Reżyseria: Dennis Dugan
Zohan jest doskonałym izraelskim żołnierzem, który jako jedyny potrafi załatwić palestyńskiego Fantoma. Pewnego dnia stwierdza, że po co ma po raz kolejny chwytać Fantoma, skoro państwo tak go wymieni na coś innego. Jego marzeniem jest strzyc włosy, postanawia zmienić życie. Rzucić robotę komandosa, a znaleźć pracę w salonie fryzjerskim. Kiedy nie może jej znaleźć ani u słynnego Mitchela, ani w innych miejszych salonach, pozostaje mu tylko jedna szansa praca w palestyńskim salonie. Początkowo niechętnie go przyjmują, ale kiedy jedna z stylistek (Shulie Cowen) odchodzi, Scrappy (bo na takie imię zmienił Zohan) zajmuje jej miejsce i w ten sposób ten salon staje się najsłynniejszy w okolicy.
Sama się zdziwiłam, że przy takim filmie z takimi scenami, które hm… niesmaczne i zazwyczaj nie cieszą moim uznaniem, świetnie się bawiłam i mi się naprawdę podobał. Podobała mi się ta męskość Zohana, więc Sandler świetnie się spisał, że nawet mnie przekonał, że postać, którą gra jest po prostu niesamowita. Innych bym odrzuciła, może i przez to obniżyłabym ocenę, a tu leci w górę… Wbrew pozorom nie jest to do końca głupia komedia zalatująca seksem, bo wątek z ciągłą nienawiścią Izraela i Palestyny jest tu dobrze przedstawiony i zrealizowany. W końcu dochodzi do tej oczywistej odpowiedzi, że wszyscy są równi, że gdyby tak sobie szczerze przemyśleli i nie pozwolili na to by inne narodowości do tego sporu się wtrącały, a przy tym prowokowali, nie było by mowy o żadnej walce. Podobało mi się solidne zaprezentowanie tego tematu z lekkim przymrużeniem oka. Ale ważne, że ta najważniejsza idea była. Wątek romantyczny pomiędzy Scrappym i Dalią nie czyni z filmu komedii romantycznej, lecz trafnie uzupełnia charakter głównego bohatera.
Jedyną rzeczą i to dość ważną, która mi się nie podobała w fabule, to sposób traktowania zwierząt, jestem przeciwna Footcatowi i używania krowy jako worka treningowego. Takie zachowania bardzo mnie zabolały i jeśli one miały w celu rozśmieszyć widza, to się nie udało. Jestem pod wrażeniem przekonywującej gry Adama Sandlera, choć bohater moim zdaniem jest zbyt wyidealizowany. Nie mniej jednak przyjemnie się oglądało.
Ocena: 8/10
Głupi ten film jak but. Najbardziej podobała mi się jedna scena i tylko z niej miałam niezły polew – Zohan szukający pracy u fryzjera i ten dzieciak, na który stosuje ten swój fajny chwyt 😀 haha ;D
Niestety do mnie ten film nie trafił. Nie śmieszył mnie w ogóle, częściej czułem się zażenowany :/ Może i pomysł żeby połączyć komedię z filmem o czymś więcej nie jest zły, ale tu zawiódł kompletnie :(Pozdrawiam,Pawcio
Swoją drogą, krytykowałaś 'To właśnie miłość’ za seksizm, a to już prędzej pod adresem tego filmu można by uderzyć z takimi zarzutami. I nie ważne, czy gra w nim Sandler, czy ktoś inny.
Niby tak, nie mniej jednak, tu było to wskazane, na tym polegał m.in. oczywiście, film. W przypadku „To właśnie miłość” seksizm psuł to całą atmosferę.