Reżyseria: Stephen Manuel
Nick (Cristian Solimeno) i Celia (Melinda Y. Cohen) planują wyjechać do Stanów Zjednoczonych, by ułożyć na nowo życie, odciąć się od dawnych problemów. Jednak nie jest to takie proste, bo byli partnerzy Nicka wciąż go prześladują chcąc by spłacił swój dług. I w drodze ucieczki lądują w rezydencji znanego ochraniarza (Billy Zane), skąd wydostać się nie będzie już takie proste.
Film zaczyna się całkiem niewinnie, niby jakaś obyczajówka czy może komedia romantyczna. Problemy zaczynają się od pierwszego telefonu Nicka, przez który muszą szybciej opuścić kraj. Kiedy lądują w domu faceta, metroseksualnego, który pojawia się w pierwszej scenie jako człowiek ceniący wartość jaką jest rodzina, spodziewałam się, że będzie z nim problemu nie będzie. Stąd mocno irytowała mnie agresja Nicka wobec niego. Myślałam, że nawet dojdą do jakieś współpracy, spokojnie odda im swój samochód i po problemie. W każdym razie nie spodziewałam się i nikt z widzów się nie spodziewał, dlaczego rodzina tak długo jest na obiedzie, że nie słychać dźwięków… Prawda jest szokująca, a przez to mamy mieszane uczucia wobec tego, komu mamy kibicować, kogo obrać sobie za wroga.
Podobały mi się okoliczności akcji i miejsce jakim był dom, kuchnia była zniewalająca. Scena z salonu również, może w inny sposób, ale też zniewalało. Natomiast jeśli ocenić film od strony akcji, pomysły bohaterów, dialogi i działania są tak bezsensowne, wręcz głupie, że aż mi się to w głowie nie mieści. Popełniali takie błędy, jakie ja nawet niepopełniłabym, choć nawet amatorką w tym kierunku nie jestem. Ja rozumiem zdenerwowanie, w takiej sytuacji różnie ludzie postępują, ale to po prostu było beznadziejne i bezmyślne dla zwykłych ludzi, a jak na profesjonalistów, to już w ogóle. Strasznie zirytowana oglądałam film. I to błędy popełnili nie tylko Nick i Celia, ale też żołnierze z zewnątrz. Dla mnie to była totalna paranoja. Albo scenarzysta o takich rzeczach kompletnie nie ma pojęcia, albo ma nas widzów za kompletnych durniów.
Marnie mi się rozpoczęła seria z thrillerami. Strasznie marnie. „Zakładnik z wyboru” – powinni tego zabronić.
Ocena: 3/10
oglądałem i również nie miło wspominam ten film 🙂 ja daję mu 2 :d. i więcej się nie wypowiem bo nie ma takiej potrzeby ;], pozdrawiam i zapraszam do siebie na „Bez mojej zgody” z Cameron Diaz [teraz-kino]
Nie w moim typie, choć lubię thillery.[szczere-recenzje]
hehe, kolejna słaba produkcja. ja zawsze korzystam z rady filmwebu. jak tam ma coś jakąś ocenę poniżej 5 to nie ogladam tego filmu 🙂