Autor: Patrick White
Jakoś nie mam szczęścia do fajnych książek noblistów. Po prostu mnie nudzą. Spodziewałam się, że australijski noblista da mi lekturę nieco egzotyczną, ale w sumie to książka o niczym konkretnym. Samo rozwinięcie się akcji, główne wydarzenie powieści jest dopiero w połowie książki. Pierwsza połowa była w sumie nie ważna. Podobny przypadek był w Zabić drozda, gdzie ten główny wątek książki rozwinął się właśnie w połowie książki. Dopiero potem fabuła nabierała barw i stawała się istotna. I faktycznie drugą połowę książki czytało się lepiej niż pierwszą, co nie oznacza, że była bardzo interesująca. Poza paroma wątkami, które ściśle kojarzyły się z Robinsonem Kruzoe, była nuda. Pisarz niby tyle stron poświęcił na opis wydarzeń wśród czarnoskórych, a jednak pozostaje jakiś niedosyt, wrażenie, że potraktował to jakoś powierzchownie.
Pierwsza część książki skupia się na życiu i analizy charakterów pani Roxburgh, jej męża, jego rodziny i członków załogi statku. W połowie książki ma miejsce tragiczny wypadek, w skutku czego załoga statku, ta która przeżyła stała się rozbitkami. Wkrótce jednak tubylcy dobili wszystkich rozbitków, poza panią Roxburgh, która trafia do plemiona czarnoskórych, gdzie przeżywa takie przygody, które na zawsze zmienią jej spojrzenie na życie.
Nie jestem zadowolona z tej lektury, nic nowego nie wzniosła, cieszę się, że mam ją już za sobą, że koniec przymuszania się do tej lektury. Chyba przyda się odpoczynek od noblistów. Ambitne lektury w dużych ilościach bywają męczące, zwłaszcza kiedy jeszcze nie można dojrzeć w nich czegoś ambitnego czy wyróżniającego.
Napewno nie przeczytam
Cudowna recenzja, zgadzam się z nią w 100%!!