Reżyseria: George Miller, Joanna Wizmur, Paweł Galia
W Imperium Pingwinów rodzi się mały pingwin, który nie potrafi śpiewać, co jest dziwne, bo każdy pingwin szczyci się swoim śpiewem, i w ten sposób znajduje partnera/kę, z którym/ą będzie mógł/a mieć jajko. Mambo za to świetnie stepuje, dzięki temu po wielu przygodach znajduje uznanie w społeczeństwie, a zaraz ratuje Imperium Pingwinów od głodu.
Od samego początku film porywa widza swoją rytmiczną i nie tylko muzyką. Co zaraz pomyślałam, że to animowany musical i właściwie tak było. Ponadto kiedy ujrzałam pingwiny, jak dobierają partnerów, troszczą się o jajka, przypomniał mi się przejmujący film przyrodniczy Marsz pingwinów. Zresztą tam też była piękna muzyka, coś w tym musi być. Bajka jest bardzo przyjemna w odbiorze, co można zawdzięczyć udanemu dubbingowi, do którego przyczynili się m.in. Obuchowicz, Boberek, Konopka, Rulewicz i wielu inni.
Ponadto animacja jest wielce pouczająca, nie tylko o akceptacji drugiej istoty bez względu na umiejętności jakie posiada, ale też o skutkach jakie niesie za sobą działalność człowieka (którego swoją drogą, w końcu pokazali w animacji, bo się zastanawiałamZastanawiam się, czy ktoś po tym filmie narzucił sobie wstrzemięźliwość od jedzenia ryb, czy może dlatego ryby są droższe od mięsa. (Tak ostatnio przy okazji rozmowy dotyczącej postu, na ten temat rozmawiałam).
Bajka jest o tyle fajna, że przy niej z pewnością dobrze będą się bawić i dzieci i dorośli. Polecam na rodzinne popołudnia.
Ocena: 7/10
Spodobał mi sie, widziałam. Myślę, ze odpowiedni takze dla dorosłych ;)[szczere-recenzje]