Reżyseria: Francis Ford Coppola
Szefem nowojorskiej mafii jest Don Vito Corleone (Marlon Brando), słynny Ojciec chrzestny. Jego pomocnikami są jego synowie: Sonny (James Caan) i Fredro oraz Tom (Robert Duvall). Najmłodszy syn Michael (Al Pacino) jest przeciwny interesom ojca. Pewnego razu odmowa Corleona w interesach związanych z narkotykami sprawia, że się naraża innym Rodzinom. Więc ci chcą się pozbyć tej przeszkody, co w skutku prowadzi do „wielkiej wojny” nowojorskich gangów.
Słynną powieść Maria Puzo przeczytałam niedawno, bo jakieś pół roku temu. Zachwytów nie było, nie mniej jednak wypadałoby obejrzeć również film. Film, który jak na gangsterskie i sensacyjne produkcje jest najlepszym filmem jaki widziałam. Wydarzenia i akcje, których się spodziewałam po znajomości książki, wywarły na mnie olbrzymie wrażenie, szok i uczucie, które trudno mi określić. Choć obraz może nie był najlepszej jakości to jednak byłam zdumiona dużym realizmem i prostotą. Film zaczyna się weselem córki Dona Vito, które zostało tak nakręcone, że miałam wrażenie, iż oglądam kasetę z starym nagraniem czyjegoś wesela. Po prostu tu nie było symbolicznych scen, tu było prawdziwe życie Amerykanów w drugiej połowie XX wieku. Film jest przez to bardzo długi, ale cały czas intrygujący. Obawiałam się, że zostanie pominięty wątek życia małżeńskiego wspomnianej młodej pary, bo długo na niego trzeba było czekać. Był, choć nieco powierzchownie potraktowany.
Aktorzy zagrali przekonywująco. Niezwykłą sympatią obdarzyłam Don Vita, do którego Marlon Brando pasował idealnie. Miło było usłyszeć znane melodie w tle. Myślę, że w niedalekiej przyszłości obejrzę następne części trylogii. Chyba nie muszę polecać filmu, który w rankingu na filmweb.pl zajmuje 3. miejsce.
Ocena: 8,5/10