Reżyseria: Robert Iscove
Jake Mitchel (Tom Malloy) jest doskonałym tancerzem, laureatem wielu nagród i wyróżnień. Jego wspaniała kariera przeżyła jednak załamanie. Aktualnie prowadzi zajęcia w szkole tańca. To właśnie do niej trafia Jessica Donovan (Amy Smart), młoda i piękna kobieta, która postanawia wziąć parę lekcji tańca przed zbliżającym się ślubem. Od pierwszej chwili Jake zauważa w Jessice wielki talent. Jej zdolności skłaniają Jake’a do zaproponowania partnerce wspólnego udziału w konkursie tańca. Czy Jessica podejmie wyzwanie? (filmweb)
Mamy słynny „Dirty dancing” dla dorosłych i dla młodych „Step up” oraz polski „Kochaj i tańcz”. Czy „Miłość i taniec” oferuje coś nowego i zaskakującego? Absolutnie nie. Fabuła od samego początku przewidywalna do szpiku kości. A taniec? No cóż, porywający to on nie był. Nic nowego nie zaprezentowali. Poza jednym małym szczegółem. Ów Jack jest głuchy, słyszy tylko w aparatach i zrozumie tylko pod warunkiem, że tego kogoś widzi i może czytać z warg. Podczas tańca wyłącza aparaty, tańczy w kompletnej ciszy. I to mi się nie podoba, bo to wtedy nie jest taniec związany z rytmem, ale tańczony na pamięć. Kolejną rzeczą, jeśli już jestem przy krytyce, która się nie zgadzała z ogólnymi założeniami głuchoty Jake, była rozmowa przez telefon. O ile ten telefon mógł jakoś usłyszeć, to jak rozumiał rozmówczynię, nie widząc jej przecież.
Mimo tych wszystkich negatywnych stron, których trudno było nie zauważyć, film oglądało mi się przyjemnie. Wynika to z mojego zamiłowania do filmów muzycznych. Stanowią one świetną rozrywkę i pozwalają się rozerwać. Być może film ten miał jakieś założenie przesłaniowe, ale odgrywa ono drugorzędną rolę. To jest produkcja o miłości i tańcu, tytuł mówi sam za siebie.
Ocena: 5/10