10 ulubionych gier planszowych w 2017 roku

Dzięki pisaniu kolejnej pracy dyplomowej poświęconej planszówkom oraz odkryciu Board Game Arena, a także zainteresowaniu tą formą rozrywki moich bliskich udało mi się w tym roku pograć w 30 gier (w tym 5 to znane już wcześniej pozycje). To pozwoliło mi wyłonić dziesiątkę tytułów, które były dla mnie największym odkryciem czy dawały mi najwięcej przyjemności z grania, a więc często do nich wracałam.

  1. List miłosny – o tej karciance pisałam osobny post. Najbardziej klimatyczna karcianka jaką znam, choć przyjemniej mi się w nią gra w wirtualnym świecie niż w realu (choćby dlatego, że w Polsce nie mamy wersji deluxe).
  2. Pory roku – zaprzyjaźniony na BGA Kanadyjczyk wykazał się ogromną cierpliwością, by wyjaśnić mi złożone zasady tej gry i doczekać momentu, aż je opanuje. Jest dużo elementów i z pewnością w rzeczywistej grze o wielu punktach i konsekwencjach wyłożonych kart można zapomnieć, na szczęście na BGA komputer nad wszystkim czuwa. To gra, która ma kilka dodatków oferujących nowe karty, dzięki czemu rozgrywka nie może nudzić.
  3. Tokaido – jest to kolejny tutaj tytuł, który zyskuje dzięki urozmaicającym rozgrywkę rozszerzeniom. Bardzo prosta gra, w której nie warto pchać się do przodu, bo tylko ostatni ma prawo ruchu. Przy okazji pozwala poznać kulturę japońską (w tym kuchnię).
  4. Przebiegłe wielbłądy – niebawem pojawi się recenzja tej gry. To był nasz świąteczny przebój. Proste zasady, oryginalne elementy gry (wyrzucanie kostek z piramidy) i absolutnie genialne rysunki wielbłądów!
  5. Jaipur – jak już jestem przy wielbłądach, to polecam dwuosobową karciankę, w której zbiera się rozmaite dobra na indyjskim bazarze, by później je dobrze sprzedać, najlepiej hurtem. Jedne surowce można wymieniać za inne lub za wielbłądy. Prosta, ale fajna.
  6. Stir Fry Eighteen – to było moje pierwsze zetknięcie z grą kulinarną. Karcianka o przygotowywaniu chińskiego dania stir fry, która za pomocą przemyślanego systemu punktowego uczy najlepszego dobierania składników.
  7. Gejsze – kolejną udaną dwuosobową karcianką okazały się Gejsze, o których też jeszcze więcej napiszę. W skrócie: gra prosta, ale nie do końca. Klimat zawdzięcza pięknej warstwie graficznej.
  8. Wsiąść do pociągu. Europa – od kilku lat słyszę wiele dobrego o tej grze. Wreszcie mogłam się przekonać, że nie jest aż tak trudna, jak wygląda, a w dodatku zyskuje uroczymi pociągowymi rekwizytami i klimatyczną planszą-historyczną mapą. Też będzie dłuższy tekst.
  9. Takara Island – mechanika tej gry stała się podstawą dla planszówki Ojciec Mateusz: Tajemnicze zagadki Sandomierza. Jest trochę kopania i odkrywania skarbów, zgadywania, gdzie leżą dwa Legendarne Kamienie i rywalizacja w wyścigu o to, kto odkryje je pierwszy.
  10. Bąbelsy – planszowa wersja wielu znanych minigier komputerowych, gdzie strzela się kolorowymi kulkami, by skasować większe jednokolorowe zbiory kulek. Właściwie to nie wyobrażam sobie jej w wersji analogowej, w wirtualnej wydaje się bardziej efektowna. Również doczekała się rozszerzenia, ale ten niewiele zmienia w rozgrywce, pojawiają się nowe kolory kulek, a co za tym idzie, ich specjalne moce, ale nie są jakieś satysfakcjonujące.

A Wy w jakie ciekawe planszówki graliście ostatnio?

Edit: Agnieszka przypomniała mi o innej grze, w którą bardzo dobrze wspominam z pewnego konferencyjnego wyjazdu. Chodzi o 5 sekund, która zdecydowanie powinna znaleźć się w powyższej dziesiątce. Hasło „szynka, schab, salami” pasujące do większość pytań w tej grze zapamiętam do końca życia! 😀 Rewelacyjna gra integracyjna. Nawet nie przyjdzie ci do głowy, jakie pomysły na uspokojenie płaczącego dziecka mogą mieć nowo poznane osoby, które siedzą z tobą przy tym samym stoliku.

2 thoughts on “10 ulubionych gier planszowych w 2017 roku

    1. Właśnie, 5 sekund! Dzięki, że mi przypomniałaś o tej grze, bo wszak w też ją poznałam w minionym roku! I powinna znaleźć się w tej dziesiątce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *