Wojna po wojnie, czyli Do zobaczenia w zaświatach

Premiera 17 sierpnia!

Tzw. Wielka Wojna i jej skutki stały się przedmiotem wielu książek i ekranizacji. Temat będący już źródłem licznych pomysłów scenariuszowych, tym razem zainspirował Alberta Dupontela do nakręcenia filmu Do zobaczenia w zaświatach, który stanowi ekranizację książki Pierre’a Lemaitre’a o tym samym tytule. Dupontel jest zarówno reżyserem, scenarzystą, jak i odtwórcą głównej roli Alberta Millarda.

Koniec Pierwszej Wojny Światowej. Kilka dni przed podpisaniem rozejmu. Wszyscy czują, iż kres konfliktu zbrojnego jest bliski. Tak naprawdę nic już nie zmieni jego rezultatów. Czyż nie głupio byłoby zginąć tuż pod koniec wojny? Niestety, nie wszyscy myślą w ten sposób. Żywiołem porucznika Pradelle’a jest wojna. Lubi szastać czyimś życiem, posuwa się do zbrodni. Wysyła na zwiad dwóch żołnierzy, tym samym skazując ich na śmierć (którą sprowadza na nich osobiście, strzelając im w plecy z pistoletu). Ich zgon staje się pretekstem do ataku na Niemców. Gdy skromnemu urzędnikowi Albertowi Milliardowi życie ratuje artysta Eduardo Pericourt, przypłacając to deformacją twarzy, ich losy splatają się w powojennej rzeczywistości. Niestety, występuje w niej także egoistyczny i bezwzględny porucznik Pradelle, o którego istnieniu woleliby zapomnieć.

Opowieść snuta komendantowi przez aresztowanego Alberta koncentruje się wokół postaci Pericourta, który, nie zgadzając się na protezy medyczne, wykorzystuje swój talent i sam tworzy noszone przez siebie maski. Choć po I wojnie światowej maski i zabiegi plastyki twarzy stały się częstszym elementem rzeczywistości – do ich popularyzacji przyczyniły się gazetowe i plakatowe reklamy – trudno nie skojarzyć tego motywu ze słynnym musicalem Upiór w operze. Tu jednak wprowadza on do powojennej prozy życia elementy karnawału, w którym doskonale odnajduje się mała Louise, nawiązująca wyjątkowy kontakt z Eduardo. Oboje zamknięci na strychu odgrywają swój teatr, Albert jako jedyny ma kontakt z rzeczywistością i zresztą z tego powodu to jemu przypadają takie przyziemne zadania, jak zdobycie pieniędzy na katalog pomników, na których sprzedaży planują ubić nielegalny biznes. Zdobyte w ten sposób bogactwo pozwala bohaterom przenieść domowy teatr do hotelu, w którym robione z pompą imprezy i zabawy w strzelanie butelką szampana w maski polityków, wyrażają powojenne nastroje Francuzów.

Na drugim planie rozgrywa się dramat rodzinny. Eduardo chce zostać „uśmiercony” w archiwum, by nie musieć wracać do domu, do ojca, który nie rozumie pasji syna. Jednak im bardziej tabu staje się temat jego rodziny, tym bardziej wkracza ona w życie Alberta, który zaprezentował się jej jako ostatni towarzysz broni zmarłego. Kontakt ten obfituje dla Alberta w profity zarówno finansowe, jak i uczuciowe; życiowe okoliczności jednak zmuszają bohatera do zachowania się nie fair, zarówno wobec nowego chlebodawcy, jak i jego syna, a swojego przyjaciela. Wbrew jednak popularnym schematom fabularnym, tu nie dochodzi do bezpośredniego zdemaskowania bohatera, które byłoby dla niego zgubne w skutkach. Pewne oszustwa nie wychodzą na jaw, a odkryte przez przyjaciół tajemnice Alberta stają się motorem do wspólnych działań przeciwko wrogowi.

Nie jest to film, który przypomina, że kłamstwo ma krótkie nogi, a ukradzione pieniądze można łatwo stracić – losy bohaterów zupełnie temu przeczą. Pokazuje jednak, że dobrego gustu, zdrowia i miłości kupić nie można. To pierwsze zostało podkreślone zmianą zniszczonych łachmanów Alberta na śmieszny, żółty garnitur, w którym wcale nie wyglądał na szacownego biznesmena, lecz, jak zauważyła służąca, przypominał kanarka.

Atrakcyjność Do zobaczenia w zaświatach tkwi nie tylko w angażującej i emocjonalnej fabule, ale też w kreacji galerii barwnych postaci. Poza wyżej wymienionymi wyróżniają się także bohaterowie drugoplanowi i trzecioplanowi, m.in. skrajnie uczciwy urzędnik ministerstwa, który dokładnie kataloguje nawet banknoty otrzymane w próbie przekupstwa czy totalnie niegrzeszący inteligencją burmistrz. I oczywiście, czarny charakter reprezentowany przez bezwzględnego i bezuczuciowego porucznika Predelle’a, który niejednokrotnie będzie krzyżował plany znienawidzonym weteranom, o ile będzie mógł na tym skorzystać.

Płynące z ekranu emocje spowodowane powojenną traumą związaną ze zniszczoną twarzą Eduardo, z powrotem i odnalezieniem się w poza-wojennej rzeczywistości, z regularnie pojawiającym się duchem przeszłości w postaci porucznika Pradelle’a, który robi interes na zwłokach poległych, a w dodatku żeni się z siostrą Eduardo – sprawiają, że film ogląda się z zaangażowaniem. Produkcja dość dobrze odwzorowuje historycznego ducha zarówno czasu wojny, jak i okresu powojennego. Dotyczy to także umundurowania, strojów bohaterów, pojazdów oraz wystroju wnętrz. Nie jest to kino ambitne, lecz kręcone pod szerszą publikę, ale warte uwagi nawet bardziej wymagających miłośników filmu.

Ocena: 7/10

Tekst ukazał się „Ińskie Point” nr 3/2018

1 thought on “Wojna po wojnie, czyli Do zobaczenia w zaświatach

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *