Autor: J. W. Goethe
W przerwach między tzw. lekką i przyjemną literaturą należy siegnąć po coś ambitniejszego, a raczej z pozycji klasyki, a w moim przypadku kolejnej lektury szkolnej. Powiem, że choć sama postać Wertera była, jakby to określić, dziwna, to jego listy czytało się całkiem lekko. Jedna z przyjemniejszych lektur jakie miałam. Przyznam się, że przed zapoznaniem się z pozycją, której tytuł znałam tylko ze słyszenia sądziłam, że nie będzie to jakiś melodramat, lecz powieść przygodowo-wojenna. Nie wiem dlaczego tak, ale jakoś mi się tak skojarzyło, więc może stąd takie pozytywne rozczarowanie.
Cierpienia młodego Wertera opierają się o nieszczęśliwą miłość do kobiety, która jest poślubiona z innym mężczyzną. I tu mnie trochę denerwuje, bo zanim Werter poznał ją, wiedział, że ma kogoś i ma się w niej nie zakochać. A jednak, miał żal do Alberta. Jeśli chodzi o samo zakochanie, to zrozummy, że na to nie mamy zbytnio wpływu. Przychodzi to tak znienacka. Podobnie możemy tłumaczyć jego czyny, których rozumność i rozsądek zaślepione zostają przez miłość. Ale, żeby się z tego powodu zabijać? Dla mnie Werter tym czynem pokazał swoją słabość i psychozę, bo normalny człowiek, zwłaszcza mężczyzna (oczywiście bywają faceci bardziej wrażliwi) nie przeżywają tego tak dramatycznie. Bardziej ku takiemu zachowaniu skłonne są kobiety. Chyba z tym się, ze mną zgodzicie.
Słyszałam już kilka opiń kolegów i koleżanek z klasy i nie były to bynajmniej pozytywne oceny tytułowego bohatera. Ale jeśli bym miała ocenić całość… Nie był to mój pierwszy raz z gatunkiem powieści epistolarnej, choć tytułu tej pozycji przypomnieć nie potrafię. Chociaż można by taką powieścią określić Draculę. I w przeciwieństwie do dramatów, nie jest to trudny rodzaj, ale w zależności od fabuły, nie zawsze wygodny, jak to było w przypadku wspomnianego Draculi. Bardzo zdziwiła mnie obszerność powieści, jakby była niepełna. Jednak jak bym miała dłużej czytać lament Wertera, nie wiem czy bym tak pozytywnie wspominała tą lekturę.
Całkowicie nie zgadzam się z Twoją opinią!”Cierpienia młodego Wertera” to jedna z moich ulubionych książek, uwielbiam wręcz głównego jej bohatera. Przykro mi stwierdzać, ale jeśli tak podsumowujesz tę książkę, wydaje mi się, że jesteś ograniczona. Jak zapewne wiesz stworzona została w romantyzmie, a wówczas takie właśnie motywy – nieszczęśliwej, jedynej miłości, niepogodzenia się z rzeczywistością, buntu przeciwko całemu światu i w końcu samobójstwa – były popularne. Ja jestem wielką miłośniczką tej właśnie epoki, i dla mnie ta książka ma wielkie znaczenie. Jeśli nie rozumiesz postępowań Wertera, bo może to dla Ciebie zbyt skomplikowane, albo po prostu jesteś realistką, tardo stąpającą po ziemi, to proszę, przynajmniej nie wypowiadaj się na ten temat. Twoja krytyka tej lektury mnie wyprowadziła z równowagi. Zrozumiałabym, gdybyś przynajmniej podała konkretne argumenty, ale to co tu napisałaś …Zdaję sobie oczywiście sprawę, że dla większości ludzi, którzy borą tę książkę do rąk – nie podoba się, to już zależy od człowieka i jego wnętrza. Dlatego też na tym zakończę swój komentarz.
Nie rozumiem, dlaczego uważasz, że ja tą książkę skrytykowałam, skoro napisałam wyraźnie, że była to dla mnie przyjemna lektura. Krytyka postawy bohatera nie jest równoznaczna z krytyką książki. Wiem, że jest wzorcowym przykładem bohatera romantycznego, pomimo, że napisałam, że jest dziwaczną postacią. Bo dla mnie taka jest, ale tacy są dla mnie bohaterzy epoki romantyzmu. Napisałam co prawda, że nie wiem czy zniosłabym tą książkę, kiedy byłaby dłuższa, więc było to docenienie, że jest tyle treści ile być powinno, nie za dużo, nie za mało. Krytyczne uwagi słyszałam od znajomych, ale ja się wcale z nimi nie zgodziłam.Może trzeba było najpierw przeczytać moją recenzję, zanim powiesz, że się z nią nie zgadzasz. 🙂