Po co kręcą filmy o seryjnych mordercach? (Podły, okrutny, zły – reż. Joe Berlinger)

Gdy dystrybutor reklamował swój film Podły, okrutny, zły, w komentarzach pojawiły się pytania, po co tworzy się filmy o takich zwyrodnialcach, nie zasługują wszak na upamiętnienie, choćby w postaci filmu. Przyznam się, że nigdy nie przyszłoby mi do głowy w ten sposób myśleć o bohaterach i wydarzeniach prezentowanych w filmach, bo idąc tym tropem nie powinny powstawać filmy o Hitlerze i innych dyktatorach, o holocauście ani o żadnej potwornej wojnie.

Ja zmienię pytanie, na które będę chciała odpowiedzieć, na przykładzie seryjnego mordercy kobiet Teda Bundy’ego, bohatera filmu Podły, okrutny, zły. Dlaczego warto o takich postaciach kręcić filmy?

Bynajmniej nie dlatego, żeby dowiedzieć się, że ktoś taki istniał i warto zapamiętać jego nazwisko, albo co gorsza, dostrzec w nim autorytet. Takie filmy prezentują sytuacje, przed którymi, jeśli dobrze je rozpoznamy, możemy się uchronić.

Tedy Bundy, swoją drogą znakomicie zagrany przez Zaca Efrona, to przystojny i czarujący mężczyzna, który przyciąga uwagę kobiet, bez najmniejszego wysiłku uwodzi je, a te wpatrzone w jego niewinne oczęta oddają mu się w całości. Kto by uwierzył, że w tym człowieku kryje się brutalny morderca? Nie podejrzewała go o to żadna z jego ofiar. Tu ponownie pochwalę grę aktorską Efrona, który niemal skopiował sposób zachowania, gesty i mimikę swojego bohatera – o czym przekonujemy się przy napisach końcowych, gdy widzimy nagrania z prawdziwym Tedem. Podczas seansu warto prześledzić twarz głównego bohatera, by zauważyć, że jego urok osobisty i aura niewinności jest zbyt podejrzana. I nie dać się takiemu omotać, gdy nie daj Boże stanie na naszej drodze. Dziewczyny! Mordercy i gwałciciele to nie zawsze obleśni i odpychający faceci, z któremu źle z oczu patrzy. Im bardziej nieznajomy jest uległy i gotowy dostosować się do twoich wymogów, tym większe prawdopodobieństwo, że stara się do siebie cię przekonać, a za tym kryją się niecne plany. Zwłaszcza że to są wyśmienici aktorzy, warto tu przywołać szereg scen Teda podczas rozprawy sądowej, z której zrobił ekscytujący spektakl. To w ten sposób zachwycił kobiety, które śledziły proces w telewizji, zdobył uznanie sędziego, który chętnie widziałby go u siebie w roli adwokata, gdyby nie to, że całkowicie zasługuje na śmierć – ławy przysięgłych nie omamił, mimo że do dnia egzekucji upierał się przy swojej niewinności.

Podły, okrutny, zły to nie tyle historia zbrodni Bundy’ego, co raczej opowieść o jego kobietach, które nawet jak już wiedziały, że najprawdopodobniej jest winien wielu morderstw ze szczególnym okrucieństwem, ulegały jego urokowi, były jego miłośniczkami, gotowe dla niego zrobić wszystko. Najważniejszą kobietą w życiu Teda była Elizabeth, którą prawdopodobnie jako jedyną kochał naprawdę i nie zamierzał jej krzywdzić. Kiedy obserwujemy zmagania mordercy z kolejnymi sędziami, prawnikami, strażnikami więzienia, równolegle toczy się dramat Elizabeth, która również była mocno zakochana w Tedzie. Źródło jej dramatu tak naprawdę poznajemy na końcu filmu, okazuje się, że Elizabeth też nie była całkiem szczera względem partnera. Przy licznych jej słabościach do ukochanego, ostatecznie jest kobietą, którą można podziwiać za zdroworozsądkowe podejście do sytuacji, nawet jeśli przez większość czasu swoim zachowaniem sprawia odwrotne wrażenie. Ten film pokazuje, że nawet nasza najbliższa, najbardziej zaufana osoba może mieć drugie, całkiem odmienne oblicze, którego nie znamy. Troskliwy ojciec, pilny student prawa i morderca, gwałciciel w jednej osobie.

Dla mnie Podły, okrutny, zły jest nie tylko wciągającą, interesującą i widowiskową historią, za którą stoi barwna postać Teda, ale też kolejnym studium tragedii, obrazem przestrogi przed całkowitym i ślepym zaufaniem do kogoś, tylko dlatego, że ten ktoś niewinnie wygląda i uroczo się zachowuje.

Ocena: 8/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *