Piękne i bestie. Lekcja samoakceptacji (Paskudy, reż. Kelly Asbury)

Tytułowe Paskudy to zabawki powstałe z defektami w trakcie procesu produkcyjnego, które z tego powodu nigdy nie trafiły na sklepowe półki. Niedoskonałe zabawki żyją pełne humoru i radości w swoim świecie. Jednak części z nich brakuje tego, do czego zostały przeznaczone: towarzyszenia dzieciom, bycia przez nie tulonymi, a także wspierania ich w trudnych chwilach. Wśród nich znajduje się Moxy. Nie znajduje ona zrozumienia wśród mieszkańców Paskudowa, ponieważ ci nie wierzą w to, że na każdą z zabawek gdzieś na świecie czeka dziecko. Wiara Moxy nie słabnie i udaje jej się namówić przyjaciół do poszukiwań bramy do wielkiego świata. W ten sposób grupa Paskud trafia do Akademii Doskonałości, gdzie, jak się wydaje charyzmatyczny i doskonały w swym wykonaniu Lou, poddaje zabawki morderczemu treningowi, mającemu przygotować je do życia w domu z dzieckiem. Lou to pedant nieakceptujący absolutnie żadnych defektów i niedoskonałości. Od początku stara się zniszczyć Paskudy, by nie mogły trafić na sklepowe półki, a stamtąd do dzieci. Po długich bojach zły Lou przez brak empatii przegrywa walkę, a Moxy ląduje w wymarzonych ramionach dziecka, które może uszczęśliwić.

Przesłanie bajki jest oczywiste i aż nazbyt czytelne: szanujmy siebie i innych, akceptujmy niedoskonałości, bo tak naprawdę nikt nie jest doskonały. Jest ono szczególnie ważne na etapie dziecięcym, kiedy najmłodsi próbują znaleźć miejsce w grupie i często toczą bezwzględną rywalizację. Jest jakby pstryczkiem w nosy firm produkujących idealne lalki Barbie, podświadomie sugerujące normy, do których należy się przystosować. To często odbija się w psychice dziecka, które dąży do doskonałości i rzekomo idącej za tym akceptacji rówieśników, a w sytuacji, gdy odstaje od grupy, szuka przyczyn w swoich fizycznych „defektach”. Jest to przesłanie, którego adresatami powinni być także nastolatkowie, bo w tym wieku konkurencja zwłaszcza wśród dziewczyn bywa brutalna. Wiele z nich stara się wybić w grupie, dążąc przy tym do wyimaginowanego przez media ideału, a nie mogąc temu sprostać popada w kompleksy. Nie oceniają siebie przez wnętrze, ale przez to, co mogą ogarnąć wzrokiem; niedojrzałość emocjonalna i lenistwo intelektualne nie pozwalają młodym ludziom zajrzeć głębiej. Stąd też ocenę kolegi czy koleżanki kończą na ubiorze, posiadanych gadżetach lub odbiorze fizycznym ciała.

Paskudy są jednak bajką, przy której dobrze będą się bawić tylko młodsze dzieci, starsi odbiorcy raczej się znudzą, bo animacja nie zachwyca ani graficznie, ani tym bardziej muzycznie – piosenki są koszmarnie irytujące.

Podsumowując, Paskudy to uboga wersja Toy Story, pełniąca co prawda ważne funkcje edukacyjne, jednak nieoferująca wiele poza morałem. W przeciwieństwie do swojego „pierwowzoru” Paskudy znajdą uznanie u dość wąskiej grupy odbiorców, głównie za sprawą szaty muzycznej i graficznej. Warto jednak wysłać na nią dzieci, chociaż rodzicom czy starszemu rodzeństwu może wydawać się zbyt dziecinna, i wymagać od nich pewnej dozy cierpliwości.

Tekst ukazał się w „Ińskie Point” nr 9-10/2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *