Autor: Eduardo Mendoza
Po niezbyt udanej Niezwykłej podróży Pomponiusza Flawiusza i przezabawnego Braku wiadomości od Gurba przyszła kolej na Prześwietny raport kapitana Dosa, który jest porównywana z „Gurbem”. Oczekując podobnej dawki humoru trochę się rozczarowałam. Chociaż nie mogę ukryć, że fabuła jest absurdalna i wręcz komiczna. Podczas lektury miałam na uwadze, że jest to satyra na współczesny świat, więc starałam się dostrzec aluzje polityczne i społeczne.
Myślę, że mowa tu przede wszystkim o absurdalnej biurokracji, a procesach załatwiania spraw, które można byłoby załatwić za jedną wizytą w jednym miejscu i czasie. Przypomina mi się wypowiedź Jarosława Kreta w Moim Egipcie, kiedy opowiadał o tym jak załatwiał jakieś sprawy w egipskim rządzie i urzędniczka kazała wypełnić formularz i przyjść kolejnego dnia, a Kret niegłupi wypełnił za moment i przyszedł z wypełnionym, a urzędniczka zdziwiona i niechętna do dalszej obsługi – ogólnie trzeba było mieć dużo wytrwałości by załatwić tą sprawę do końca w tym samym dniu. Tak absurdalna jest cała podróż po kosmosie do celu, który jest nikomu nieznany, a zostanie podany w pewnym czasie, który też jest bliżej nieokreślony. Intencja misji wiezienia kilkudziesięciu ludzi w wieku starszym, przestępców i innych dziwaków jest obca dowódcy, kapitanowi Dos. Na statku panuje pozornie porządek, ale pozornie. Jak dowiadujemy się z zapisków kapitana Dosa, ten porządek coraz łatwiej wymyka się mu spod kontroli. Szczególnie na statku pojawiają się nowi pasażerowie z odwiedzonych stacji kosmicznych. To tak jest, kiedy zwraca się do kogoś po pomoc, a potem okazuje się, że nie dość, iż tej pomocy nie otrzymujesz, to jeszcze dochodzą dodatkowe problemy. Po prostu życie.
Jeśli chodzi o humor, to ja odniosłam wrażenie, że jest on tu na siłę, że autor nie miał dobrego pomysłu i za wszelką cenę do jakieś sytuacji wpisywał „głupie” zachowania załogi. Parę razy się uśmiechnęłam, ale po ostatniej książce, którą czytałam to stanowczo za mało.
Dobra satyra, ale mogła być lepsza.
Ocena: 4/6