Autor: Michael Ende
Niekończącą się historię (będę pisać razem, bo tak jest poprawniej) przeczytałam pod przymusem (tak Arku, to nie była przyjemność, to był przymus i szantaż :P). Po czterech rozdziałach myślałam nad jej odłożeniem, bo kompletnie nie miałam ochotę na fantastykę skierowaną do dzieci. Świat przedstawiony w powieści Ende mnie nie porwał, nie mogłam skupić się na tekście, myślami odpływałam do rzeczywistości. Ale dzielnie brnęłam dalej, aż do 150 strony, gdzie zaczęło się dziać coś na tyle intrygującego, że pojawiła się we mnie iskierka nadziei, że może coś z tej lektury jeszcze pozytywnego wyjdzie. I wyszło. Choć świat dalej mnie nie porywał i nie czytałam o baśniowych krainach z pasją, spodobało mi się, kiedy czytelnik wkroczył i stał się częścią Niekończącej się historii. Niespecjalnie zazdrościłam Bastianowi, ale byłam ciekawa co dalej i kolejne rozdziały już pochłaniałam do końca.
Cóż więcej mogę rzec o tej bajce? Doceniłam ją, jej dopracowane opisy, wydanie książki, w którym podzielono tekst na niebieski i czerwony kolor czcionki, co pozwala młodemu czytelnikowi zorientować się, co się dzieje w rzeczywistości, a co w Fantazjamie. Czasem i w książkach dla dorosłych też by się przydał taki podział, bo nie wszyscy pisarze mają taki talent jak Nurowska, u której raz dwa przeskakujesz z przeszłości do teraźniejszości.
Wbrew początkowym udrękom oceniam ją nawet dobrze, bo subiektywizm subiektywnością, ale obiektywnie trzeba rzec, że jest to kawał dobrej literatury dla młodszych czytelników.
Ocena: 4/6
Książki nie czytałam lecz pamiętam, że gdy byłam mała w telwizji bardzo często leciał film, który wydaje mi się był ekranizacją tej powieści. Przypominam sobie wielkiego psa? na którym latali pozostali bohaterowie i towarzyszącą temu piosenkę…Czy mam rację?Zapraszam do siebie i zachęcam do bycia obserwatorem; http://speedofthoughts.blogspot.com/
W książce to nie był pies, lecz smok.
Czy jest książka dla młodszych czytelników, to nie wiem… Myślę, że zrozumienie treści tej opowieści nie jest takie łatwe np. dla dziewięciolatka. Ekranizacja z pewnością tak, ale książka jak najbardziej odnosi się do problematyki doczesnej. Chodzi o to, że ludzie dorośli zamykają się na świat fantazji … Według autora taka postawa jest zła, bo zapominamy o tym, co tak naprawdę w życiu jest ważne. Bajki kształtują i uczą podstaw moralnych, o których tak szybko zapominamy. Współczesny tryb życia narzuca nam pewne formy, które często niszczą to, co jeszcze zostało w nas dobrego i niewinnego. Zmieniamy się z biegiem czasu i zapominamy o przeszłości. Przesłanie tej książki jest proste – bądźmy sobą niezależnie od wieku i środowiska w jakim przyszło nam żyć oraz nie odrzucajmy, tego co pozostało w nas z czasów dzieciństwa, bo możemy się nieźle pogubić w dążeniu do szczęścia własnego i innych. Pozdrawiam Cię Kasiu i życzę wszystkiego najlepszego!!! ;*