W 2023 roku byłam mało aktywna na polu czytelniczym, nie licząc regularnego uczestnictwa w spotkaniach dwóch klubów książki. Już trzeci rok uczestniczyłam w spotkaniach Pauzowego Klubu Książki, a w lipcu ruszył klub czytelniczy w mojej gminnej bibliotece – co stało się źródłem nowych fajnych znajomości i co miesięcznych spotkań we wspaniałej atmosferze. Na żywo nie brałam udziału w żadnym spotkaniu autorskim. Nawet niewiele transmisji obejrzałam. Wśród nich było spotkanie z Jackiem Żuławnikiem i Anitą Musioł wokół książki Dostatek Jakoba Guanzona. Wynikało to z ograniczenia śledzenia nowości wydawniczych, które stanowiły około ¼ moich wszystkich lektur, w tym spora część to były egzemplarze recenzenckie od wydawnictw: bo.wiem, Czarne i serwisu BiblioNETka.pl oraz książki wyd. Pauza czytane na klub. I taki stan rzeczy w chwili obecnej mi pasuje. Do aktywności około literackich mogę zaliczyć wizyty w dwóch muzeach: Muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej oraz Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego w Romanowie. Zwłaszcza to drugie ogromnie inspiruje, zachęca do aktywności twórczej i czytania Kraszewskiego. I nie mogę nie wspomnieć o Ogólnopolskim Zlocie BiblioNETki w Ciechocinku, na którym zobaczyłam się z ekipą po kilkuletniej przerwie spowodowanej pandemią.
Statystyki
Przeczytałam: 102 książki, w tym 3 audiobooki i 11 ebooków. To trochę lepszy wynik od zeszłego roku, ale ogółem wpisuje się w średnią. Po dłuższej przerwie powróciłam do audiobooków, wypróbowując aplikację Book Beat. W nowym roku słucham audiobooków w Legimi, wykorzystując kody biblioteczne.
Peryferyjne i noblowskie czytanie
Bardzo starałam się, by polska literatura nie dominowała w moich wyborach czytelniczych – niestety bez powodzenia. Za to udało się poznać literaturę z 25 państw, w tym dwóch nowych (wytłuszczonych drukiem). Podium najpopularniejszych krajów, z których pochodzą autorzy przeczytanych książek, od lat się nie zmienia. Jest to Polska (39), USA (16) i Francja (9). Za podium (także bez zmian) Wielka Brytania (5). Po trzy książki przeczytałam z Niemiec, Włoch, Argentyny, Japonii i Korei Południowej. Po dwie pozycje z Danii, Szwajcarii, Norwegii, Hiszpanii i Czech. Po jednym reprezentancie z Iraku, Tanzanii, Brazylii, Portugalii, Kanady, RPA, Irlandii, Szwecji, Australii, Indii i Ukrainy.
Nieplanowanie przeczytałam sporo książek Noblistek i Noblistów. Powróciłam do Olgi Tokarczuk, Johna M. Coetzeego, Orhana Pamuka, Ernsta Hemingwaya, Johna Steinbecka, poznałam Abdulrazaka Gurnaha, Kenzaburego Oe, Toni Morisson. Thomasa S. Eliota, Jeana-Paula Sartre’a.
Najlepsze z najlepszych
Na fanpage’u wrzuciłam fotkę ze szczęśliwą siódemką, bo tyle publikacji wydanych w 2023 roku uznałam za bardzo dobre rzeczy.
Ptaki – Samanta Schweblin, Wydawnictwo Pauza
Mr. Loverman – Berdnardine Evaristo, Wydawnictwo Poznańskie
To nie ja – Karmele Jaio, Bo.wiem
Ryby – Melissa Broder, Wydawnictwo Czarne
Dziennik pustki – Emi Yagi, Bo.wiem
Odwołać katastrofę. Rozmowy o klimacie, buncie i przyszłości Polski – Tomasz Borejza, Znak Horyzont
Futerał. O urządzaniu mieszkań w PRL-u – Agata Szydłowska, Wydawnictwo Czarne
Nierzadko jednak bywa, że do najlepszych lektur danego roku trafiają starsze wydania. Stąd w drodze wyjątku poniżej przestawiam TOP 3 książek, które oceniłam najwyżej, czyli 5,5/6.
- Appetites for Thought. Philosophers and Food – Michel Onfray
- Pawilon małych ssaków – Patryk Pufelski
- Muzeum ciszy – Yoko Ogawa
Trudno mi powiedzieć, która z nich dała mi najwięcej satysfakcji, choć najczęściej zachwalałam Muzeum ciszy za tajemniczy klimat, akcję poza miejscem i czasem, niebanalny, tragikomiczny koncept fabularny i piękny język. Będę wyszukiwać kolejnych powieści Yoko Ogawy.
Inne wydarzenia kulturalne
Bardziej aktywna byłam na polu poza literackim. W lutym byłam na komediowym spektaklu Next Ex, a w marcu w ramach organizowanego przeze mnie wypadu z okazji „Dnia Kobiet” dla mieszkanek mojej wsi byłam na koncercie operetkowym. W czerwcu zobaczyłam wyczekiwaną wystawę powiązaną z jedną z największych premier filmowych 2023 roku, czyli „Barbie. Nieznane oblicza” w Muzeum Sztuk Użytkowych w Zamku Królewskim w Poznaniu. Podczas wizyty w Koninie miałam przyjemność zobaczyć następujące wystawy:
- „Lądowanie na Marsie, czyli nasz człowiek w Japonii”. Fotografie autorstwa Ze’eva Aleksandrowicza
- „Wizerunki kobiet na pieniądzu od czasów starożytnych po współczesność”
- „Piotr Lutyński. Wielowymiarowość”
Udało mi się też w realu spotkać z kolejną społecznością, z którą łączy mnie pasja, tym razem do postcrossingu. Dotarłam na dwa postcrossingowe meetingi do Frankfurtu nad Odrą oraz Koszalina – nowe miasta do zwiedzania były tą decydującą zachętą. Ostatnie spotkanie było tak fantastyczne, że w tym roku zdecydowałam się zorganizować meeting na naszej stacji.
Pewnie o czymś zapomniałam, ale najważniejsze odnotowałam. W tym roku do podróżnika doszedł bieżący journal, jeszcze nie wiem, czy bardziej bullet czy raczej art (z domieszką coffee journala – niedawno odkryłam, że takie też są). Jest na razie miejscem, gdzie mogę odnotować rzeczy, których nie notuję w kalendarzu, i pobawić się twórczo (wcześniej realizowałam te napady kreatywności na pocztówkach, ale ze względu na moją sytuację ekonomiczną i kosmiczne ceny PP, musiałam znaleźć inne ujście ;)). W każdym razie liczę, że dzięki journalowi w podsumowaniu za rok nie będę musiała opierać się na swojej zawodnej pamięci.
Urodziny bloga
A w ogóle… 30 stycznia blog osiągnie pełnoletność! Od 18 lat tutaj coś skrobię z większą lub mniejszą regularnością. Zwykle w takich sytuacjach mówi się, że gdyby nie Wy, drodzy czytelnicy, to tego miejsca by już nie było. A to, powiem brutalnie, guzik prawda. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy mam tu jeszcze stałych (czy jakichkolwiek!) czytelników, bo niemal od lat sekcja komentarzy wydaje się umarła (i wypełniona spamem w ilości nie do ogarnięcia). Statystyk też nie kontroluję, bo nie dla nich tu jestem – gdyby tak było, to już dawno zamknęłabym to miejsce. W sumie dziwię się, że przy takim moim lekceważącym podejściu do liczb, wciąż dostaję propozycje współpracy (choć jest ich oczywiście znacznie mniej niż przed laty – co mi akurat nie przeszkadza). Może w takim podejściu tkwi sekret w wytrwałości?
W każdym razie, jeśli ktoś tu jeszcze zagląda i czyta moje teksty (a właściwie nasze, bo czasami pisze tu także mój partner) – to jest nam bardzo miło i dziękujemy za uwagę.