Pora wyjść ze swojej dziupli, czyli jesienne plany festiwalowe i nie tylko

Sezon festiwalowy zaczynam w sierpniu od Ińskiego Lata Filmowego, którego nadejście oznacza, że lato i najpiękniejsze miesiące w przyrodzie zbliżają się ku końcowi. Ale na pocieszenie przychodzi festiwalowa jesień. Zwykle chłodna i brzydka pogoda zachęcają do tego, by zaszyć się na sali kinowej albo jak to bywało przez ostatnie dwa lata – w łóżku pod kocykiem przed telewizorem. Bardzo doceniam hybrydowe festiwale, które umożliwiają uczestnictwo w nich bez wyjścia z domu. Ma to swoje plusy i minusy, o których już pisałam w poprzednich latach. W tym roku postanowiłam wyjść ze swojej dziupli i skorzystać z dodatkowych uroków, jakie zapewnia bezpośrednia wizyta na miejscu festiwalu.

Na początku września udało mi się wziąć udział w festiwalu literackim. Jeszcze przed wakacjami miałam taką chęć, ale kwestie organizacyjne i finansowe sprawiały, że nie mogłam na żaden się zdecydować. Więc festiwal przyjechał do mnie. No prawie – w promieniu 40 km. Wędrujący w tym roku festiwal Miedzianka zakończył swoją podróż w Sierosławiu. I wiecie, to było niemal przeznaczenie, ponieważ mimo iż była to słoneczna sobota, nie mieliśmy żadnych zobowiązań u siebie – mogliśmy pojechać i o dziwo przez cały dzień nikt nie dzwonił z pytaniem, czy może do nas przyjechać (chyba zawdzięczamy to dożynkom). Sami więc skorzystaliśmy z pięknej pogody na plenerowym spotkaniu z Małgorzatą Rejmer, a później z Dybą Lach, Julią Fiedorczuk i Filipem Springerem. Bardzo ciekawe i inspirujące rozmowy, m.in. o feminizmie w Albanii oraz o literaturze (nie)praktycznej (ta druga bardzo współgrała z czytaną właśnie książką Mariusza Szczygła Fakty muszą zatańczyć – zarówno lektura, jak i spotkanie miały znaczący wpływ na odbiór czytanego później reportażu o Podhalach – recenzja za parę dni). Oboje nabraliśmy chęci na więcej spotkań – mam je wynajdywać i prowadzić na nie ;). Póki co, pozostają transmisje online.

Zacieram rączki na październik, bo to jest miesiąc, w którym niemal w każdym dużym mieście odbywa się jakiś festiwal. Ja na pewno wezmę udział w dwóch, a jeszcze zastanawiam się nad dwoma innymi.

Od 1 do 7 października Poznań zamienia się w stolicę kina dziecięcego i młodzieżowego za sprawą festiwalu Ale kino! To nowy termin dla tego festiwalu, ponieważ dotąd odbywał się na przełomie listopada i grudnia, dzięki czemu repertuar częściowo wypełniały filmy świąteczne. Jednak po doświadczeniach pandemicznych – jak domyślam się – organizatorzy zdecydowali się na bezpieczniejszy termin, by obostrzenia znów nie zmusiły do przeprowadzenia wydarzenia tylko w formie online. Organizatorzy jednak nie rezygnują z pokazów internetowych – druga, streamingowa część festiwalu odbędzie się w tradycyjnym terminie: 30.11-4.12. Jeszcze nie wiadomo, na ile programy obu części będą się pokrywać – choć nie ukrywam, że wiedza ta ułatwiłaby wybór seansów, bo tak się składa, że te najbardziej interesujące mnie filmy się pokrywają. Poniżej prezentuję tytuły filmów, które z tegorocznego programu mnie zainteresowały – tutaj możecie sprawdzić cały harmonogram, a tutaj pełną listę filmów z opisem. Jeśli jesteście rodzicami lub nauczycielami i szukacie wartościowego seansu dla swoich podopiecznych – warto skorzystać z opcji filtrowania filmów według wieku.

A oto tytuły (linkuję do opisów), które planuję obejrzeć (mniej więcej w porządku kolejności oglądania – u mnie wychodzi mniej więcej po dwa seanse dziennie.

Tydzień później przenoszę się do Łodzi – tu także po pandemicznej przerwie, podczas której ograniczyłam się do seansów online. Tutaj bowiem w dniach 13-16 października odbywa się Festiwal Kamera Akcja. To drugi obok Ińskiego Lata Filmowego festiwal, który uwielbiam ze względu na ludzi. FKA przyciąga krytyków filmowych, szczególnie tych działających w sieci na blogach i vlogach – dlatego tak naprawdę to jest okazja, by wirtualna społeczność mówiących i piszących o filmach spotkała się w realu. Nie wiem już, który raz uczestniczę w tym festiwalu – musiałabym przejrzeć moje karnety – coś mi świta, że miałam plakietkę z numerem 6, więc to już co najmniej ósmy raz. Natomiast po raz drugi mam zaszczyt gościć w Loży Krytyków. Piszę tego posta po naszym organizacyjnym spotkaniu (tak, jak widzicie, udało mi się w końcu znaleźć czas, by to napisać! ;-)), podczas którego miałam okazję zobaczyć nowe twarze. Liczę, że w Łodzi na afterku uda się poznać większą część członków Loży, a także spotkać się ze starymi znajomymi, których nie widziałam już parę lat.

Tym razem nie wrzucę listy filmów, które planuję obejrzeć – bo plany są w fazie szkicowej, poza tym doświadczenie mi mówi, że dopiero na miejscu się okaże, na co ostatecznie pójdę, bo w drodze na salę wybranego przeze mnie seansu bywałam porywana przez znajomą, by koniecznie iść na inny film (dzięki takiemu przypadkowi poznałam jeden z fajniejszych filmów w życiu) albo zbierze się ekipa pod hasłem „idźmy lepiej na pizzę”. Kilka filmów już widziałam, z nich mogę polecić coś w queerowej tematyce: Zupełnie normalna rodzina. Pozostałe nie trafiły w mój gust, ale wiem, że te produkcje też mogą znaleźć swoją publiczność. Cały harmonogram znajdziecie tutaj.

Jeszcze zastanawiam się nad udziałem w festiwalach skoncentrowanych na produkcjach z określonego obszaru geograficznego. Po przestudiowaniu programu podejmę decyzję.

Do październikowych planów należy też Tour Salon, mam nadzieję, że w tym roku targi będą ciekawsze niż rok temu, które były pierwszą pandemiczną edycją (do 2020 roku odbywały się w lutym, więc jeszcze załapały się na normalne czasy i wtedy to była bardzo fajna edycja) i zostały całkiem zdominowane przez Caravaning. Wstępnie planujemy być w piątek, ale decyzję podejmiemy po zapoznaniu się z programem Festiwalu Podróżniczego Śladami Marzeń.

No a potem pozostanie nawiedzanie cmentarzy… ;-). Tak intensywny miesiąc minie bardzo szybko.

1 thought on “Pora wyjść ze swojej dziupli, czyli jesienne plany festiwalowe i nie tylko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *