Autor: Joanna Fabicka
Młodzieżowego cyklu autorstwa Joanny Fabickiej unikałam jak ognia, kiedy byłam w wieku gimnazjalnym. Dlaczego? To nie za sprawą mało zachęcających (przynajmniej dla mnie) tytułów, ale okładek, które w pierwszym wydaniu miały krzykliwe kolory różu, pomarańczy i zieleni. Jednak co się upiecze, to nie uciecze i dzięki pewnemu biblioNETkowiczowi książka siłą trafiła w moje łapki. Byłam przekonana, że teraz to już na pewno lektura okaże się nietrafiona, jednak po kilku akademickich lekturach filozoficznych oraz antropologiczno-kulturowych powieść Fabickiej była strzałem w dziesiątkę.
Powiem wprost: jak tę książkę fajnie się czytało… I nie jest w tym główna zasługa prostego <normalnego> języka, lecz przede wszystkim humoru, jak ktoś trafnie porównał, na miarę Monty Pythona. Brechtałam równo co kilka stron, zdań. Lektura tej książki stanowiła dla mnie dobrą rozrywkę, pomimo tego, że fabuła niczym specjalnym nie wyróżnia się na tle młodzieżowych książek, cykl Rudolf Gąbczak jest podobny do Adriana Mole. Zarówno Rudolf jak i Adrian zmierzają się z tymi samymi problemami związanymi z okresem dojrzewania, co prawie każdy nastolatek. Rudolf podobnie jak większość nastoletnich bohaterów książek młodzieżowych ma nietypowych rodziców (jedno z nich jest partyjne), którzy bardziej wymagają opieki niż opiekują się swoim pociechami; niesamowitą babcię, która niestety umiera, ale po śmierci daje o sobie znać; i oczywiście problemy z płcią przeciwną.
Moim ulubionym wątkiem jest ciąża Eli, przyjaciółki Rudolfa. Rozwój tego wątku, a tym samym zaangażowanie Rudolfa we wspieraniu przyjaciółki urasta do absurdów. Nie wierzę, że nastoletni chłopak zgodzi się na współuczestniczenie w zajęciach szkoły rodzenia, kiedy rodzącą nie jest nawet nosicielka jego dziecka, a raptem przyjaciółka ze szkoły. Należy się spodziewać, że za długo do tej szkoły razem nie pochodzą. Wątków o podobnym charakterze w tej książce jest wiele, więc rozrywka gwarantowana.
Nie żałuję, że książka została mi wciśnięta (bo tego inaczej określić się nie da), bo naprawdę dobrze przy niej się bawiłam. Szkoda tylko, że jest to trzeci tom cyklu. Nie wiem, czy kiedyś sięgnę po pozostałe. Specjalnie szukać nie będę, ale jak okazja sama się nadarzy…
Ocena: 4,5/6