Zastanawiałam się, o czym dziś napisać, bo sporo mam książek do opisania. Ale ze względu na moje dzisiejsze samopoczucie postanowiłam wspomnieć o mojej ostatniej lekturze, która pozwoliła mi wrócić (na chwilę) do czasów dzieciństwa. Książki Nienackiego dla młodzieży wspominam z dużym sentymentem. Pana Samochodzika pokochałam od pierwszej książki, czyli Niesamowity dwór, (którą przeczytałam, a nie pierwsza z serii). Do dziś pamiętam te emocje i zagadki, gonitwy za złodziejami, a głównie za Waldemarem Baturą, odczytywanie łacińskich inskrypcji w jakimś starym zakonie templariuszy, komentarze Tomasza na temat kobiet, które spotykał podczas przygody i wiele innych elementów, które jeśli nie wszystkie razem to sporo z nich pojawiało się w każdej części Pana Samochodzika.
Muszę jednak przyznać, że moje pierwsze spotkanie z tą serią miało miejsce na lekcji języka polskiego, gdzie czytaliśmy fragment z… testamentu rycerza Jędrzeja. Dziś jeszcze pamiętam tamte moje wyobrażenie tego pałacu nocą i pana Tomasza z harcerzami. Przez lata jednak nie mogłam trafić na tę książkę, dopiero w grudniu była możliwość pożyczenia jej od znajomego, za co jestem mu wdzięczna. Dlaczego mi tak zależało na tej książce? Głównym celem nie było wcale pragnienie ukończenia całego cyklu „nienackiego” Pana Samochodzika, choć to też, jednak w mniejszym stopniu. Za sobą mam już kilka części cyklu, które powstały wiele lat po śmierci Nienackiego, pisane przez różnych pisarzy. Pierwsza lektura Pana Samochodzika nie „nienacka” była dla mnie sporym zaskoczeniem. Uwaga będę zdradzać elementy fabuły. Pojawiły się inne postacie, głównym jest nie Tomasz, lecz Paweł, zamiast Waldka mamy Jerzego Baturę, a zamiast wehikułu – Rosynant. To takie najważniejsze zmiany, dla których nie mogłam znaleźć uzasadnienia, ciągle zadawałam pytanie dlaczego? Część zatytułowana Testament rycerza Jędrzeja wyjaśnia te kwestie.
W tej części Tomasz zajmuje się pracą nad opactwem w Sulejowie. W tym czasie przyjaciel Tomasza, Herakliusz Pronobis ma gościa, którym jest kobieta podająca się za potomkinię rycerza Jędrzeja Baldaricha-Bałdrzycha. Profesor wiedział, że rycerz umarł bezpotomnie, więc zaniepokojony wysyła list do Tomasza. Ten wkrótce poza listem otrzymuje wiadomość o śmierci profesora, której przyczyną jest atak serca. Ślady tajemniczej kobiety prowadzą do Nieborowa, więc tam się udaje Pan Samochodzik.
Uwaga będę zdradzać elementy fabuły. Ten tom nie jest w całości napisany przez Nienackiego, autor nie zdążył go skończyć, za niego to zrobił Jerzy Szumski. W związku z tym w tomie jest kilka doklejonych scen, których efektem są gwałowne zmiany w kolejnych częściach. W tej części ma miejsce wypadek, w wyniku którego Tomasz traci swój wehikuł. Z wdzięczności za bohaterskie zachowanie Tomasz ma otrzymać nowy samochód z specjalnymi właściwościami, które są potrzebne podczas jego przygód. Osobiście ja uważam ten wątek za zbędny, bo scena wypadku wydawała się być (nienaturalna i) doklejona do zapisków Nienackiego. Rosynant nie budzi tak sprzecznych uczuć jak wehikuł, który mógł bezproblemowo trzymać swoje sekrety w ukryciu. Kolejnym doklejonym wątkiem jest awans Tomasza na kierownika i szukanie jego podwładnego, którym staje się Paweł Daniec – postać niczym superman. Uważam, że prędzej czy później musiał się znaleźć następca Tomasza, przecież ten nie jest nieśmiertelny. I ta zmiana jak pozostałe stały się w dobrym momencie, czyli na końcu cyklu Nienackiego. Jest to jakby przejście z „oryginalnych” części Pana Samochodzika do licznych kontynuacji czynionych przez godnych (mniej lub bardziej) następców autora. Jeśli chodzi o Baturę, Jerzy jest synem Waldemara, który w tym tomie umiera. Kolejny wątek kiepsko dopracowany, Waldek mógłby zginąć np. w wyniku wypadku samochodowego spowodowanego przez ucieczkę przed wymiarem sprawiedliwości..
Nie mam pretensji do zmian, bo musiały zostać one sprowadzone. Fakt, że byłam świadoma tych zmian i wydarzenia w Testamencie rycerza Jędrzeja nie były dla mnie dużym zaskoczeniem. Stąd ten mój brak rozczarowania, które było obecne u większości czytelników. Jednak muszę przyznać im rację, że te wątki są słabe i niedopracowane, niekompatybilne z resztą fabuły. Mimo wszystko szesnasty tom Pana Samochodzika czytało się przyjemnie, klimat odpowiedni był, więc nie mam powodu, by nazwać tę część kiczem, jak co niektórzy określili ją w swojej recenzji.
Ocena: 4/6
Książka wpisuje się w wyzwanie zaległej trójki e-pik, kategoria: autor z naszego dzieciństwa.
Też mam tak samo z lekturami z dzieciństwa 🙂
Bardzo lubię książki Nienackiego , do tej pory czasami je czytam 🙂
Ja tam uwielbiam wszystkie książki tego autora.
Jakoś przypadł mi styl do gustu ; )
Pozdrawiam,
Iwi (http://blask-ksiazek.blogspot.com/)