Po książce Bóg, kasa i rock’n’roll przychodzi ochota na jeszcze i jeszcze, tych niesamowitych rozmów prowadzonych przez Szymona Hołownię. Zazdroszczę mu charyzmy i aparycji, tej pewności siebie, swojego stanowiska i umiejętności w znalezieniu argumentów, które same w sobie są atutami, trudnymi do podważenia. A właściwie nie tyle zazdroszczę, co podziwiam. Nie znam wiele osób, które potrafią polemizować z taką kulturą.
W w/w tytule Szymon Hołownia prezentował stanowisko osoby głęboko wierzącej, które zostało skonfrontowane z ateistyczną postawą Marcina Prokopa. W Niebie dla średnio zaawansowanych nie mamy do czynienia z dyskusją contra. Tu Szymon Hołownia zadaje ks. Grzegorzowi bardzo wnikliwe i podchwytliwe pytania, na które wielu księży, katechetów i teologów nie potrafiłoby odpowiedzieć. Nie wynika to z tego, że ks. Grzegorz wie więcej niż reszta teologów. Absolutnie. Wyróżnia go to, że chce się zmierzyć z trudnymi zagadnieniami, w związku którymi nie można udzielić jednoznacznej, poprawnej odpowiedzi. Rozmowa Strzelczyka z Hołownią to wymiana koncepcji teologicznych dotyczących życia po śmierci (mówiąc krótko), które wzajemnie się uzupełniają. Porównując front Hołowni tych dwóch przeczytanych przeze mnie książkach, odniosłam wrażenie, że w Bóg, kasa… jest on mistrzem religijnym, a w Niebie… uczniem na szkoleniu poszerzającym jego wiedzę.
Muszę przyznać, że poziom rozmowy jest naprawdę wysoki. Wydawało mi się, że jestem dość dobrze obeznana w tych tematach, że jestem średnio zaawansowana, a tu niektóre teorie, obrazy przekraczały moje granice pojmowania. Nad połową zdań musiałam się zatrzymać, przyswoić je i wygenerować w umyśle odpowiedni obraz, aby móc tym tropem podążać dalej.
Jest to książka, która ostro zmusza do myślenia i własnych refleksji. Strzelczyk i Hołownia nie narzucają swojego obrazu nieba, sądu, relacji i wyglądu ludzi po drugiej stronie. One wyjęte z klasycznych ram inspirują do kreacji własnych wyobrażeń. Ponadto zachęca do dyskutowania z innymi ludźmi o omawianych przez rozmówców tematach, aby przetrawić przyjęte koncepcje autorów i skonfrontować je z własnymi przemyśleniami. Lektura tej książki i rozmowa z najbliższymi wokół niej zrewaluowały moje postrzeżenia wokół zmartwychwstania i życia wiecznego, najprawdopodobniej wyrzucając z nich pewne stereotypy.
Na koniec wrzucam fragment o zmartwychwstaniu komarów, który równocześnie mnie rozbawił i zachwycił z powodu błyskotliwości rozmówców. Większa rozdzielczość zdjęcia dostępna tutaj.
Edit: Nie zgodzę się z jednym porównaniem. Panowie rozmawiają o dacie końca świata, rozważają, dlaczego jest nieznana. I tu Hołownia porównuje do sytuacji, kiedy nauczyciel zapowiada klasówkę. Wówczas uczniowie mają cały semestr z głowy. Jest to bardzo niefortunne porównanie, bo po pierwsze klasówek jest kilka w ciągu semestru. Po drugie zapowiedzenie klasówki nie jest równoznaczne z tym, że wszyscy uczniowie na ten dzień się przygotują. Od czego są terminy poprawkowe?
Ocena: 5,5/6
Inspiracja: refleksje wokół wiary.
Nie lubię Szymona Hołowni i książek o nim, ani jego nie mam zamiaru czytać:P