Fun Home – Tragikomiks rodzinny – Alison Bechdel.
Podobny problem, do tego poruszanego w książce Bieleckiego jest obecny w autobiograficznym komiksie Alison Bechdel, a ściślej mówiąc jest to homoseksualizm i trudne relacje dziecko-ojciec.
W komiksie mamy dziewczynę, która czuję się mężczyzną, nie cierpi dziewczęcych ubrań i akcesoriów. Ojciec realizując swoje niespełnione pragnienia bycia dziewczynką zmusza Alison do akcentowania dziewczęcości. Z jednej strony im bardziej jest naciskana do podkreślania swojej biologicznej płci, tym bardziej się buntuje. Z drugiej strony przejmuje pewne skłonności ojca – pociąg do tej samej płci. Co ciekawe, przejmuje go poprzez lektury, jakie poleca jej tata, z wykształcenia anglista. Jedną z książek, za pomocą których się porozumiewali, była autorstwa Colette. Przypuszczam, że rodzic chciał przekonać córkę do walorów kobiecości, aby doceniła szczęście bycia kobietą. Jednak lektura za skutkowała u Alison tym, że sama zaczęła pożądać kobiety. W komiksie pojawiają się także odniesienie do mitologii, Ulissesa i Prousta (tego ostatniego to już muszę koniecznie niebawem poznać).
Fun Home to odważne dzieło autobiograficzne, które być może miało zastąpić lub wyjaśnić brak żalu, jakiego autorka nie potrafiła odczuć po śmierci ojca (nieprzypadkowa jest dwuznaczność tytułu, którego cząstka fun może pochodzić od wyrazu funeral home, co znaczy zakład pogrzebowy). Na wydarzenia z życia Alison widzimy z perspektywy dojrzałej kobiety, która po latach dostrzega w swojej młodości momenty mające największy wpływ na ukształtowanie jej życie i taki a nie inny sposób odczuwania utraty ojca. Alison, w przeciwieństwie do Mirka z Rówieśnika komputera, nie została homoseksualistą „przypadkiem”. Stała się lesbijką z założenia, po lekturze książki Colette, a być może też była w pewien sposób zdeterminowana przez zachowanie i upodobania ojca, który sypiał ze swoimi uczniami (nie uczennicami).
Ocena: 4,5/6
Inspiracja: Przeczytać W stronę Swanna Prousta
A co powiesz o warstwie graficznej „Fun Home”? Mnie urzekła mnogość używanych środków wyrazu, koleżanka zaś uznała go za „przegadany”.
Moje wrażenia tu – http://mcagnes.blogspot.com/2012/01/fun-home-tragikomiks-rodzinny-alison.html
Nie mam w tej kwestii zarzutów. Nie będę kryć, że niektóre kadry zrobiły na mnie wrażenie swoją dosłownością i ścisłością, która w innych komiksach zastąpiona została słowami. Brak umowności podkreślał tylko intymność i autentyczność przedstawianej historii. Dlatego nie, nie jest „przegadany”.
Przeczytałem!
I zauważyłem u ciebie drobną nieścisłość. Twierdzisz, że Mirek i inne dzieci obserwują przez okno seks uczniów na boisku. Tymczasem w powieści mowa o psach. To o wiele bardziej wiarygodne.
Nie wiem czemu chcesz koniecznie zmieniać autorowi zakończenie. Dla mnie to jest najlepsze. Zaskakujące i wstrząsające. Nie wiem czemu inne miałoby być mocniejsze.
To nie jest nieścisłość tylko mówimy o dwóch różnych scenach. Scena kopulujących psów też była, ale w innym momencie, jeśli dobrze pamiętam, to zauważył ją w parku. Z okna szkoły widział chłopaka i dziewczynę.
Co do zakończenia to ocena subiektywna, dla mnie to zakończenie było odrobinę banalne i nie, dla mnie nie było zaskakujące. Wstrzącające jest, ale głównie ze względu na rodzaj relacji łączących bohaterów.