Trylogia „Maria Antonina” – Juliet Grey

Historię Marii Antoniny częściowo (bo do okresu wybuchu rewolucji) poznałam stosunkowo niedawno podczas oglądania filmu Coppoli z 2006 roku. Dzięki uprzejmości Isadory mogłam tej postaci przyjrzeć się bliżej poprzez lekturę książek Juliet Grey. A była to lektura wciągająca i wyśmienita, choć muszę przyznać, że pierwsze części bardziej mi się podobały niż ostatnie. Nie wynika to jednak z spadku formy pisarki, lecz z samej historii, której lekturę kończyłam z wilgotnymi oczyma, bo przez te kilka dni bardzo zżyłam się z postaciami i przykro się robi, kiedy musisz je odprowadzać na szafot.

Nie mam jednoznacznego stosunku do Marii Antoniny. To nie jest postać, którą można całkowicie polubić, kiedy jest się świadomym, że od samego początku pracowała na swoją zgubę. Już jako niesforne dziecko wymigiwała się od nauki, nie przykłada się do niej nawet kiedy były plany wydania jej za delfina Ludwika. Później już jako królowa roztrwaniała majątek na zbyteczne rzeczy, choć wiedziała, że stan skarbca królewskiego zmusza króla do oszczędzania. Z drugiej strony Maria Antonina na wiele spraw nie miała żadnego wpływu. Nie ona domagała się małżeństwa z francuskim delfinem, nie można też odpowiadać za kraj pochodzenia i konflikty międzynarodowe, które miały miejsce przed jej urodzeniem. Wieloletni okres bezdzietności też nie był jej winą, lecz wynikał on z pewnej niedyspozycji króla. To brak dzieci, które królowa pragnęła i kochała od zawsze, sprawiał, że wydawała fortunę na stroje, wnętrza, teatr i przyjęcia, bo czas na zabawy z dziećmi musiała zastąpić czymś innym. Juliet Grey ukazała tu postacie od strony ludzkiej, z ich słabościami, niespełnionymi pragnieniami oraz lękami. W czynach pary królewskiej krytykowanych przez lud, autorka szukała czynników natury psychologicznej i fizycznej.

Trylogia stanowi świetnie napisaną biografię Marii Antoniny, ale nie jest ona wolna od wad. Błędy językowe tkwią w powtórzeniach. Przykładowo: pod koniec I tomu, kiedy narrator opisuje postępy życia seksualnego pary delfinów, trzy akapity pod rząd zaczynają się od słowa „wkrótce”. Co powoduje, że każde kolejne „wkrótce” przeczy informacji podanej w uprzednim akapicie. Druga sprawa, która mnie nurtuje to autorstwo słów: „nie mają chleba? to niech jedzą ciastka”. W historii z tych słów zasłynęła Maria Antonina, czemu zresztą zaprzecza w trzecim tomie sama królowa. Dlaczego mnie to nurtuje? W pierwszym tomie Maria Antonina wykazując się totalną ignorancją w znajomości historii władczyń Francji, zaczyna się przykładać do nauki i później pytana o biografie poszczególnych królowych wymienia jedną kobietę (z krytyką w głosie, bo losy biednego ludu nie były jej obojętne), która wypowiedziała w/w frazę. Z tego wynika, że sama Maria Antonina nie mogła wypowiedzieć tych słów bez cytowania jej poprzedniczki, do której miała krytyczny stosunek z tego powodu. Juliet Grey tu popełniła błąd logiczny i kardynalny, bo takich zafałszowań nie powinno być nawet w powieści historycznej.

Bardzo podobało mi się określenie co miesięcznej przypadłości jako wizyty generałowej Krottendorf. (Przyznaję się, że jak Maria Antonina spodziewałam się wizyty fizycznej osoby, która być może udziela jakiś rad w babskich sprawach). Zastanawiam się, skąd one się wzięło. Internet kieruje mnie tylko do książki Juliet Grey. Sama austriacka miejscowość Krottendorf też mi nic nie podpowiada w tym temacie. Jeśli ktoś ma jakiś pomysł czy trop, to chętnie go poznam, bo jestem bardzo ciekawa.

Z racji tego, że w Polsce została już wydana cała trylogia, można podobnie jak ja to uczyniłam, przeczytać ją jednym ciągiem. Jeśli jednak ktoś nie ma podobnej możliwości, narratorka w postaci Marii Antoniny przypomina w kolejnych częściach, kim były pojawiające się postacie i co się wydarzyło wcześniej, czego następstwa właśnie się pojawiają.

Ocena: 5/6

Inspiracja: Chcę przeczytać książkę Gortnera o Katarzynie Medycejskiej (to jedna z postaci, do której Maria Antonina często się odwołuje, a jej historii, w przeciwieństwie do Markizy Pompadour – nie znam) oraz powieści Dumasa, m.in. Józefa Balsamo, których akcja rozgrywa się w czasach Marii Antoniny.

2 thoughts on “Trylogia „Maria Antonina” – Juliet Grey

  1. O tak, ja też zwróciłam uwagę na ten nieszczęsny błąd – słowa o jedzeniu ciastem wypowiedziała nie Maria Antonina, ale jej poprzedniczka, zdecydowanie! To dość powszechny błąd, niemniej jednak dziwi mnie, że autorka, skądinąd tak doskonale przygotowana do napisania tej trylogii, go popełniła!
    Strasznie spodobało mi się określenie „generałowa Krottendorf” – chyba jednak jest jego geneza wyjaśniona w powieści, Maria Teresa wspomina o tym, że miesięczna przypadłość nadchodzi równie niespodziewanie, jak jej przyjaciółka, a żona generała ( w sensie, że jej wizyty są niezapowiadane) 😀

    Ja również miałam wilgotne oczy, kiedy trzeba było się rozstać z bohaterką, szczególnie w takich okolicznościach…

  2. Przeczytałam pierwszą część trylogii. Robi wrażenie. Parę ładnych lat temu czytałam jakąś książkę o Marii Antoninie. Pamiętam opis ucieczki z Paryża. Z pewnością przeczytam kolejne dwa tomy. Imponująca jest bibliografia, dzięki której powstała ta trylogia. To wyjątkowe i chwalebne, że autorka, pisząc powieść, posiłkowała się wiedzą z tylu źródeł. Tym cenniejsze jest dla mnie to, co w efekcie Juliet Grey zawarła w trylogii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *