Mieszkania tylko dla bogatych (13 pięter – Filip Springer)

Dobrze, że w ostatni weekend były Śląskie Targi Książki, na których było spotkanie z Filipem Springerem, bo to mnie zmotywowało do sięgnięcia po jego kolejny reportaż. Słyszałam o tej książce wiele ponurych rzeczy i chciałam poznać tę prawdę o polskim mieszkalnictwie. Niedobrze, że przeczytałam to teraz, będąc na piątym roku studiów. Na kierunkach najlepszych, jakie mogłam wybrać, ale… mieszkania mi nie zapewnią. Absolutnie nie marzę o trzydziestoletnim kredycie i w sumie pocieszającą stroną mojej sytuacji jest to, że nie mam najmniejszych szans, by go otrzymać. Bo jeśli czytam o ludziach pracujących w korporacjach, którzy mają problem z otrzymaniem kredytu hipotecznego, co oznacza, że nie zarabiają tyle, by w gotówce móc zapłacić za mieszkanie… Biorąc pod uwagę to, czym chcę się zajmować zawodowo, mam dwie opcje: albo moje szczęście w konkursach poszerzy się totolotek, albo mogę szukać własnego kontenera do zamieszkania… Ta perspektywa dla osoby, której wyuczonym zawodem jest dekorator wnętrz, jest podwójnie przygnębiająca.

Podnosi mnie na duchu fakt, że problemy mieszkaniowe dotyczą dużych miast. W moim rodzinnym intensywnie wyludniającym mieście mieszkania są dosyć tanie, bo nie ma kto w nich mieszkać. Póki nie znajdzie się jakiś przedsiębiorca, który postanowi wykupić i wyremontować opuszczone budynki, a potem sprzedawać lokale za ceny warszawskie, to jeszcze można mieć nadzieję na jakiś własny kącik.

Filip Springer naświetlił mi problem, którego skali nie byłam świadoma. Pierwsza część zarysowująca historię polskiego mieszkalnictwa w dwudziestoleciu międzywojennym, która zaczyna się listą krótkich notek prasowych o samobójstwach z powodu masowych eksmisji, mnie kompletnie zaskoczyła. Tak jak reportażysta opowiadał na spotkaniu podczas Targów Książki, wciąż literatura mami nas wizją pięknego okresu międzywojennego, kiedy to ludzie spędzali życie w kawiarniach i jeździli kabrioletami. A takie życie wiodło zaledwie parę procent społeczeństwa. Reszta walczyła o przetrwanie, o własny kąt. Kilka rodzin mieszkało w jednym lokalu, bo jednej nie było stać na pokrycie całego czynszu.

Historie ludzi z II części książki przedstawiają sytuację obecną, ani trochę lepszą od tej z dwudziestolecia międzywojennego, od tej z PRL-u. Niewiele się zmieniło. Wyznania osób zmagających się z problemami mieszkaniowymi, żyjących w ruderach lub mieszkających z rodzicami, oszukanych i okradzionych przez firmy deweloperskie i banki oferujące dekadę temu kredyt we frankach szwajcarskich – uzupełniły zasłyszane historie od znajomych, którzy o przyczynach pewnych decyzji życiowych mówili półsłówkami (a może byli przekonani, że jak rzucą hasło: deweloper, to resztę historii sama sobie dopowiem?).

13 pięter to bardzo przygnębiający reportaż o rzeczywistości większości naszego społeczeństwa. Z pewnością, niestety, są to historie, które znacie z własnego doświadczenia. Czy ich lektura rozwiąże wasz problem? Nie, ale może trochę doda wam otuchy fakt, że nie jesteście w tym sami. A młodych ludzi, którzy są na etapie poszukiwania mieszkania – niech ta książka ustrzeże was przed padnięciem ofiarą nieuczciwych działań banków i firm deweloperskich. Czego wam i sobie życzę.

________________
Książkę dostarczyła księgarnia internetowa lovebooks.pl.

1 thought on “Mieszkania tylko dla bogatych (13 pięter – Filip Springer)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *