Reżyseria: David Ondaatie
W Zachodnim Hollywood ma miejsce seria morderstw prostytutek, które przypominają morderstwa Kuby Rozpruwacza sprzed stu lat w Londynie. Ponadto detektyw zauważa podobieństwo do morderstw sprzed kilku lat w Hollywood i się zastanawia czy wówczas nie skazał nieodpowiednią osobę. W tym czasie Ellen będąc w trudnej sytuacji materialnej wynajmuje osobne pomieszczenie lokatorowi, który ofertę przyjmuje natychmiast bez zastrzeżeń co do czynszu. Zastrzega sobie tylko spokój, by nikt mu nie przeszkadzał…
Zostałam tak pochłonięta filmem, że nie mogłam sobie odpuścić obejrzenia do końca, kiedy w najbardziej znaczącym momencie się przerwał. Dziś dokończyłam i jestem pod wrażeniem jak dobre może być zakończenie. Bowiem jak wiecie, w wielu thrillerach irytowało mnie właśnie zakończenie, które było jakby nie przemyślane, takie na siłe. Tu było takie jakie powinno być, tajemnicze. Tajemniczy klimat film odczuwamy od początków napisów i teatralnej muzyki, która nam towarzyszy przez cały seans. Duży wpływ na atmosferę ma tempo ujęć następujących po sobie. Ten motyw z nogami, bardzo mi się podobał. Ponadto ta czerń, głównie czarny płaszcz podobny do tego co miał Neo… To wszystko takie intrygujące.
Fabuła sama w sobie przewidywalna. Od początku można się domyślić, kto będzie mordercą, nim ten lokator w ogóle przyjdzie. Do tego pani domu chora na schizofrenię. Wszystko jasne. W samym zachowaniu Malcolma można wyczytać, że ma nieczyste sumienie, ale na jego grę nabiorą się właśnie tylko osoby o niespełna rozumu. Motyw powtarzających się morderstw sprzed kilku lat mogliśmy już obejrzeć w Wizji mordercy, więc nie jest to nic nowego, choć zawsze nurtujące. Zakończenie mnie totalnie zaskoczyło, ale za to mi się strasznie podobało. I tu brawa dla Simona Bakera, który potrafił w przekonujący sposób robić wrażenie niegroźnego, ale niebezpiecznie tajemniczego. Przez cały film zastanawiałam się skąd kojarze Streeta, ciągle mi się z kimś kojarzył, ale co sprawdzałam to mi się nie zgadzało. Kiedy w końcu przejrzałam jego filmografię, już wiem, że grał główną rolę męską w Szkole uczuć. Stąd to miłe wrażenie :).
Jestem mocno zafascynowana tym filmem, choć wg kategorii thrillerów należałby do tych średnich, to mnie się bardzo podobał, głównie za tą muzykę i piękną scenerię.
Ocena:8,5/10
Lubię thillery, ale ten jakoś mnie nie pociąga. Myślę, że kiedyś obejrzę, lecz nie szybko.Pozdrawiam[szczere-recenzje]
oglądałem. przypadł mi do gustu, ale niewiele już z niego pamiętam i jestem pewien, że dałbym niższą ocenę niż Ty ;), pozdrawiam i zapraszam do siebie na „Seks w wielkim mieście” [teraz-kino]