Reżyseria: Christopher Menaul
Młodzi śpiewacy zjeżdżają się do pałacu, w którym powstanie eksperymentalne przedstawienie. Philip jest młodym reżyserem, który oczekuje od wykonawców przede wszystkim aktorstwa. W obsadzie mamy Adama, który kocha się w dyrygentce, Toma- rzekomy protegowany przez samego Paolo Prodiego, Nicolettę, którą Paolo odrzucił oraz Berthę, niezaspokojoną partnerkę reżysera i Stellę, która zalicza każdego jak może. Osobiste relacje postaci poza planem przenoszą się na scenę, co może wpłynąć na spektakl i oczekiwaną premierę zupełnie wbrew oczekiwaniom.
Lubię, kiedy komedia romantyczna to nie tylko schemat relacji jednej osoby dążącej za drugą z mnóstwem przeszkód. Wielka premiera to spektakl od początku do napisów końcowych. Tutaj aktorzy grają w operze nie tylko w scenach z próbami, ale także poza nimi. Christopher Menaul zna prezentowaną operę Mozarta i realizuje jej poszczególne akty nie na deskach teatru, ale w plenerze podczas nocnych schadzek czy przerw między próbami. Robi to z pewnym rozmachem, który docenią tylko melomani i znawcy Mozarta. Ja do takich nie należę, ale po reakcjach rodziców mogłam ocenić na ile potwierdza się powyższe zdanie.
Mnie zauroczyła sceneria, niektórych mogą zirytować bohaterki, choć naprawdę tak rozkapryszone są artystki. Podobał mi się magiczny, teatralny klimat, który sprzyjał miłosnym uniesieniom. Relacje bohaterów, choć początkowo mogą wydać się zagmatwane, są naturalne i wiarygodne. A także znane nam dobrze z innych romantycznych filmów, niektóre są mocno oklepane. Komedii tu też nie brakuje, bywają momenty zabawne.
Reasumując przyzwoita komedia w operowym klimacie nie tylko dla melomanów.
Ocena: 7/10