Jak widzicie, do tego bloga wrócić nie potrafię na stałe, za dużo filmów do opisania, brak czasu i chęci do nadrabiania. Być może połączenie tego bloga z książkowym blogiem, na którym piszę także o planszówkach i sztuce, sprawi, że będę więcej pisać o filmach, a może też być odwrotnie.
Choć moja wiedza o historii filmu i kinematografii poszerzyła się, dzięki zajęciom z analizy filmu i spotkaniom DKF Kamera Stylo w Czułym Barbarzyńcy, to muszę przyznać, że z bieżącymi filmami jestem nie obeznana. W 2013 roku ani razu nie byłam w kinie. Co planuję zmienić w tym roku.
Poniżej przedstawię 5 najlepszych filmów, jakie w minionym roku widziałam.
1. Dolina Issy, reż. Tadeusz Konwicki
To zdecydowanie najlepszy film, jaki w tym roku widziałam. Dolina Issy to kwintesencja wiejskiego życia. Począwszy od domowych robót z przyśpiewkami, przez hodowanie i oporządzanie zwierząt domowych, relacje mieszkańców, obyczaje religijne, świąteczne, po zabobonne wierzenia w wampiry i czarownice, które skutkują odcinaniem głowy zmarłej, która straszy, i przebijanie kołkiem jej serca. Film robi niesamowite wrażenie. Poza wątkami obyczajowymi w tle rozgrywają się dramaty kryminalisty, który ma na sumieniu kilka morderstw, księdza romansującego ze swoją gosposią, która potem umiera i straszy. Najwięcej emocji budziły we mnie sceny nieuzasadnionego zabijania zwierząt. Po prostu nie potrafię zrozumieć tej mentalności…
Piękna scenografia, klimatyczna muzyka i dobra gra aktorska, obsada pełna znanych, ale wówczas bardzo młodych aktorów.
2.
Katedra, reż. Tomasz Bagiński
Animacje zapierają dech w piersiach. Efekty specjalne celnie ilustrują świat skonstruowany przez Jacka Dukaja. Niesamowite przedstawienie fabuły, gdzie nie trzeba umieszczać postaci pielgrzyma, bo widzowie patrzą jego oczyma, zmieniające się obrazy zaskakują. Myślę, że obrazy sprawiają, że odbiorca doskonale może wczuć się rolę głównej postaci.
Grafika jest po prostu doskonała, nic więc dziwnego, że była nominowana do Oscara.
3.
Rękopis znaleziony w Saragossie, reż. Wojciech Has
Film, nad którym siedziałam kilka tygodni, aby go w pełni rozgryźć. Analizę tu opublikowałam, więc nic więcej dodawać nie muszę.
4.
Pokłosie, reż. Władysław Pasikowski
To kolejny film, który obejrzałam w ramach studiów, a ściślej mówiąc, odnośnie omawiania dzieł literackich dotykających sytuacji Żydów w małych miasteczkach, jak np. w Jedwabne. Temat, który budzi kontrowersje, bo sugeruje, że nie wszystko, co złego wydarzyło się w czasie II wojny światowej to robota Niemców czy Rosjan, Polacy też święci nie byli.
Pokłosie jest bardzo klimatycznym filmem (może właśnie z powodu ulokowania akcji w małym miasteczku), bohaterowie (nie tylko główni) są wyraziści, dzięki całkiem niezłej grze aktorskiej. Wyraźnie odznacza się różnica nastawienia do minionej historii nie tylko między braćmi a mieszkańcami wsi, którzy lękają się przed odkryciem niewygodnej prawdy, ale właśnie między, początkowo, skrajnymi postawami samych braci. Chyba tylko dzięki więzom krwi oboje stawiają czoło przerażającej historii, ponieważ inne podejście do rozwiązania problematycznej sytuacji odróżnia braci nawet na końcu filmu.
5.
Jutro idziemy do kina, reż. Michał Kwieciński
W telewizji leci co roku, tego samego pamiętnego dnia, w którym obchodzi się rocznicę wybuchu II wojny światowej. Ja zdecydowałam się w końcu go obejrzeć, 6 lat po premierze. Nie żałuję, bowiem seans zapewnił mi moc sentymentalnych uczuć za pięknymi czasami dwudziestolecia międzywojennego. Obserwując maturzystów, odbierających świadectwo w beztroskich, spokojnych czasach odzyskanej Polski, świetnie bawiących się na balu maturalnych, przy ówczesnym przeboju „Może kiedyś innym razem…”, przed którymi otwiera się nowy etap życia – dorosłość. Żaden film wojenny nie pokazuje tego, czym tak naprawdę był wybuch wojny dla tych młodych ludzi. W kulturze mamy pełno dzieł filmowych i literackich o wzruszających i tragicznych historiach ludzi doświadczonych wojną, a jednak największe wrażenie zrobiło na mnie te ukazanie kontrastu między wspaniałym, kolorowym światem w przededniu wojny, która zmienia go nieodwracalnie.
To, jak silne emocje wzbudził we mnie ten film, jest fakt, że to właśnie on, a nie horrory, thrillery czy wojenne, zostawił swój ślad w podświadomości kreując w nocy senny koszmar, szczególnie zainspirowany sceną z nalotu hitlerowskich maszyn.
Teraz sobie uzmysłowiłam, że na liście pojawiły się same polskie filmy. To bardzo dobrze, niech ta lista przekona, że polskie filmy są warte uwagi.
Zdaję sobie z tego sprawę, że mówię o starych filmach, ale widziałam tylko 2 tytuły, które miały swoją premierę w 2013 roku: Wielki Gatsby i Intruz.
W tym roku biorę udział w wyzwaniu 104 filmy, w ubiegłym roku obejrzałam raptem 48 tytułów. W tym miesiącu mam zaplanowane uczestnictwo w kilku (do 8) seansach, o których piszę tutaj.
Nie obiecuję, że wrócę tu z recenzjami, bo zwykle tych obietnic nie dotrzymuję. Ale chciałabym wrócić i znów na bieżąco recenzować także filmy.