Autor: Virginia Woolf
Jest to moje pierwsze spotkanie z panią Woolf. Szczerze mówiąc, gdyby nie nowa oferta wydawnictwa Znak, która jest na tyle ciekawa, iż prezentuje najlepsze 50 książek, jak dotąd zostały napisane. W początkowych propozycjach jest właśnie biografia pewnego spaniela zamieszkującego Londyn u młodej dziewczyny, która jest (albo udaje) chora. Powieść powstała w oparciu o listy Elizabeth Barret do Roberta Browninga i do siostry. Myślałam, że Flush’a dostała autorka, ale jak wyczytałam, po prostu miała zamiłowanie do swojego spaniela, dlatego postanowiła jednemu z nich poświęcić swoją książkę.
Książka jednym słowem jest niesamowita. Nie jest zwyczajne czytać biografię jakiegoś zwierzęcia (choć wyd. Znak, już wydało biografię Deweya), przeżywać z nim troski i radości. Po prostu wczuj się w rolę psa, to prawie jak wgłębić się w myśli niemowlaka. Co ta mała główka myśli, czuje, czego pragnie. Zwierzę to właśnie takie małe dziecko. Powieść Virginii Woolf mimo, że napiętą akcją nie grzeszy, to wciąga od pierwszej strony. Ma w sobie takie wnikliwe obserwacje, z których wyciąga bardzo interesujące teorie. Choćby sama historia Hiszpani i spanieli. Dla mnie to było bardzo ciekawe, nawet nie znałam początków psiej rasy spanieli i skąd się wzięła nazwa Hiszpania. Biografia w głównej mierze skupia się na uczuciach i samego zwierzęcia, ale także więzi ludzko-zwierzęcej. Ile to zdarzeń ma miejsce, które sprawia, że zapominamy o swoim podopiecznym? Mnie zawsze ogarnia współczucie i wyrzuty sumienia. A zarazem nie można pozwolić, by pies czy kot był ważniejszy od swojego dziecka i rodziny (ludzkiej). Ale też nie można zaniedbać podopiecznego, skoro zaofiarowaliśmy mu swoją opiekę i wsparcie.
Naprawdę jest pozytywnie nastawiona do tej lektury. Mam nadzieję, że inne pozycje wybrane w ramach „50 na 50” będą też słusznie wybrane. Seria oprócz tego, że jest ładnie wydana to przypomina nam o książkach, które być może znacie z wcześniejszych lat, lektur; przedstawia nam po prostu klasykę. A ja uważam, że klasyka literatury powinna być obecna w każdym domu, zwłaszcza bibliofila.
__________________________
Zainteresowanych zapraszam tu
ktrya a ja wczoraj przebiegłam całe miasto w poszukiwaniu tej książki i nic! PS jest jeszcze „Autobiografia na czterech łapach” – choć to nie to samo 🙂
Napisz do księgarni Znaku, może jeszcze będą mieli, bo wiem, że wyjątkowo niski nakład mieli.A „Autobiografię na czterech łapach” mam, jak mama skończy ją czytać, to ja się za nią wezmę :).
wiem też, że w Empiku nie ma problemów – tylko, że „zalejąc” na zakupach w weekend byłam twarda i ominęłam księgarnię – no i po zakupie „górskich” akcesoriów większych i mniejszych, chyba jestem finansowo zmuszona odczekać ksiązkowe zakupy 🙂 … i nawet ostatnio, wstyd przyznać, nie mam chęci na czytanie 🙁
szalejąc miało byc Szalejąc 🙂
Bywają kryzysy czytelnicze, może dlatego, że więcej ciekawego dzieje się dookoła. Ja z nadmiaru książek do czytania już nie wiem co wpierw czytać, a co może jeszcze poczekać ;-). Miłego wypadu w góry!
Dzięki Ktrya :-))))
Wydaje się być ciekawa, ale co z tego gdy nie ma w bibliotece 😉
Znak nie podał na razie wszystkich 50 książek, a szkoda, bo bardzo jestem ciekawy jakie się jeszcze znajdą w tym wydaniu.
Ja też jestem ciekawa, póki co jest znana 1/5, dużo jest Dostojewskiego.
Raczej po nią nie sięgnę.
Nie czytałam żadnej książki tej autorki ale jeśli ci się podobała to zobacz sobie książę „Godziny” Michael Cunningham – powieść ta jest inspirowana życiem i twórczością Virginii Woolf. Mi się bardzo podobała
Nigdy nie czytałam nic tej autorki, ale jakiś czas już noszę się z tym zamiarem. A że psy to taka moja mała miłość, to z pewnością zajrzę i do tej pozycji:)
Klasyka to klasyka, nie ma przebacz, niektóre tytuły trzeba poznać i zapamiętać na zawsze. Dla nas samych i dla szacunku ze strony innych, bo w „oczytanym” towarzystwie często o książkach się mówi. Psy kocham i chciałabym to przeczytać, ale, znając życie, będę miała trudności ze znalezieniem, bo moje trzy księgarnie w mieście niby są bogate, ale nigdy nie mają tego, za czym biegam.
No proszę, jesteś chyba pierwszą osobą, która pisze o tej książce „niesamowita” i „wciągająca od pierwszej strony”:-) Większość twierdzi, że to jedna z trudniejszych i ciężko przebrnąć, ale to tylko dowodzi, że ludzie są naprawdę różni i przeróżnie odbierają różne rzeczy… Ja Woolf zamierzam poczytać jesienią.
Mnie się ją czytało z prawdziwą przyjemnością, bez trudności. I naprawdę wciąga, swoimi zagadkowymi a zarazem spostrzegawczymi zdaniami. Nawet nie wiedziałam, że dla innych może to być ciężka lektura.