„W Diuszessie były zmieszanie trzy rodzaje sterydów. Pierwszy to oral turinabol, którego używały na potęgę enerdowskie pływaczki. Pamiętacie kapitalna odpowiedź jednego z trenerów z NRD nagabywanego na igrzyskach w Montrealu w 1976 r. o to, że jego zawodniczki mają za gruby
głos ?
-One przyjechały tu pływać, a nie śpiewać.
Gruby głos to maskulinizacja to właśnie efekty uboczne po oral turinabolu …”
Czy były kiedyś czasy, kiedy rywalizacja sportowa była krystalicznie czysta? Myślę, że jest to pytanie retoryczne zwłaszcza dzisiaj, kiedy za sportem idzie nie tylko prestiż, ale i niezwykle duże pieniądze. Nie od dzisiaj wiadomo, że Rosja na swój sposób jest specyficzna. Jednakże znane afery związane ze sportem nie są domeną jedynie tego kraju. Aczkolwiek trzeba przyznać, że zgodnie ze swoimi wielkimi ambicjami i proporcjonalnie do wielkości kraju, w Rosji musi być wszystko największe. Nie tylko największy Dom Partii, nie tylko najdroższe rezydencje, ale i największe afery oraz najciekawsze historie. Stąd też nie dziwi nikogo powiedzenie „Rosja to stan umysłu”. Książka Romana Imielskiego i Radosława Leniarskiego to podróż po miastach będących gospodarzami Mistrzostw Świata w piłce Nożnej w 2018 r. Tak się składa, że lektura tej ksiażki idealnie wpasowała się w ich termin. W swojej podróży autorzy opisują specyfikę nie tylko poszczególnych miast, interesujących historii związanych z budową obiektów sportowych. Opisują także ciekawostki rejonów oraz ludzi, tych często najbogatszych i mających największy wpływ na politykę. No cóż. Czasami tak bywa, że pierwszy milion trzeba zorganizować w nieco niecodzienny sposób:
„ jest 28 lutego, na stację Podmoskownaja wtacza się skład 55 cystern z olejem napędowym z Uchty. Adresatem ma być spółka zoapatrywująca stołeczne stacje benzynowe, ale u naczelnika stacji zjawia się Abramowicz i pokazuje dokumenty, z których wynika, że cysterny muszą wyjechać natychmiast do jednostki wojskowej w Kaliningradzie. Nigdy tam nie dotarły – na Litwie skład skręcił na północ i dotarł do łotewskiej Rygi, gdzie nie tylko olej wyparował, ale znikły nawet cysterny i lokomotywa…”
Sporo uwagi poświęcono aferze dopingowej i jej krycia przez najwyższe władze sportowe i państwowe. Nie tylko zresztą Rosji. Opisano kulisy, w jaki sposób przyznawana jest organizacja Mistrzostw Świata. Nie zabrakło też historii związanych z „pseudokibicami” i odpowiedzi na pytanie, dlaczego robi się zadymy, np. w Warszawie w 2012, a nie będzie ich w Moskwie w 2018? Tylko nie wyobrażajmy sobie, że nasi polscy „pseudokibice” są czyści. Oj, nie.
Wszystkie te historie składają się na bardzo ciekawą ciągłość opisującą specyfikę nie tylko Rosji, ale i sportu. Z całości książki wyłania się smutna konkluzja, z której myślę, że bardzo wielu zdaje sobie sprawę, że nie ma zawodowego sportu bez polityki i pieniędzy. Książka ta jednak jest w stanie przybliżyć nam skalę ich wpływów, pokazać mechanizmy, spojrzeć z innej perspektywy.
Fair play jest piękne z nazwy, piękne na murawie. Ale to nie piękne zasady dyktują warunki sportowej rywalizacji.
„jednocześnie był pracownikiem Laboratorium Antydopingowego w Moskwie. I kontrolerem, który po zawodach zbierał próbki moczu od zawodników i zawodniczek, jeździł na zgrupowania i tam również to robił. Czyli rano jechał do pracy łapać dopingowiczów, wieczorem pomagał się dopingować swojej młodej żonie”
Książkę Romana Imielskiego i Radosława Lniarskiego zdecydowanie polecam. Napisana jest z humorem i sporą dawką ciekawie przedstawionej wiedzy. Na pewno nie będą się przy niej nudzić łowcy „klimatów” zza wschodniej granicy.