Firecracers (w tłumaczeniu dosłownym – petarda) to kanadyjski film opowiadający o buncie dwóch nastolatek mieszkających w małej miejscowości, w której nic się nie dzieje. Pozbawione pasji, wychowywane w rodzinach, z których trudno czerpać pozytywne wzorce, skazane na niewielką grupę rówieśników niemających wiele do zaoferowania. Chcą się wyrwać i zasmakować innego życia. Ich jedynym mottem jest: gdzie indziej byle nie tu, a najlepiej w Nowym Yorku. Znudzone i oszukane przez swoich kolegów wyładowują swoją agresję i nudę na otoczeniu zanurzając się w używkach, bijatykach i demolce. Nie znają innego świata, a ten, który widzą próbują opuścić.
Firecrakers to ciekawie nakręcona wizja beznadziei i ostrzeżenie dla rodziców nieumiejących zaoferować swoim pociechom nic poza żarciem i schronieniem przed deszczem. Matka Lou sama tonie w problemach, szukając pocieszenia w Bogu i ramionach swojego partnera. Z Lou nie rozmawia w inny sposób niż poprzez nieskuteczny dyktat. Partner matki, były alkoholik, nie ma zupełnie uznania w oczach córki. Rodziców Chantal nie poznajemy w ogóle. Tak jakby ich nie było. Czy w tych warunkach dziewczyny mogą się odnaleźć? Pozostaje im tylko ucieczka bez większych refleksji i pomysłu na jutro.
Film warto obejrzeć i zadać sobie pytanie, na ile my rodzice oferujemy swoim dzieciom przykład i szanse na wybór lepszego jutra.