Mariusz Surosz jest świadomy, że podjął się zadania ambitnego. O Pradze w ostatnim roku wyszły trzy publikacje, w tym osobisty przewodnik Mariusza Szczygła oraz przez niego rekomendowana kanoniczna Praga magiczna – Angela Maria Ripellina. Co nowego o Pradze można powiedzieć?
Autor wychodzi z tego samego założenia, jakie mu towarzyszyło przy Pepikach. Lubimy naszych południowych sąsiadów, ich język, filmy i literaturę, a także są oni (ze stolicą na czele) dogodnym kierunkiem wakacyjnego czy weekendowego wypadu. Natomiast jesteśmy zieloni, jeśli chodzi o historię Czech. Kojarzymy kilka nazwisk i wydarzeń, ale są to przede wszystkim dzieje powojenne (nie licząc oczywiście postaci dawniejszych Jana Husa i Wacława IV). W Pepikach Surosz wyłożył nam w dużym skrócie, przez pryzmat biografii ważniejszych i ciekawszych postaci dzieje XX wieku, nieco broniąc tych, dzięki którym, jak mi się zdaje, Czesi są stereotypowo postrzegani jako tchórze.
W Pradze. Czeskie ścieżki Surosz oferuje nam kolejną lekcję historii, bez której nie sposób dobrze poznać Pragi. To opcja dla tych, którzy chcą czegoś więcej niż baśniowa aura starego miasta. Dlatego Surosz wybiera się w miejsca, gdzie turyści rzadko zaglądają (choć paradoksalnie sam właśnie w tym miejscu spotkał polskich turystów), które mogą wydać się niejasne, a w rzeczywistości być konsekwencją bardzo złożonej historii. Zwraca uwagę na detale architektoniczne, które dopiero w połączeniu tworzą opowieść.
Mam poczucie, że ta książka jest zbiorem esejów, w którym Surosz jako pasjonat historii chce popłynąć w dziejach… bardzo głęboko. Nie dbając przy tym o czytelność i porządek, który jest wskazany, jeśli tę historię mają pojąć laicy. Pierwszy z nich liczący ponad 140 stron, dla którego punkt wyjścia stanowi data na pomniku Pamięci Narodowej na wzgórzu Vitkov – to chaos chronologiczny i tematyczny totalny. Mowa o roku 1941, ale Surosz sięga po historię z XV wieku, przeplata ją z dziejami nowszymi, wymieniając przy tym setki nazwisk, które w większości wydają się znane… Ale w pewnym momencie czytelnik nie wie, po co i właściwie, o czym teraz mówimy?
W kolejnych esejach bardziej zwartych ten problem jest mniejszy, ale brak spójności to chyba największa wada tej pozycji. Trudno nie mieć poczucia przypadkowości, momentami anegdotyczności, do której dorabia się większą historię.
Niewątpliwie Surosz ma ogromną wiedzę historyczną, ale nie chciałabym go jako przewodnika… Bo wyobrażam sobie, że w pewnym momencie pochłonięty opowieścią uciekłby w swoje czeskie ścieżki, na których byśmy się już nie spotkali.
Niestety w części dot. husytyzmu autor wykazuje się brakiem podstawowej wiedzy. Historię ruchu husyckiego zna bardzo powierzchownie, część przypisów (np. 25, 26, 28,) i ahistoryczne twierdzenia w tej części pokazują to jasno. Nie ma więc podstawowej wiedzy aby w pełni i obiektywnie ocenić wykorzystanie husyckiego fenomenu przez kolejne pokolenia Czechów. Efektem jest powtarzanie wielu półprawd i schematów antyhusyckiej propagandy…
I też odniosłem wrażenie, że ten rozdział jest napisany na szybko i chaotycznie.
O, dziękuję za za ten komentarz. Niestety nie jestem historyczką, więc nie mam kompetencji, by ocenić merytorykę tekstu – choć czytając recenzje „Pepików” napisanych przez historyków, miałam świadomość, że autor wpada w pułapkę, od której w założeniach się odżegnuje. Z czytelniczego doświadczenia wiem, że im autor mniej wie albo nie ma dobrego pomysłu na tekst, tym więcej chaosu i nieprzejrzystości w wypowiedzi. I tu to by się sprawdziło…
Uwagi do książki „Praga. Czeskie ścieżki”
To wprawdzie nie jest publikacja historyczna, a tylko esej, jednak jego autor – Mariusz Surosz – sięga także do jednego z największych fenomenów w historii naszych południowych sąsiadów – do husytyzmu. Sięga do tematyki, którą zna bardzo słabo, a jego wiedzę na temat husytyzmu można określić (najdelikatniej) jako powierzchowną.
Słowo „powierzchowna” nie jest przypadkowe – wystarczy zerknąć na kilka przypisów w części dotyczącej tematyki husyckiej, np. w przypisie nr 25 autor odwołuje się do książki: J. Kejřa Husité, do jej str 7, a to dosłownie pierwsza strona książki z tekstem i M. Surosz zacytował ją w całości ponieważ na tej stronie cały tekst to dwuzdaniowy cytat z czeskiego XIX wiecznego historyka F. Palackeho… Z kolei przypis nr 28, odsyła nas do książki: J. Raka Bývali Čechové… České historické mýty a stereotypy, tym razem „aż” do str. 51, tylko że to pierwsza strona rozdziału ”Naród boźích bojovníku” poświęconego właśnie okresowi husyckiemu (wcześniejsze rozdziały dotyczą innych zagadnień). I znowu cytat to dwa pierwsze zdania z tej strony… Przypis nr 26 odwołuje się do wydanej w 1885 roku książki T.G. Masaryka – Česká otázka, do str . 8. I znowu mamy cytat z pierwszej strony książki z tekstem, a dokładnie jej przedmowy. Cytat jest zresztą niepełny: „Wierzę […] że historia narodu…” i M. Surosz opuścił ważne słowa tzn. że Masaryk pisze wyraźnie że „Věřím s Kollárem, že historie národů…”. Niby szczegół, ale przyszły pierwszy prezydent Czechosłowacji, wyraźnie wskazuje, że nie wymyślił sobie sam tej pozytywnej oceny husytów, ale podziela zdanie jednego z wybitniejszych XIX – wiecznych słowackich historyków i publicystów Jan Kollára.
Oczywiście te cytaty z pierwszych stron przywołanych książek – mogłyby być tylko wyjątkowym zbiegiem okoliczności. Jednak z tego, co autor pisze w swojej książce wynika, że najprawdopodobniej poprzestał na lekturze tylko tych pierwszych stron, ponieważ w „Praga. Czeskie ścieżki” mamy niestety do czynienia z narracją, wg której tylko husyci byli tą „złą stroną”, chcieli tylko palić i rabować. Według autora to husyci atakowali, mordowali i grabili i to „husyci stanęli przeciwko katolikom”. Mamy więc do czynienia z narracją, która niezwykle złożony temat ruchu husyckiego opisuje jednostronnie i często niezgodnie z faktami historycznymi. Czytelnik nie dowie się np. że katolicy wyłapywali husytów, torturowali i mordowali ich, palili na stosach, wrzucali żywcem do nieczynnych szybów kopalnianych, i że m.in. takie prześladowania spowodowały wybuch rewolucji. Czytelnik nie pozna choćby zarysu różnorodnych nurtów ruchu husyckiego. Nie dowie się też, że na początku wojen husyckich, znaczna część husytów miała poważne rozterki natury religijnej czy mogą brać broń do ręki, walczyć i zabijać nawet w obronie własnej, że wielu husytów było przeciwnych stosowaniu kary śmierci, o ważnej roli Uniwersytetu Praskiego w ruchu husyckim itd. itd. Informacje te, które burzą czarny i „toporny” obraz ruchu husyckiego w tej książce, albo zostały świadomie pominięte albo są kompletnie nieznane jej autorowi ?
Nie brakuje także w książce elementarnych błędów historycznych. Autor pisze np. że po rozbiciu husyckich radykałów przez koalicję katolików i umiarkowanych husytów w bitwie pod Lipanami (1434) jeńców spalono żywcem w stodołach. Czytelnik nie dowie się już jednak, że to katolickie wojska spaliły część wziętych przez siebie husyckich jeńców, natomiast umiarkowani husyci swoich jeńców po miesiącu wypuścili i to nie tylko prostych wojowników i rycerzy, ale także przywódców ideowych, religijnych i wojskowych radykalnego skrzydła. Dokładny opis tych faktów historycznych jest przecież na str. 185 książki J. Kejř , „Husité”, którą autor podobno czytał (?). No, ale to aż 185 strona…
Choć M. Surosz przywołuje Masaryka jako przykład polityka odwołującego się do husytyzmu to niestety nie zauważył, że Masaryk w swojej książce „Česká otázka”, pisze wyraźnie, że od tradycji związanych ze zwycięstwami wojsk husyckich wyżej stawia nurt filozoficzny i pacyfistyczny, że wyżej od hetmana Jana Żiżki stawia Petra Chelčického – husyckiego reformatora, filozofa, pacyfistę potępiającego przemoc i wojny. Masaryk na ss. 230-231 pisze o tym przecież wprost: „Chelčický, lepší vzor člověka českého”. Tylko że to aż 230 strona…
Z kilkoma innymi książkami dot. tematyki husyckiej wymienionymi w bibliografii „Pragi.Czeskie ścieżki” jest równie „dziwna sprawa”. Znajdziemy tam dwie monografie jednego z największych historyków – husytologów na świecie prof. Petra Ćornej: „30. 7. 1419 – První pražská defenestrace : krvavá neděle uprostřed léta.” z 2010. i monumentalną, licząca 855 stron (!) książkę pt. „Jan Žižka: život a doba husitského válečníka” z 2019 – efekt kilkudziesięciu lat badań naukowych. Niestety mimo umieszczenia tych pozycji w bibliografii, M. Surosz często pisze o Janie Żiżce rzeczy sprzeczne z wynikami badań prof. Ćorneja. Pojawia się więc pytanie czy polski eseista nie zgadza się z najlepszym husytologiem? Podważa wyniki jego badań ? znalazł jakieś nowe, nieznane źródła, które stawiają pod znakiem zapytania dorobek naukowy prof. Ćorneja? Czy też po prostu nie czytał tych książek? M. Surosz pisze np. że w udział Jana Żiżki w bitwie pod Grunwaldem powątpiewają historycy ?? Tymczasem prof. Ćornej ( „Jan Žižka: život a doba…” str. 72) pisze dokładnie na odwrót tzn. że w udział Żiżki w bitwie pod Grunwaldem to raczej się nie wątpi.
Niestety ale M. Surosz pozwala sobie także zafałszowywać historię. Na str. 48, pisze, że Źiźka nie oszczędzał wrogów, nie miał dla nich litości, co jest oczywiście kompletnie niezgodne z faktami historycznymi. Husycki hetman prowadził wojnę „normalnymi środkami” jak na realia wojny religijnej i domowej w XV w, ale kierował się kodeksem rycerskim i zgodnie z nim wielokrotnie oszczędzał kobiety i dzieci. Potrafił także często okazać litość jeńcom wojennym np. Bohuslavovi ze Švamberka – swojemu największemu i najbardziej nieprzejednanemu wrogowi z pierwszego roku rewolucji. Oszczędził także Zawiszę Czarnego i kilku innych polskich rycerzy walczących przeciw husytom, a wziętych do niewoli po zdobyciu Czeskiego Brodu w 1422 r. Jeśli kiedyś M. Surosz przeczyta ww. książkę „Jan Žižka: život a doba…”, to znajdzie tam (np. na str 227, 247, 320, 448, 514, 546.), wiele innych przykładów rycerskiego zachowania Źiźki m.in. okazanie litości setkom przeciwników wziętych do niewoli w różnych starciach.
Podsumowując, mógłbym podać jeszcze kilka przykładów ”rewelacji” dot. husytów jakie znalazły się w książce „Praga. Czeskie ścieżki”, ale nie chciałbym zanudzić historycznymi szczegółami. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że biorąc pod uwagę poziom wiedzy (a raczej niewiedzy) autora o ruchu husyckim, mógł on się stać ofiarą jednego z wielu „sensacyjnych” artykulików pojawiających się w czeskiej prasie bulwarowej, których autorzy na 2-3 stronkach, nie przejmując się faktami historycznymi i wynikami naukowych badań na siłę zohydzając husytów. Efektem jest powtarzanie przez M. Surosza wielu półprawd, mitów i „kalek” antyhusyckiej propagandy. Dlatego też w tej część jego książki, która dot. tematyki husyckiej brak jest spójności, a niektórzy czytelnicy piszą wręcz o „chaosie chronologicznym, tematyczny i przypadkowości”.
Oprócz wątpliwości co do rzetelności autora książki „Praga. Czeskie ścieżki” ( który jest także przewodnikiem po Pradze), pojawia się także pytanie o to jakie „rewelacje” o husyckim etapie dziejów Pragi i husyckich bohaterach np. takich jak Żiżka, czy Żeliwski, opowiada turystom kiedy oprowadza ich po stolicy Czech ?
przerosła was ta ksiązka? Pan Daniel pisze bzdety straszliwe. toć to paszkwil, suregowanie, że autor wykorzystał pozycje, z którymi się nie spotkał, to już pomówienie. Na jakiej podstawie? że przypisy są na pierwszych stronach Ta ksiązka ma kilkaset przypisów… D, czepia się trzech. Żizkapod Grunwaldem – prof. Cornej wywodzi to z faktu, że Zizka był w załodze zamku radzyń, pod dowództwem człowieka, który walczył pod Grunwaldem, jednozmacznych źródeł nie ma, Zawisza Czarny był posłem i interweniował e jego sprawie dwór króla polskiego, czy to pomik Chelčickego stoi na Vitkowie, czy Zizki? zatem D nie rozumie przesłania, wyciąganie Kollára to też bzdura, czy Kollár miał wlyw na formowanie etosu Czechosłowacji? nie, taki wpływ bezpośredni miał Masaryk, a pani ktrya opiera się na wrażeniach, to już żenada…
Nie za bardzo miało nas co „przerastać” – bo to naprawdę słaba książka.
A wrażenia czytelniczki/czytelnika po jej lekturze są bardzo ważne i nie można nazywać ich „żenadą” tylko dlatego, że są wobec autora książki krytyczne…
Ja zwracam uwagę, że oceniłem tylko jeden z wątków książki – jeden, ale ważny, bo tematyka husycka zajmuje w niej dużo miejsca.
Proszę sprawdzić ile przypisów ma ksiażka M.Surosza – czy na pewno kilkaset ? ? ? Ja sprawdziłem tylko kilka przypisów – akurat te z publikacji, które mam w domu na półce, lub na „kompie” – bo to, bez marnowania czasu, mogłem sprawdzić od razu – i to mi wystarczy żeby ocenić rzetelność autora – bo to nie 1 przypadek – tylko co najmniej kilka poważnych wpadek.
Prof. Ćornej ma olbrzymi dorobek naukowy, i jak sam mówił przy promocji książki „Jan Žižka: život a doba husitského válečníka” (2019), ta najlepsza książka o Żiżce w czeskiej i światowej historiografii – to efekt kilkudziesięciu lat jego badań, więc i tak ważne stwierdzenie jak udział Jana Żiżki w Bitwie pod Grunwaldem jest na nich oparte. Prof. Ćornej to największy husytolog na świecie (od kiedy ze względu na wiek i stan zdrowia prof. F Śmahel jest mniej aktywny). Jego autorytet naukowy jest powszechnie uznawany i niepodważany (poza pojedynczymi nierzetelnymi eseistami…).
Ale wyraźnie o uczestnictwie Żiżki w grunwaldzkiej batalii pisze także J. Kejř w książce pt „Husité” (np. na str. 238) – ją też M. Surosz podaje w bibliografii – to ta z której przypis – jest dosłownie z pierwszej strony, zacytowanej zresztą w całości ponieważ na tej stronie są tylko dwa zdania. To w niej „nie doczytał” też (na str. 185), że pod Lipanami wprawdzie spalono jeńców, ale nie zrobili tego husyci – tylko katolicy (to takie małe niedomówienie, „półprawda”) – tu też mam poważne wątpliwości czy autor w ogóle czytał tę książkę…..
I zdecydowanie – Tak! Ján Kollár miał duży wpływ na formowanie „etosu” Czechosłowacji. Był bardzo ważną postacią nie tylko dla T.G. Masaryka ale dla czeskiego i słowackiego narodowego odrodzenia. Widzę, że nie tylko husytyzm, ale także odrodzenie narodowe Czechów i Słowaków, to dla pana również kompletna tabula rasa. Po czesku pan pewnie nie umie czytać – ale dla poznania znaczenia słowackich budzicieli narodowych (stosunkowo nielicznych) z XIX w to polecam poczytać kim był Ľudovít Štúr i jaki wpływ miał na Pawła Stelmach budziciela polskiej świadomości narodowej na Śląsku Cieszyńskim. I proszę też nie zapominać, że T.G. Masaryk był w połowie (po ojcu) Słowakiem.
I choć Petr Chelčický ma tylko mały pomniczek, to jednak Czesi uczą się o nim od podstawówki po uniwersytety, znalazł się także na jednym z obrazów „Epopeja słowiańskiej” Alfonsa Muchy no i najważniejsze w kontekście moich uwag – T.G. Masaryk stawiał Chelčickeho wyżej niż hetmana Żiżkę – jako „lepší vzor člověka českého” (lepszy wzór czeskiego człowieka) m.in. w książce „Česká otázka” – tej z której w „Praga.Czeskie ścieżki” jest przypis z 8 str. czyli z pierwszej strony z tekstem, a dokładnie jej przedmowy….
Pomnik Jana Żiżki stoi w Pradze – wielki pomnik, bo to wielka postać, niezwykle ważny symbol w historii czeskiej. Tym większą kompromitacją jest dla osoby mającego się za „znawcę” dziejów czeskich pisanie kłamstw i fałszowanie obrazu tego husyckiego hetmana. Bo to kłamstwo, co pisze autor, że Żiżka „nie oszczędzał wrogów, nie miał dla nich litości” – to fałsz po prostu. Bo wrogów często (kal na realia wojny religijnej) oszczędzał i to nawet tych zajadłych. I polskich rycerzy z Zawiszą Czarnym na czele oszczędził – bo ferworze walki o Czeski Brod i tuż po jego zdobyciu, to tylko rozkaz Żiżki mógł im uratować życie (a późniejsza, już po wzięciu do niewoli, interwencja polskiego dworu – skróciła tylko tę niewolę). Żiżka miał litość dla wielu swoich przeciwników, których wziął do niewoli (choć oni by mu tej litości w odwrotnej sytuacji nie okazali). Przykłady jego rycerskiego zachowania można znaleźć w ww. książce prof. P. Ćorneja pt. „Jan Žižka: život a doba husitského válečníka” np. na str. 227, 247, 320, 448, 514, 546. Książce, którą oczywiście M. Surosz podaje w bibliografii – ale tu mam jeszcze większe wątpliwości (niż przy J. Kejř „Husité”) czy autor w ogóle ją czytał ? ? Również dlatego, że gdyby chociaż pobieżnie ją przeglądnął to znalazłby wiele merytorycznej krytyki wobec husytów i Żiżki. Nie musiałby się w swojej książce odwoływać do wypowiedzi księcia Karela IV Schwarzenberga z końca XIX w, pochodzącego z niemieckiego rodu, który bogactwo i karierę w Czechch zrobił na zgliszczach powstania czeskiego po 1620 r. i jak łatwo się domyśleć on za wszelkie nieszczęścia Królestwa Czeskiego obarcza winą „nauki Husa”, a husytów nazywa „czeredą rabusiów i podpalaczy”. Przywoływanie tak „obiektywnego autorytetu” jest jakby – przytaczać krytyczne oceny Branickich o Konstytucji 3 Maja albo Ks. Konstantego o Powstaniu Listopadowym….
Pozdrawiam