Autor: G. F. L. Stanglmeier
Trudno czyta się o czymś, o czym w ogóle ma się zaledwie blade pojęcie. Trudno ustalić swoje stronnictwo w sprawie, o której znasz suche fakty. Takim faktem dla mnie jest odkrycie Howarda Cartera, wiedziałam kiedy i mniej więcej znam okoliczności tego odkrycia, ale żadnego raportu i dokumentacji na ten temat nie czytałam. A tu nagle w moje ręce wpada książka, która mówi, że ten wspaniały odkrywca nie jest tak wspaniały jakby nam się wydawało, jest złodziejem i oszustem. I co z tym fantem zrobić? Równie dobrze autor książki może być oszustem, napisać książkę w ramach zemsty czy zazdrości. Bowiem dowody, które tu przedstawia są powierzchowne tak jak cała książka. Brakuje mi tu wnikliwości, pewnych detali, które zarysowało historię zaprezentowaną przez autora jako prawdziwą.
Jak powiedziałam, nie znam dokładnych relacji odkrycia, więc nie mogę przedstawić dowodów na niewinność Cartera. Mnie osobiście (z wyżej wymienionych powodów) trudno określić swoje zdanie, znając jedną stronę faktów, które przedstawia profesor Stanglmeier. Może moje rozczarowanie książką bierze się stąd, że spodziewałam się jakiejś większej sensacji. A muszę powiedzieć, że bardzo doceniam wszelkie dzieła sztuki i ich zaginięcia są dla mnie prawdziwym ciosem w serce, czego się nawet po sobie nie spodziewałam. Przekonałam się o tym podczas pisania analizy dzieła Celliniego i przeczytawszy o zaginięciu jego pięknej solniczki, było mi jakoś tak smutno, ulżyło mi, kiedy przeczytałam aktualne informacje dotyczące jej odnalezienia. Wydawałoby się bagatelka.
Ale wracając do książki. Odnoszę wrażenie, że pewne rozdziały są pisane na siłę, np. przedmowa i wstęp to moim zdaniem ta sama treść przekazana innymi słowami. Zastanawiałam się, co wspólnego z głównym tematem książki mają rozdziały dotyczące inne odkrycia, w których dopuszczono się kradzieży. W sumie książka, zważając na niewyczerpujące informacje dotyczące grobu Tutanchamona, dotyczy ogólnie oszustw i kradzieży w Dolinie Królów na przestrzeni ostatnich dwóch wieków.
Pozytywną ocenę daję, za lekkość pióra, która sprawiła, że książkę czytało się za jednym tchem. U mnie zostaje pewien niedosyt, pomimo tego, iż nie chciałam jakiegoś grubego tomiska opisującego szczegóły każdego znaleziska, ich znaczenia i symboliki. Nie wiem jak książka zostaje przyjęta przez większych pasjonatów, wiem, że przez archeologów i historyków w ogóle nie zostaje przyjęta.
Ocena: 4/6
Jeżeli chciałabyś się dowiedzieć czegoś bardziej pewnego o odkryciu grobu Tutenchamona zachęcam po sięgnięcia po książkę : „Na tropie Tutenchamona” Christiana Jacq . Autor jest z wykształcenia archeologiem, więc wiedza podawana nam jest zdecydowanie bardziej pewna.PozdrawiamElinahttp://szara-przystan.blogspot.com/