Życie teoretycznie

  Autor: Magdalena Zarębska

Przysięgam, że gdyby to była moja własna książka (a nie z włóczykijki), to wbrew mej miłości i szacunku do formy słowa pisanego, skręciłabym ją i zgniotła, a potem rzuciła nią o ścianę. A to tylko dzięki Sabinie, głównej bohaterce powieści. Jakaż ona jest irytująca!!! Idealistka po studiach, rehabilitantka, która jako jedyna z roku dostaje pracę w najlepszym domu starców „Pod dębem”. Jako młoda, niedoświadczona dziewczyna liczy, że jej praca będzie przyjemna, że jej jednej uda się nawiązać pozytywny kontakt z starszymi indywidualnościami. Nie można powiedzieć, że jej się w ogóle to nie udało, bo po części zyskała sympatię niektórych mieszkańców. Jednak na tym się sukces kończy. Odnoszę wrażenie, że Sabina jest osobą nieprzygotowaną do pracy, nierzetelną i z mocnym tupetem. (Proszę, pół roku pracować i nie przeczytać statutu miejsca pracy?!, a ponadto mieć pretensje do ludzi wokół?). Początkowo denerwowała mnie Marta, ale w sumie okazała się nie taką złą kobietą, w jakim świetle jest ukazana początkowo przez Sabinę. Mówi się jaka matka taka córka. Więc słów kilka na temat rodziców Sabinki. Nie do końca pasują mi relacje między rodzicami i córką. Z jednej strony podoba mi się, że nie pocieszają za każdym razem Sabinki, kiedy ta nie wywiązała się ze swojego obowiązku, bo ona nie miała pecha, tylko jest niekompetentną osobą. Z drugiej strony nie podoba mi się w jaki sposób została ona wychowana, mam wrażenie, że rodzice wpoili jej zasadę, że rodzina jest najważniejsza, nikt inny. Nie mówię, że oni nie mają racji, ale to prowadzi do tego, że Sabina bezmyślnie załatwia im mieszkanie w swoim miejscu pracy, mimo, iż ją na to nie stać. Co jej matka w „Pod dębem” wyprawia, to już inna sprawa, ale widać, że ma nierówno pod sufitem jak jej córka.
Książka jednak nie jest zła, bo w końcu wzbudza bardzo mocne uczucia. Podoba mi się klimat domu „Pod dębem” i analiza psychologiczna starszego społeczeństwa, które jeszcze niedawno byli gwiazdami, a teraz bogaci zamykają się w swoich apartamentach, są zmierzli i zachowują się jak rozkapryszone dzieci. Postać Barbary przypomina mi inną bezwzględną kobietę, która jest pozbawiona wszelkich uczuć, a swoją asystentkę (opiekunkę) wykorzystuje maksimum, że ta nie może znaleźć dla siebie ani chwili. Mianowicie Barbara jest podobna do pani X z Niani w Nowym Jorku.
Książki nie można przeczytać obojętnie, chce się gryźć, szarpać i wrzeszczeć. Ale tacy ludzie są.
Ocena: 4/6

1 thought on “Życie teoretycznie

  1. Podobają mi się twoje recenzje, zazwyczaj nie doczytuje do końca, chyba że spodoba mi się książka, ale piszesz bardzo interesująca i zwięźle, tak że każda linijka prosi o przeczytanie kolejnej.:) Lubię książki z emocjami, zrobiłam na swoim blogu listę książek ”do przeczytania”, więc pewnie „Życie teoretyczne” zajmie na niej kolejne miejsce:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *