Reżyseria: John Kent Harrison
Irena Sendler (Anna Paquin) była pracowniczką socjalną. Podczas II wojny światowej uratowała 2,5 tys. dzieci żydowskich, dając je na przechowanie do polskich rodzin. Wszystkie oddane dzieci zapisywała na malutkich karteczkach zamkniętych później w słoiku, głęboko schowanym. W 1943 roku została złapana przez Gestapo, które ją aresztowało a póżniej skazało na śmierć. Jej życie uratowało wysokie opłacenie okupu przez Zygotę, dzięki temu jej śmierć była odnotowana tylko na papierze, w rzeczywistości żyła pod innym nazwiskiem.
W swoim życiu widziałam wiele filmów o II wojnie światowej, dlatego, że lubię takie. Robią one na mnie największe wrażenie. Ten film jeśli miałby być o samej osobie Ireny Sendler, byłby zbyt skrócony, z podobnych powodów to nie jest film historyczny o II wojnie światowej. Dlaczego? Otóż film przedstawia zaledwie fragment historii wojny, życia Ireny i okupacji Żydów. Film skupia ściśle uwagę na osobie Ireny jako tej, która ratuje dzieci, nie wiele jest wątków pobocznych. Choć ona wiedziała, że jest wojna i w jakiej sytuacji są Żydzi, to jednak w niej nie było tego widać. Podczas oglądania, miało się wrażenie, że wojna nie dotyczy Ireny. Dopiero po jakieś scenie zdała sobie sprawę z najprawdziwszej a zarazem tej najgorszej rzeczywistości, wówczas było u niej widać te uczucie bezradności. Mimo to, była to chwila, zaraz u aktorki było widać nadal spokój, nawet kiedy gestapo ją złapało. Naprawdę mało przekonująca gra. Zero uczuć czy to rozpaczy czy szczęścia (tu sceny ze Stefanem). Aktorka była taka jakby sztuczna z zimno zachowanym wyrazem twarzy.
Przyczepić się mogę wielu mi dziwnych zjawisk mających miejsce w filmie. Pierwsza dotyczy pociągu, który nie miał drewnianych wagonów, a jednak znalazła się drewniana podłoga, przez którą można było się przebić na zewnątrz. Drugie to sceny z Gestapo, co Irena chciała wziąć ze sobą z szafy, w której poza Stefanem nic nie było? I gdyby Gestapo jej pozwoliło wziąć, to co wyjęłaby z tej szafy, nie mówiąc o tym, że on ujrzeliby Stefana. I scena już w areszcie, nie wnikam skąd miałaby znać Konrada Mazowieckiego, bo o tej postaci wcześniej w filmie nie wspomniano i nie wiem czemu przez to miałaby jakieś informacje ukrywać, ale bili ją po kolanach, a najbardziej zranione miała stopy. Ciekawy objaw. A ponadto jakaś dziwna była ta wizyta u dentysty w gestapo. Ja wiem, że miała na celu przekazania pewnej wieści, ale jak to zrozumieli oficerowie Gestapo. Zwłaszcza kiedy i tak miała zginąć (oficjalnie), to jaka różnica czy z zdrowymi czy zepsutymi zębami?
Zastanawiałam się czy to polski film czy amerykański. Jednak amerykański, ale za to z polskimi aktorami, którzy w sumie zagrali na poziomie. Oglądało się całkiem, całkiem znośnie. Nie nudziłam się, jednak niektóre sceny były dla mnie jakąś parodią. Podobało mi się, że jednym z nie wielu dodatkowych wątków, był ten ze Stefanem. Chyba jedyny wątek dobrze rozwiniety i rozegrany, bo reszta jakaś taka skrócona.
Filmu nie widziałam, choć miałam chęć. Ale po Twojej recenzji nieco zwątpiłam. Nic, zobaczymy, może kiedyś, przy okazji…Pozdrawiam, Maruda.
Od początku byłam negatywnie nastawiona do tego filmu i szczerze nie miałam ochoty go obejrzeć, mimo iż moje kumpele z roku się na niego wybrały, ja sobie darowałam. Nie wynika to z braku szacunku do Ireny Sendlerowej, ale bardziej z wstrętu do tych ludzi, którzy bez potrzebnej, a wręcz wymaganej wiedzy zabrali się za coś, co i tak w konsekwencji dostało baty od krytyków. A cel był tylko jeden – niezły zarobek, ja tego nie kupuje! Pozdrawiam i zapraszam do mnie na „Odlot” ;]
chciałam objerzeć ten film chociaż w sumie nie lubię Paquin. Nie mniej takie historie mnie poruszają i może też jest to powód dla którego jeszcze tego filmu nie widziałam.