Reżyseria: Jacek Bławut
Akcja filmu dzieje się w Domu Aktora Weterana, więc postaciami są jego mieszkańcy – aktorzy starego pokolenia. Kiedy przybywa do nich Jerzy „Wielki Szu”, wraz z młodymi ludźmi, zmieniają klimat pensjonatu. Każdy aktor marzy by zagrać po raz ostatni. Postanawiają wystawić Fausta Goethego.
Wyjątkowy film, który tak bardzo się wyróżnia pośród większości dzisiejszych produkcji. Uważacie, że młodzi polscy aktorzy nie potrafią zagrać w dobrym filmie? To powróćmy do tych, którzy umieli, niech pokażą jak powinno się grać, by film był dobry. I pokazali. Naprawdę dobrze, dramat o sentymentalnym klimacie, pokazuje to co nieuchronne. Obserwując życie mieszkańców pensjonatów, aktorów sławnych i dobrych, których średnia wieku waha się ok. 90. Cóż może być piękniejsze dla nich, niż śmierć na scenie? Nie brakuje tu scen wzruszających, najbardziej mnie przejął Fabian Kiebicz w roli Freda. Zresztą jest to już aktor nie żyjący od ponad roku, podobnie jak również tu występujący Wieńczysław Gliński. Zagrali w swoim ostatnim filmie i zaraz zmarli. Te przemijanie wieku, opadające płatki róż, ta cała egzystencja to coś co otacza widza przez cały seans. Wielu z występujących aktorów znam, więc ich w jakiś sposób mogę ocenić, wspomnieć ich karierę. A niektórzy jak np. Danuta Szaflarska, dalej aktywnie pojawia się na scenie.
Dla ludzi starszego niż ja pokolenia będzie to wyjątkowy seans, bo pewnie z większością występujących tu aktorów, są w jakis sposób zżyci, mają co wspominać: „ta jak była młoda, była piękna i grała w tym i w tym, a ten…”. Podobne komentarze słyszałam od mamy, niektóre wyszły ode mnie, choćby dotyczące Ireny Kwiatkowskiej, która stale będzie mi się kojarzyć z kobietą pracującą z Czterdziestolatka. Na wieczór wspomnień i sentymentalności – polecam.
Filmu nie oglądałam i w najbliższym czasie raczej tego nie uczynię, ale kto wie, kto wie… Może przy okazji :)Pozdrawiam mikołajkowo 🙂
nie widziałam tego filmu, chociaż jego tytuł z pewnością obił mi się o uszy.