To właśnie miłość

  Reżyseria: Richard Curtis

Przedstawiona zostaje miłość między przeróżnymi postaciami. Premier zakochuje się w swojej asystentce. Harry w swojej podwładnej, mimo iż jest żonaty. Daniel po utracie żony, pomaga w miłości swojego psierba.Jamie jest zauroczony Portugalką, która u niego sprząta. Juliet dowiaduje się, że przyjaciel jej męża, który wydaje się, że jej nie cierpi, okazuje się, że jest w niej zakochany. Zakochać się można podczas kręcenia zdjęć do filmu, a też pracując w tym samym biurze.

Miłości jest tyle, że można poczuć się zagubionym w tym całym filmie. Ale to ma być dowód na to, że ludzie się kochają, a święta tylko temu sprzyjają. Na tym polega ta magia świąt. Jest klimat miłości i zbliżających się świąt – to się udało, mimo, iż jeśli chodzi o humor, to jak pisałam we wcześniejszych recenzjach seksizm pogarsza tą sprawę. Tak jakby dorosłych można było zabawić tylko wulgarnym słownictwem i gołymi ciałami. Niestety te czynniki nie zapewniają dobrej zabawy, mogą występować, nie mam nic przeciw, ale oprócz tego proszę o zabawniejsze dialogi.

Za to duży plus, za zebranie tak dobrej i znanej obsady. Chyba w sumie to oni mi dalej najwięcej frajdy przy tym filmie. Zaczynając od nazwisk na plakacie, to Hugh Grant, albo jest beznadziejnym aktorem, albo ma predyspozycje ograniczone do grania nieogarniętych polityków, który pierwsza lepsza kobieta totalnie pomiesza w ich głowach i nie wiedzą co z tym fantem zrobić. W Dwóch tygodniach na miłość sytuacja była identyczna. Trochę inną postać zagrał w Prosto w serce, niemniej jednak nie była to mistrzowska gra. Liam Neeson w roli wdowca i ojczyma bardzo mi przypadł do gustu, wcześniej znałam go z roli w Uprowadzonej. Tam nie kojarzył mi się zbyt sympatycznie. Colina Firtha znam z wspaniałej kreacji Veermera w Dziewczynie z perłą , jednak nie wiem czemu jego twarz kojarzy mi się z jakimiś gorszymi rolami. Laura Linney przypomina mi z wyglądu Zellweger, której nie cierpię, więc miałam mieszane uczucia co do niej, ale jak spojrzałam do filmografii może mi się kojarzyć nieprzyjemnie, bo grała Panią X w Niani w Nowym Jorku. Podobała mi się postać Sarah, grana przez Emmę Thompson, okazuje się, że ją również powinnam kojarzyć z filmu, z którego znam Alana Rickmana, grającego tutaj jej męża. O ile o Alanie wiem sporo, bo w końcu gra mojego ulubione Snape’a, to Emma była dla mnie zagadką, którą postać tam grała. W ogóle co do Alana, to jak się go zna z potterowskiej roli, to trudno go poznać w innych filmach. Zazwyczaj dopiero przy pisaniu recenzji i zajrzeniu w obsadę, dowiaduje się, że on grał jakąś rolę i nawet go nie rozpoznałam. O Keirze Knightley nie muszę dużo pisać, bo rola w Piratach z Karaibów dała jej wystarczającą sławę. Lecz ja nie z tej roli ją znam, lecz Dumy i uprzedzenia, a wczoraj można było ją w TV obejrzeć w roli Księżnej. Bill Nighy, grał w tym filmie postać, bez której lepiej bym oceniła humor, natomiast był dość ważny i najbardziej przekonujący o magii świąt, która potrafi objąć taką postać jak ten piosenkarz. Myślałam, że pojawienie się Rowana Atkinsona w tym filmie sprawi, że się nieźle uśmieję, ale jest wielkie rozczarowanie.

Rozpisałam się o aktorach, nie wszystkich, ale mnie szczególnie znanych. Co do bohaterów, dodam jeszcze, że bardzo spodobał mi się Karl, choć prywatnie na zdjęciach nie wygląda już tak przystojnie. Dobry film na święta, bo jest klimat, jest świetna obsada, za to humor do kitu.

5 thoughts on “To właśnie miłość

  1. Matko jedyna! Seksizm w 'To właśnie miłość’??? Ja się pytam gdzie?! Dla mnie ten film ma w sobie taką magię świąt, jakiej chyba żaden inny film nie posiadał. Poza tym jest miliard razy zabawniejszy niż każda przeciętna komedia romantyczna. I w dodatku nie jest przesłodzona, a happy endy idzie przełknąć bez problemu. Chociaż nawet nie one zawsze występują, kolejny plus, bo w życiu też nie zawsze jest kolorowo. Dla mnie film jest geniuszem swojego gatunku – 9/10.A ulubione wątki to tego małego chłopca i ten z Keirą. Szczególnie ostatnia, scena, z planszami.Pozdrawiam,Pawcio

      1. Pojęcia seksizmu nie można mieć innego, bo seksizm to seksizm, tak samo jak krzesło, to krzesło 😉 A seksizm to ukazywanie jednej z płci jako gorszą. Na upartego sceny z piosenkarzem mogą pod to podejść, okej. Ale na upartego. Moim zdaniem nie ma co demonizować bardzo dobrego filmu przez takie coś.Pozdrawiam,Pawcio

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *