Reżyseria: Cristian Munqiu
Akcja dzieje się w małym miasteczku w jeszcze komunistycznej Rumunii. Głównymi bohaterkami są studentki politechniki, które zmierzają się z usunięciem niechcianej ciąży jednej z nich. Jest o tyle problem, że aborcja w tym kraju jest zakazana, więc trudno znaleźć kogoś zaufanego, który wykonałby za takie pieniądze jakie oferują. Othila (Anamaria Marinca) poświęca się dla tej sprawy, przez co czuję się nie w porządku wobec swojego chłopaka.
Jest to film, który chciałam obejrzeć od bardzo dawna, nie wiem czemu. Nawet nie wiedziałam, czy też nie pamiętam czego dotyczy ten dramat. Dramatyczną atmosferę czuć od pierwszej sceny, bo nie znając wcześniej fabuły nie wiedziałam co to za miejsce, w którym mieszkają dziewczyny, ich dom, ośrodek opiekuńczy czy nawet szpital psychiatryczny. Dopiero dialogi dotyczące egzaminu, uzmysłowiły, że to akademik. Nie wiedziałam co to za problem ma Gabita, snułam, że chce uciec przez wiedzy rodziców do jakiegoś faceta, którego poznała, a później zmieniłam, że jakiegoś ma poznać. Naprawdę bardzo długo to trwało zanim dowiedziałam się, że to chodzi o aborcję. Nie będę się tu rozprawiać o aborcji, słuszności tego zabego czy też nie. Rozumiem zdenerwowanie Gabity (Laura Vasiliu), jej obawy, ale irytowała mnie jej naiwność i takie niedojrzałe zachowanie. Za to podziwiałam lojalność i poświęcenie Othily. Nie wiem czy ja byłabym w stanie tyle zrobić dla drugiej osoby, zwłaszcza takiej, która jest w tarapatach przez własną bezmyślność i głupotę.
Jest to bardzo dobry dramat, choć na początku filmu panuje zbytni chaos i dialogi z niezrozumiałym sensem. Widz musi bardzo długo czekać na rozwinięcie akcji, rozwikłanie problemu, który wisi w powietrzu. Tytuł absolutnie nie skojarzył mi się z okresem ciąży, nawet kiedy zorientowałam się w temacie myślałam, że bohaterka tyle będzie musiała czekać na całkowite załatwienie sprawy. W tym filmie nie ma dosłowności, wszystko dzieje się w domyśle widza. I choć jak powiedziałam wcześniej, jest to naprawdę dobry dramat, na mnie nie wywołał szczególnych emocji, które sprawią, że produkcja ta pozostanie na długo w mojej pamięci.
Ocena: 7,5/10
Cóż mogę dodać? Świetny film, nic dziwnego, że tak dobrze radził sobie na festiwalach. Ja niestety straciłam tę przyjemność niedomówień i pewnej tajemnicy w filmie, ponieważ przed obejrzeniem, fabuła była mi już całkiem dobrze znana. Ale mówi się trudno! Pozdrawiam, http://www.lola-king.blog.onet.pl ;]