Południe północ

  Reżyseria: Łukasz Karwowski

Jakub (Borys Szyc) opuszcza klasztor i wyrusza nad morze, którego jeszcze nigdy nie widział, zwłaszcza, że lekarze dali mu jeszcze najwyżej miesiąć życia. Na swej drodze spotyka Julię (Agnieszka Grochowska), która postanowiła zerwać ze swoim życiem Warszawie, gdzie pracowała jako prostytutka, lecz Jakub o tym długo nie wie. Tych ludzi dzieli wszystko, charaktery, sposób życia i patrzenia na świat, łączy los, cel i… miłość.

Miałam do tego filmu sceptycyzm, nie wiem dokońca dlaczego, ale możliwe, że przez plakat, który był taki nieciekawy, niezachęcający. Ale kiedyś mama go chciała obejrzeć, więc wczoraj w końcu to uczyniłyśmy. I nie żałuję tej 1,5h poświęconej temu filmowi. Jest przepiękny, wzruszający, a czasem też komiczny. Ma swój sielankowy, przyrodniczy klimat, który jest takim przeciwieństwem atmosfery miasta. Do tego klimatu i filmu wprowadza wyjątkowa muzyka, która zapowiada, że ten film będzie o czymś głębokim. Naprawdę to się czuło od początku. Od początku byłam już zauroczona filmem, choć akcja jeszcze się ograniczała do kilku scen w klasztorze. Zresztą sceny w klasztorze w polskim filmie, zawsze będą mi się kojarzyły z Jasminum. Zniechęcona mogłabym być przez obsadę aktorsko, która nie kojarzyła mi się szczególnie dobrze, Grochowska jest mi obojętna, bo znam ją z ról z Tylko mnie kochaj i S@motność w sieci, natomiast Szyca nie darzę sympatią. Przynajmniej nie darzyłam do tego filmu, w którym w roli księdza zakonnika, zagrał wyśmienicie. Po prostu tak polubiłam postać graną przez niego, że kojarzyła mi się z pewnym kolegą z rekolekcji wakacyjnych, ten sam sposób bycia. Natomiast postać Julii, choć początkowo nie zyskała mojej sympatii, to wraz z biegiem filmu było widać jej przemianę, wpływ towarzysza na nią. Grochowska zagrała też bardzo dobrze.

Jak już mówiłam, film wzrusza, bo nie ma co ukrywać jest to smutna historia o śmiertelnie chorym człowieku, który w ostatnich dniach swojego życia chce zasmakować to czego jeszcze nie miał okazji i nawet w końcówce swojego życia potrafił poznać to co dotąd było mu zakazane, a skutkiem czego było coś, co nadało życiu Julii sens. Cały film był w tej tonacji, choć część tych dramatycznych sytuacji nas śmieszyła, dzieje się tragedia, ale zostaje to w taki sposób przedstawiony, że zamiast uronić łzy, śmiałyśmy się z komizmu sytuacji. Więc tak najbardziej wzruszyła mnie dopiero ostatnia scena. Przepiękne dzieło, które polecam dla wyciszenia się, ale też uczucia głębii. Choć soundtrack przy końcowych napisach, owszem wpada ucho, to zupełnie nie pasuje do filmu. Jedno z piękniejszych dzieł współczesnej kinematografii polskiej.

Ocena: 9/10

1 thought on “Południe północ

  1. WOW, muszę to zobaczyć! Nie wiedziałam, że w Polsce wyprodukowano taki dobry film! Na pewno zobaczę.Pozdrawiam,[szczere-recenzje]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *