Reżyseria: D. J. Caruso
Dwoje nieznanych sobie ludzi łączy głos kobiety, która wydaje im polecenia, których nie wykonanie grozi ich lub im bliskim śmiercią. Jerry (Shia LaBeouf) i Rachel (Michelle Monaghan)są w ciągłym niebezpieczeństwie i walczą o przetrwanie. Wkrótce dowiadują się, że śmierc brata Jerry’ego nie była przypadkowa.
Nie wiem z czyjej inicjatywy ten film znalazł się w moim posiadaniu. Bowiem ani mnie ani reszcie mojej rodziny opis filmu nie zachęcał do obejrzenia. Ale w końcu obejrzałam, pełna sceptyzmu, bo spodziewałam się gangsterskiego filmu, a plakat mógł sugerować bandę porywającą kobietę. Ale nic z tych rzeczy. Okazuje się, że Jerry to pozytywna postać, podobnie jak Rachel (nie, żadnych rosnących uczuć pomiędzy nimi nie ma). Oboje są ofiarami… komputera. Nie chcę czegoś sugerować, ale film świetnie pokazuje do czego może doprowadzić intensywna komputeryzacja w USA. Przecież nigdzie indziej nie ma na tak wysokim poziomie systemu technologii. Film jest sygnałem ostrzegawczym. Ja w ogóle się zastanawiam czy w USA ludzie czują się swobodnie, nie czują się kontrolowani. Nie chodzi mi o te kamery i telefony komórkowe, bo to akurat jest fikcja filmu. Ale w ogóle ten system FBI czy SCI, ma niby dobre cele, ale czy nie ograniczające wolności osobistej każdego obywatela. Ja mam wrażenie, że tam jak rodzą się dzieci, nie sprawdzają tylko stanu zdrowia i pomiary typu wzrost i waga, ale pobierają odciski palców, DNA i inne takie.
Wracając do samego filmu, thriller jest dobry, trzymająca w napięciu akcja i przyzwoita gra LaBeoufa i Monaghan, choć ten pierwszy wyglądał zbyt podejrzanie na ofiarę systemu, ale w porządku. Film niezbyt w moim typie, bo tu dużą rolę odgrywa akcja, ale ogólnie fabuła jest OK. I bardzo trafny tytuł.
Ocena: 6,5/10