Gatunek – przebudzenie

  Reżyseria: Nick Lyon

Atrakcyjna i inteligenta pani profesor Miranda (Helena Mattson) dowiaduje się od swojego wuja (Ben Cross), że jest labolatoryjnym eksperymentem łączącym DNA ludzkie i nieczłowieczej postaci. Kiedy obca postać wychodzi na zewnątrz, wuj zabiera ją do Meksyku, gdzie mieszka jego były, ale genialny uczeń (Mauricio Martinez), z którym stworzył właśnie Mirandę. Początkowo nie wiedzą jak zaradzić chorobie Mirandy, a kiedy znajdują sposób, skutki uboczne tego są gorsze niż sama choroba.

Jest to jeden z wielu horrorów, który jest przewidywalny i obrzydliwy. Można dostrzec piękno w tym filmie poprzez ukazanie ludzkich uczuć potwora, ale to nie czyni, że film jest przejmujący. O ile pierwsza połowa filmu schodzi w miarę ciekawie, bo czekamy na rozwinięcie akcji i ciekawi jesteśmy co w tym Meksyku się wydarzy, o tyle kiedy próba ratowania Mirandy przynosi gorsze skutki, to całe zamieszanie, czynności potwora robią się nudne i nic interesującego do filmu nie wznoszą. Nie mówiąc o tym, że thriller powinien wzbudzać trochę dreszczu i akcja powinna mieć napięcie, a tego tu brak. Kolejną niezrozumiałą rzeczą w tych ostatnich scenach jest umiejscowienie Mirandy w jednej scenie leży w laboratorium, w tym samym czasie wuj chodzi po magazynach gdzie zastają ją leżącą, a zaraz znowu pokazują jak Miranda leży w labolatorium. I jeszcze jedno niedopracowanie, czy gabinet rentgenowski podczas prześwietlenia nie powinien być zamknięty?

Trudno mi coś rzec na temat aktorów, bo są mi oni nie znani. Ogólnie jak już pisałam, film jest nudny, fabuła mało atrakcyjna. Thriller nie jest warty uwagi i naszego czasu.

Ocena: 4,5/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *