Skafander i motyl

  Autor: Jean- Dominique Bauby

Książka skromna, lecz nie oszczędza nam żalu i uczuć współczucia, bólu i cierpienia, bezradności fizycznej, ale sprawności umysłowej. Coś na pozór Oskara i Pani Róży, lecz bez towarzysza wspierającego i bez stałej obecności Boga, tj. On się pojawia w jednym rozdziale o pielgrzymce do Lourdes, ale w codziennym życiu szpitalnym, brak słowa. Książka jest o tyle wyjątkowa, że jest powieścią autobiograficzną. Jestem ciekawa jak autorowi udało się ją napisać, kiedy komunikuje się ze światem zewnątrznym tylko za pomocą lewego oka. To jest duży wysiłek, dlatego napisanie niedużej ilościowo, ale głębokiej treści książki, jest naprawdę niesamowite. Jestem bardzo ciekawa filmu, który mam zaplanowany na miesiąc adaptacji filmowych na blogu z recenzjami filmów. Jak można pokazać książkę, której miejsce akcji dzieje się w szpitalu, raptem jest parę momentów poza, które dla chorej osoby są wspomnieniami, jak np. wyżej wspomniana pielgrzymka do Lourdes. Czasami sama mam pomysły na zekranizowanie powieści, widzę jak będą wyglądały ujęcia, tu mi tego brak. I może dobrze, gdyż potem filmem mogłabym być rozczarowana. Mam taką prośbę, jakby ktoś przeczytał ją całą i miał stronę 103-104 w swoim egzemplarzu, niech w komentarzu napisze, co tam było, bo w mojej były chyba taki błąd, że zapomnieli zszyć jednej kartki. Czasami się ma takiego pecha.

Opis:

Był estetą i kochał życie. Ale życie nie wzięło tego w rachubę. Jak w skafandrze zamknęło go w jego własnym ciele. Wylew krwi do mózgu zaskoczył go w chwili, gdy wypróbowując nowy model BMW, jechał na spotkanie z nową towarzyszką życia. Był 8 grudnia 1995 roku. Świadomość odzyskał w styczniu. Ale była to świadomość zamurowana jak w więzieniu, w znieruchomiałym ciele, nad którym nie miał żadnej kontroli. Widział, słyszał, nie stracił powonienia – ale stracił swoje ciało. Nie mógł nawet przełykać pokarmów ani oddychać bez pomocy aparatury medycznej, a jedynym zewnętrznym wyrazem obecnego w ciele życia była mrugająca jak motyl lewa powieka i nieznaczne poruszenie głową. Skafander i motyl. W takim stanie napisał tę książkę. Książkę przejmującą i poruszającą, która daje dużo do myślenia. O losie i o życiu, rzecz jasna, ale także o stosunku duszy do ciała, o stosunku myślenia i odczuwania do własnej cielesności. Napisał książkę, której znaczenie nie sprowadza się do sensu czysto literackiego czy nawet filozoficznego, bo jest ona zdarzeniem splatającym w niepodzielną całość literaturę i egzystencję. 

2 thoughts on “Skafander i motyl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *