Stir Fry Eighteen był pierwszą grą o jedzeniu, w jaką miałam przyjemność zagrać. Ta niewielka karcianka składająca się z zaledwie 18 kart zwróciła moją uwagę tym, jak za pomocą mechanizmu matematycznego ubranego w kulinarny temat utrwala graczowi najlepsze połączenia składników. Być może sceptycy zarzucą tej grze (podobnie jak niesłusznie to zarzucono Pan tu nie stał!), że za dużo liczenia, za mało tematu – ale ja jestem zdania, że matematyka towarzyszy nam na co dzień, choć często nie jesteśmy tego świadomi, więc trudno przedstawić jakieś zagadnienie z życia unikając mechanizmu, które nim kieruje. Pytanie, jakie należałoby zadać przy takiej grze, to na ile mechanizm matematyczny reguluje zachowania odpowiadające realiom, do których nawiązuje. A w przypadku Stir Fry 18, czy najwyżej punktowane połączenia smakowe są rzeczywiście najlepsze i najwłaściwsze?
Ale od początku… Gracze wcielają się w szefów kuchni, którzy mają za zadanie przygotować Stir Fry. Stir Fry to jest chińska metoda bardzo szybkiego smażenia na dużym ogniu lub w bardzo gorącym oleju, mieszając i podrzucając składniki na woku – sposób ten stał się popularny na całym świecie, sami smażąc mrożone mieszanki na patelni, robimy coś podobnego. Jest to też azjatycka potrawa mająca wiele wersji, których wspólną cechą jest smak umami. Smak ten można wydobyć m.in. poprzez wyżej wspomnianą metodę gotowania, gdyż w tak wysokiej temperaturze woda z mięsa i warzyw zdąży odparować, dzięki czemu ich smak będzie bardziej wyrazisty, natomiast krótki czas smażenia nie pozwala na utratę cennych wartości odżywczych. Smak umami zostaje też podkreślony przez podstawowy składnik stir fry, czyli sos sojowy lub rybny. Innymi popularnymi składnikami tej potrawy jest ryż lub makaron, warzywa i mięso, zwykle wołowina, kurczak, czasem wieprzowina lub krewetki.
Stir fry oferuje nam 8 składników: makaron (jako baza potrawy) [5 kart], 3 rodzaje mięsa [po 1]: kurczak, wieprzowina i krewetki, sos sojowy, grzyby [po 3], zielona cebulka, imbir [po 2]. Aby ugotować danie gracz musi mieć 3-5 różnych składników, w tym obowiązkowo makaron, za który otrzymuje się zawsze 1 punkt. Punktacja pozostałych składników zależy od tego, z jakimi innymi elementami wystąpią w daniu, np. wieprzowina będzie lepiej punktowana w połączeniu z grzybami, z kolei grzyby zyskają przy połączeniu z kurczakiem. Zatem za danie składające się z makaronu, wieprzowiny, grzybów i kurczaka otrzymamy: 1+8+3+3 = 15 punktów. A jakbyśmy do tego dali zieloną cebulkę, to doszłyby dodatkowe 2 punkty do kurczaka i 3 punkty za cebulkę, więc za całość otrzymalibyśmy już 20 punktów. Maksymalnie można ułożyć danie o wartości 24 punktów. Aby wygrać grę należy zdobyć 50 punktów. Za ugotowane danie oprócz punktów dostajemy jedną kartę w talii. Potem na początku naszej tury ponownie dobieramy kartę z talii.
Sama rozgrywka opiera się jednak na mechanice blefu. Gracz rozpoczyna swoją turę zwykle z trzema kartami (może mieć mniej) i aby pozyskać więcej składników może odłożyć dwie jednakowe karty i za to wziąć z talii 3 karty, może też odłożyć jedną kartę z mięsem (w zależności od rodzaju mięsa może wziąć od 4 do 6 kart). W jednej turze może dokonać tylko po jednej z form wymian, czyli odłożyć dwie zwykłe karty i kartę z mięsem. Co zrobić, gdy nie mamy dwóch identycznych kart ani żadnej z mięsem lub szkoda tej się pozbywać, bo za nią można dostać dużo punktów. Można blefować. Otóż za każdym razem, gdy odkładamy dwie karty lub jedną (wtedy mówimy z jakim mięsem), inny gracz może wykonać test smaku, czyli sprawdzić, czy szef kuchni nie kłamie. Jeśli okaże się, że kucharz rzeczywiście blefował, nie tylko traci odłożone karty, ale nie bierze też wziąć żadnej dodatkowej i może gotować tylko z tego, co ma na ręce, może też pasować. Za to gracz, który odkrył blef, w swojej turze dobiera nie jedną, lecz dwie karty (chyba, że kilku graczy w ostatniej rundzie przyłapał na kłamstwie, to bierze za każdego z nich kartę). Jeśli jednak kucharz okazał się uczciwy, gracz, który niesłusznie go podejrzewał, traci wszystkie karty z ręki, co oznacza, że swoją turę zacznie tylko z jedną kartą dobraną z talii (prawdopodobieństwo, że to będzie karta mięsna, która pozwoli wymienić ją na większą ilość kart, jest nieduże, więc raczej będzie o jedną rundę stratny). Jeśli gracz pozbawiony wszystkich kart ponownie kogoś niesłusznie oskarży o blef, traci 5 punktów. Straty są duże, więc z tym sprawdzaniem trzeba być ostrożnym. Ja zwykle sprawdzam, gdy gracz deklaruje, że oddaje np. kartę z kurczakiem, kiedy w rzeczywistości trzymam ją na ręku albo widzę, że ma tendencję do oszukiwania. Sama staram się grać uczciwie, po to by podejrzliwi przeciwnicy byli na tym stratni ;-). Z czasem widzę, że doświadczeni gracze są raczej zachowawczy i nie sprawdzają przeciwnika (chyba że ten niebezpiecznie zbliża się do zwycięstwa), by nie stracić kart i punktów – co sprawia, że rozgrywka przestaje być już tak emocjonalna, jak na początku.
Powracam więc do mojego pytania, czyli jak gra się ma do praktyk kulinarnych. Po pierwsze już na podstawie kart widzimy, że Stir Fry jest pozbawione ważnych składników jak warzywa, których na kartach właściwie nie ma. Brakuje też alternatywy dla makaronu, czyli ryżu. Jeśli chodzi o połączenia, obligatoryjnym składnikiem w grze jest makaron, a nie sos sojowy, który jest podstawą smaku. Nie daje on dużej ilości punktów, więc często jest pomijany. Ponadto maksymalną ilość punktów za potrawę można uzyskać, gdy znajdą się w niej dwa rodzaje mięsa, co też nie jest praktykowane, raczej nie miesza się dwa typy mięsa w jednej potrawie (chyba, że jest to mięsny jeż). To co gra oddaje dobrze to szybką metodę przyrządzania. Gra jest krótka i ma mało elementów (18 kart), co odpowiada krótkiemu czasu gotowania i związanej z tym ograniczonej ilości składników (nie może być ich dużo, ponieważ wszystkie muszą równo się usmażyć). Ponadto rozgrywka pokazuje, że w potrawie ważna jest jakość a nie ilość. Często nie warto wystawiać wszystkich kart z ręki na stół, ponieważ jeśli zaczynając kolejną rundę od tylko dwóch składników, mamy ograniczone możliwości. Warto te karty, które nie przynoszą żadnych dodatkowych punktów wskutek połączeń smakowych, zostawić na ręce (chyba, że mamy ich tak dużo, że i tak przed zakończeniem tury będziemy musieli je zredukować do trzech). Powyższa zasada jest też w grze realizowana poprzez to, że nie możemy do potrawy dać dwóch jednakowych kart.
Mnie jeszcze zainteresowało, czy growe połączenia składników rzeczywiście są najlepsze? W tym celu sięgnęłam do książek Grzegorza Łapanowskiego Wzór na smak oraz Ewy Maliki Szyc-Juchnowicz Przyprawy, w których znajdują się tabele najlepszych zestawień żywieniowych. Naturalnie gra wiele możliwych połączeń z tych siedmiu składników pominęła, ale specyfiką analogowych gier jest to, że muszą pewne rzeczy upraszczać. Natomiast z istniejących na kartach karciance zestawień niemal wszystkie, poza połączeniem krewetek z sosem sojowym i imbirem wskazanym wprost na niefortunne, są zalecane przez powyższych autorów. Więc jakąś namiastkę rzeczywistego gotowania stir fry zapewnia.
Gra niestety nie jest dostępna w Polsce, ale że została wydana w zeszłym roku, to myślę, że można mieć nadzieję, że kiedyś jakieś polskie wydawnictwo zechce wydać polską edycję. Tymczasem zainteresowanych odsyłam na platformę BGA.