Autor: Sławomir Mrożek
Z panem Mrożkiem po raz pierwszy miałam do czynienia w podstawówce przy czytaniu Wesela w Atomicach. Już wtedy spodobał mi się zabawny styl Sławomira Mrożka. Po latach przyszła kolej na kolejną lekturę – Tango. I tu podobnie jak przy wspomnianym opowiadaniu miałam nie lada rozrywkę z tejże lektury. Dramat łączący elementy tragizmu i komizmu śmieszył mnie praktycznie od samego początku. Zaczyna się komizmem sytuacyjnym, kiedy to starsze pokolenie gra sobie w najlepsze karty i zaniedbuje obowiązki domowe, a najmłodszy członek rodziny zamiast wykorzystać wolność od zasad, samowolę, krytykuje rodziców i zaczyna ich pouczać. Rodzice, wujek i babcia stają się w tym momencie zbuntowanymi nastolatkami, którzy pragną wolności, łamią zasady i nie rozumieją oburzenia np. rodziców czy nauczycieli, a w tym przypadku ich syna/wnuka Artura. Artur, tradycjonalista postanawia jednym wydarzeniem przywrócić cały ład i harmonię. Otóż postanawia ożenić się ze swoją kuzynką Alą. Postanawia wyprawić tradycyjne wesele i rodzinne zaręczyny. Ala będzie musiała założyć białą suknię, rodzice ubrać się elegancko, a matka posprzątać dom. Niestety w dniu ślubu Artur załamuje się, kiedy Ala wyznaje mu, że zdradziła go z Edkiem. Edek ponosi zwycięstwo. Edek to sama w sobie komiczna postać. Nie jest z rodziny, ale mieszka w domu, gra w karty z babcią, kocha się z matką i Alą, a ostatecznie zaczyna rządzić się jak u siebie.
Przy pierwszym zapoznaniu się z tekstem nie dostrzegłam aluzji do władzy, choć starałam się pod tym kątem ją czytać. Ale oczywiście jest, widać to najbardziej w jednym zdaniu Edka: Ale nie bójcie się, byle cicho siedzieć, nie podskakiwać, uważać, co mówię, a będzie wam ze mną dobrze, zobaczycie. Czy znacie to skądś? Na pewno.
Utwór czyta się szybko i przyjemnie. Pełno tu humoru, satyry, a także krytyki ówczesnej władzy.
Ocena: 4,5/6
A przy okazji wspomnę o realnym spotkaniu z Sławomirem Mrożkiem, które odbyło się w 23.03 w katowickim Matrasie przy Stawowej. Jak przyszłam to pierwsze co ujrzałam to długą kolejkę, która za mną zaczęła zakręcać się aż na ul. 3 maja. Nie było to typowe spotkanie, ponieważ z racji wieku pisarza ograniczono je tylko do podpisywania książek. Też nie wszyscy się załapali, ponieważ w księgarnii było duszno i pan Mrożek nie czuł się najlepiej. Około 50 osób mogło zostawić swój egzemplarz do podpisania i odebrania go po weekendzie. Mnie się udało bezpośrednio spotkać z autorem i poprosić go o autograf. Miałam chyba najstarszy egzemplarz, który zdobyłam przed podaj. net, bo był wycofany z biblioteki. Też go spotkał zaszczyt (egzemplarza).
Zdjęć nie mam, bo w przeciwieństwie do większości uszanowałam wolę pisarza, żeby ich nie robić, bo to mu przeszkadza. Nie będę komentować niektórych zachowań, które były po prostu bezszczelne. Myślałam, że oczytani ludzie mają większy intelekt.