Gra Geralda

  Autor: Stephen King

Czasami uda mi się dostać w swoje ręce książki, które kiedyś zostały mi polecone w księdze czytelników na blogu. Tak, tak pamiętam o tym, wpisy nie są ignorowane przeze mnie 🙂
Dotychczas miałam do czynienia z dwoma książkami Kinga, jedną pochłonęłam i byłam zadowolona z lektury (bo trudno zachwycać się horrorem), a drugą w formie audiobooka nie dosłuchałam. Nie mniej jednak dalej jestem ciekawa jego książek, okazję wykorzystuję i pożyczam. Tak więc dzięki sardegnie, mogłam przeczytać trzecią w swoim życiu książkę Kinga.
Zapowiadało się naprawdę mrocznie. Bohaterka zostaje przez męża przywiązana do łóżka, bo taki seks lubił Gerald. Jednak kobieta czuję się tym znudzona i nagle nie ma ochoty, więc prosi męża o uwolnienie. Ten jest zły, bo nie lubi zmiennych nastrojów żony, ale po chwili to interpretuje jako grę niedostępności. Nie ustępuje po długich prośbach żony tylko przechodzi do rzeczy. Kobieta nie staje się bierna, kopie go w czułe miejsce, co przyczynia się do zawału Geralda. Wyobrażacie to sobie? Leżycie nago w łóżku, obie ręce macie kajdankami przypięte do łóżka, a jedyna osoba, która mogła was uwolnić leży martwa obok łóżka. Dodam, że akcja dzieje się domku nad jeziorem, w miejscu oddalonym o kilka kilometrów od innych domów i jeszcze więcej od cywilizacji. Mało wam? To dodam, że po okolicy grasuje piesek, który znudził się swoim właścicielom i kilka dni wcześniej został wyrzucony z auta. Jest głodny, bardzo głodny… Dom, w którym leży naga bohaterka jest otwarty… Wchodzi bardzo głodny pies, który czuje mięso, martwe mięso. Ludzkie mięso, ale przecież pies został wyrzucony przez ludzi, dlaczego ma czuć szacunek do tego gatunku? 
Rozumiecie już, jakiego koszmaru się spodziewałam? Oczami wyobraźni widziałam już, jak po zjedzonym Geraldzie pies będzie dalej głodny i weźmie się po kolejną porcję mięska, która powoli stanie się coraz mniej żywa. Oczekiwałam pełnokrwistego horroru (nie jestem żądna krwi, nie przepadam za takimi opisami, ale King nerwów czytelnikom nie szczędzi), a dostałam co? Kryminał z happy endem. Myślałam, że ja śnię. Rozczarowało mnie to strasznie. No powiedzcie sami, co to za horror z szczęśliwym zakończeniem?! Była krew, ale nie z tej przyczyny co się spodziewałam. Nie było przyjemnie, ale też nie było koszmaru. Atutem powieści jest to, że trzyma czytelnika w napięciu do części książki, w którym bohaterka pisze listy. A i zapomniałabym, bohaterka przy próbach wydostania się ze swego marnego losu, wraca do bolesnych wspomnień sprzed 30 lat, kiedy była molestowana przez ojca. Znowu nie tak strasznie, ale fakt faktem, to boli. Wstyd pali. Ale te wspomnienia jej pomagają w obecnej sytuacji. Nie ukrywam, że postać ta mnie irytowała. Sama wpakowała się w tą idiotyczną sytuację, bo na siłę mąż jej do łóżka nie przypinał. Jak już wiedziała, że ten nie zamierza zrezygnować ze swoich planów erotycznych, to mając na uwagę fakt, że mąż ma przewagę nad nią, bo ma dostęp do kluczyków, mogła okazać chwilę bierności. Zrobiłby swoje i ją uwolnił. Kobieta schrzaniła sprawę.
Powieść Kinga rozczarowuje.
Ocena: 4/6

1 thought on “Gra Geralda

  1. Ależ się uśmiałam! Świetnie to opisałaś! Masz rację, horror z prawdziwego zdarzenia to to nie jest. Jest raczej psychologiczny niż cielesny. Było to moje pierwsze spotkanie z Kingiem i jak do tej pory jedyne. Podczas czytania miałam momenty całkowitego znudzenia, ale jak wiesz, nie mogę odłożyć rozpoczętej książki, więc brnęłam w nią dalej. Były momenty dramatyczne, ale więcej tych przegadanych/przemyślanych. W ogólnej ocenie daję cztery minus

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *