Autor: Corinne Hofmann
Jakiś czas temu widziałam film, dzięki czemu znałam historię przed rozpoczęciem lektury. Ale jak powszechnie wiadomo film nigdy nie odda wszystkich myśli i spostrzeżeń bohaterki książki, a zarazem samej autorki. Więc prócz przypomnienia sobie szczegółów, które mi umknęły przez te 1,5 roku od obejrzenia ekranizacji, oczekiwałam od książki, że przybliży mi samą autorkę. Niestety nic ponadto co widziałam w filmie nie dostałam. Ba! Powiem, że film będę lepiej wspominać niż samą książkę. Dlaczego?
Nie można nic zarzucić historii, która wydarzyła się naprawdę i jest bez wątpienia ciekawa i godna opowiedzenia tudzież opisania. Wyłączając przy tym ocenę postępowania Corinne Hofmann, które skomentuję później, książka poza historią jest średnia. Brakuje języka, który sprawi, że książkę przeczyta się jak opowieść, a nie jak suchą relację nawet nie z podróży tylko ze spotkania z drugą osobą. Choć żyjąc w takiej kulturze, jakże odmiennej od europejskiej, nie udało się autorce uniknąć informacji na temat kraju, jego funkcjonowania i powtarzając się – kultury, to jest tych informacji zdecydowanie za mało, by uznać Białą Masajkę za reportaż. A przecież nawet najwięksi podróżnicy nie przeżyją tego i nie poznają osobliwości Masajów tak dobrze jak Corinne, która włączyła się do społeczeństwa Masajów, którzy stali się jej rodziną i domem. Niestety autorka nie wykorzystała tego i skupiła się na opisywaniu swojej miłości, uczuć i oczekiwań nie wiadomo czego, na miarę nastolatek, które z racji wieku nie mają takiego doświadczenia życiowego, by określić swoje wartości i postępować rozważnie. Ale na litość boską, Corinne ma 27 lat! Tak, przeszłam do oceny samej bohaterki. Nie zazdroszczę jej takiej przygody i nie współczuję jej rozczarowania. Potrzebowała czterech lat, by przekonać się, że kultura w Kenii znacznie różni się od europejskiej, o czym pisze w listach do przyjaciół pozostawionych w Kenii, kiedy już ostatecznie powróciła do Szwajcarii. To znaczy, że ona na początku faktycznie myślała, że są szanse na trwały i poważny związek z Masajem? Nie irytowałoby mnie to, gdyby bohaterka od samego początku miała świadomość, że to będzie życiowa przygoda i liczyła się z tym, że może się nie udać. W porządku, wszystko jest dla ludzi, chce przeżyć parę lat z Masajem, z którym nie mogła znaleźć wspólnego języka (dosłownie), to proszę bardzo. Ale rozmiar jej rozczarowania tylko podkreśla jej naiwne podejście do tej sprawy.
Nie czyta się łatwo, bo język jest trochę toporny, zwięzły i nadający się do dokumentów: „przyjechałam i kupiłam to i to, potem odwiedziłam kogoś i wracam do domu”. Tak ma być opisana pasjonująca przygoda? Historia jednak jest na tyle ciekawa, że przełknę jej niedoskonały sposób opowiadania oraz naiwny charakter i przeczytam dalsze losy białej Masajki, może wykaże się większą dojrzałością. Zwłaszcza, że filmów kontynuujących nie ma. Tym czasem ocenę zawyżyłam ze względu na historię.
Ocena: 4,5/6
Świetna recenzja. Mnie też ostatnio udało się obejrzeć film i powiem szczerze, że ta historia mnie zaintrygowała. Nie jestem jednak przekonana co do książki. Twoja i inne recenzje, które zdążyłam przejrzeć, skutecznie mnie od niej odciągają. Po prostu nie chcę się rozczarować marną historyjką, więc chyba zostanę przy filmie. Pozdrawiam i zapraszam do mnie: fall-fromgrace.blogspot.com
Nie czytałam i nie zamierzam:-* to jakas beznadzieja
Dla mnie Corrine była zbyt naiwną kobietą szukającą miłości w nieodpowiednim miejscu,a słowa „piękny Masaj” brzmią dla mnie śmiesznie i dziwnie.Od początku było wiadomo jak to się skończy.
http://czytamtocodobre.blox.pl/2013/06/Biala-Masajk-Corrine-Hofmann.html