Autor: John Maddox Roberts
Przez ostatnie kilka dni byłam w Starożytnym Rzymie. Rzym ze starożytnych cywilizacji jest moim ulubionym z powodu pięknej architektury, nowatorskiej urbanistyki (w końcu wszystkie drogi prowadzą do Rzymu) oraz mitologii i religii. Dzięki cyklu „Imperialny Rzym – SPQR” mogłam przyjrzeć się mieszkańcom Rzymu, którzy dzielą się na kilka klas, przypomnieć sobie podział politycznych urzędników wraz z ich strojami i powinnościami.
Głównym bohaterem, a zarazem narratorem powieści jest Decjusz, który z perspektywy lat opowiada o przygodach przeżytych w młodości, które nie tak luźno wiązały się ze znaczącymi wydarzeniami historycznymi. Powieści mają mieć charakter kryminalny jednak wątki kryminalne przynajmniej w pierwszej i drugiej części są jedynie pretekstem do zaprezentowania Imperialnego Rzymu w całej okazałości. Decjusz jest prawdziwym miłośnikiem swojego miasta, dlatego poszczególne miejsca opisuje z pasją i szczegółami. Podobnie jak otaczających go ludzi, których wymienia nie tylko z imienia, ale przyporządkowuje do określonej rodziny, statusu i stanowiącego urzędu. Dlatego będę przypisywała ten cykl raczej do powieści historycznych niż kryminalnych.
Co do poziomu poszczególnych tomów… Śledztwo Decjusza mnie nie wciągnęło, doceniałam bogato opisane treści i starania, by zaintrygować czytelnika fabułą kryminalną, ale to nie była lektura, którą bym określiła jako fascynującą. Nie będę ukrywała, że na takie wrażenia miało wpływ moje nienajlepsze samopoczucie. Następnego dnia ze świeżo wypoczętym umysłem sięgnęłam po Sprzysiężenie Katyliny, które uzmysłowiło mi jak zżyłam się z Decjuszem i jak wpadłam w atmosferę tego cudnego Rzymu, od pierwszej strony. (Skończyło się instalowaniem mojej ulubionej gry Cezar IV). Przez 2/3 książki akcja toczy się dość spokojnie, więc złudnie myślałam, że obędzie się bez rozlewów krwi. Później akcja zaczęła nabierać dynamiki, krwistego kolorytu, który mnie wręcz odpychał. Szczególnie w okolicach uroczystości Październikowego Konia, gdzie odbyła się walka przypominająca mi sławetną scenę z Ojca Chrzestnego. Ogólnie byłam pełna nadziei skoro poziom zadowolenia z kolejnej części wzrósł. Niestety, Świętokradztwo na misteriach znowu okazało się być po prostu dobrą powieścią, chyba najbardziej kryminalną z tych trzech. Jednak opisy Rzymu najwyraźniej wyczerpały się w poprzednich częściach. Co kiepsko zwiastuje, kiedy cały cykl ma liczyć kilkanaście tomów. W częściej części jak możemy się domyśli po tytule, będziemy mieli do czynienia ze zbrodnią na tle religijnym. Ciekawym są świętem obrzędy ku czci Bony Dei, o której mężczyźni nic nie wiedzą, nie mogą w niej uczestniczyć, a kobiety, uczestniczki nie mogą o niej rozmawiać nawet między sobą. Jak wiadomo przyjdzie kiedyś czas, kiedy wszystkowiedzący mężczyźni nie wytrzymają i spróbują poznać tajemnicę. Decjusz samą swoją obecnością w Rzymie przyciąga trupy i kłopoty, a związane z nimi zagadki w bystry sposób rozwiązuje, co nie spodoba się rzymskiej władzy.
Uważam, że cykl Imperialny Rzym – SPQR jest warty uwagi ze względu na kawał opowiedzianej historii mającej akcję w 70 roku p.n.e. Będę wyczekiwać kolejnych części.
Oceny:
Śledztwo Decjusza – 4
Sprzysiężenie Katyliny – 4,5
Świętokradztwo na misteriach – 4
To może byc niezłe, ale i tak Quo Vadis wymiata;-)