Autor: Christian Sosath
Miło, kiedy krótko po przenosinach do Krakowa i poznaniu bliżej tego miejsca do rąk trafia mi się książka z akcją w… Myślenicach. Ale wspomnienia dotykają różnych krakowskich miejsc. Tak, zdecydowanie książka Pobocze trafiła do moich rączek w dobrym momencie. Głównym bohaterem jest Christian (myślę, że zbieżność imienia bohatera i pseudonimu pisarza nie jest tu przypadkowa), który wraz paczką przyjaciół wracają z wieczoru kawalerskiego. Jak można się domyślić wszyscy są dość wstawieni, a najbardziej „zalany” jest przyszły pan młody. Grupa wraca wysłużonym samochodem w obfitym deszczu. Droga z Myślenic do Krakowa okazuje się o wiele dłuższa niż zwykle. Droga, która jest głównym motywem powieści, jest pełna przygód, nienudnych postaci i historii sprzed kilkudziesięciu lat. Dzięki temu podróż ta jest tak inna i tak niezapomniana jak nigdy wcześniej i nigdy później.
Motyw drogi przewijał się przez wiele dzieł literackich i filmowych. Niewątpliwie jest on intrygujący i na tyle uniwersalny, że pozwala na przeróżne ujęcie tematu. Tu droga, która miała być zwyczajny podłożem do przeciętnej przejażdżki kumpli po imprezie, nie tylko nie doprowadziła prosto do celu, ale w trakcie wyrzuciła jej uczestników na pobocze. Postacie i ich obecna rzeczywistość tym samym została zrzucona na drugi plan, by ustąpić miejsca opowiadanym historiom np. obozów koncentracyjnych. Z rzeczywistości, głównej drogi przenosimy się, zatrzymujemy się na poboczu, na moment albo dłuższą chwilę, do przeszłości.
Nie mogę ukryć, że brakowało mi gawędziarskiej formuły w narracji, stylu, którym autor tak świetnie operował we wcześniejszej autobiograficznej książce. Być może wtedy i Pobocze czytałoby się płynniej i swobodniej. Choć z drugiej strony, kiedy tematem jest droga pełna powikłań i trudności, powieść może być do przeczytania lekkim tchem?
Ocena: 4/6