Im bliżej końca świata, tym częściej spośród moich lektur pojawiają się książki ezoteryczne. Taki dziwny zbieg okoliczności. Czyżby moja podświadomość potrzebowała jakiegoś wsparcia? 😉 Dobra, żarty żartami.
Tajemna historia świadomości zaintrygowała mnie z powodu poruszanych tu tematów związanych z osiągnięciami starożytnych cywilizacji. Oczywiście, przywołane tu historie są głównie legendami, społeczeństwa – mityczne, a większość zaprezentowanych tu urządzeń to przedmioty o niewyjaśnionym pochodzeniu i działaniu.
Na pewno do pozytywnych aspektów tej książki można zaliczyć przybliżenie nam cywilizacji takich jak Atlantyda czy Lemuria (choć są to podstawowe informacje, które człowiek zainteresowany tymi cywilizacjami już dobrze zna), czy rozszyfrowanie kalendarza Majów (W dobie zbliżającego się końca tegoż kalendarza, w mediach pojawiło się sporo wiadomości na ten temat. Nie jest to zatem nic odkrywczego, ale należy pamiętać, że książka została napisana w 2010 roku, kiedy informacje o tym nie były jeszcze aż tak rozpowszechnione.), a także wyjaśnienie znaczenia Kwiatu Życia, położenia piramid, w których malowidła są dowodem na większą świadomość starożytnego ludu. Tu muszę powiedzieć, że dopiero teraz zwróciłam uwagę na wizerunek statku kosmicznego w starożytnych malowidłach, tzn. wiedziałam, że ono tam jest, ale nie pomyślałam nad tym, co to oznacza. W tym momencie autorce udało się naprawdę mnie zaintrygować wiedzą i technologią ówczesnych ludzi.
Założę się, że wiele potencjalnych czytelników tej książki, odłoży ją po przeczytaniu wstępu, w którym autorka opowiada swoją historię. Nie brzmi ona wiarygodnie, choć jestem osobą wierzącą (także w cuda i objawienia) i wiem, że są ludzie, którzy mają dużo energii, z pomocą której mogą odczytać niczym rentgen, co się dzieje z organizmem drugiego człowieka i czasem potrafią złagodzić objawy niektórych chorób. Tacy ludzie to bioenergoterapeuci. Więc jestem skłonna przekonać się, że dr Blackburn też jest bioenergoterapeutką. Co do pozostałych elementów jest opowieści o swoim życiu… Przyznała się, że w młodości była narkomanką i nadużywała alkoholu. Więc sami oceńcie, na ile przez takie wyznanie stała się wiarygodna? Na ile jej przeżycia są prawdziwe, a na ile są to skutki zmian w mózgu w wyniku zażywania narkotyków? To jedno szczere zdanie przyczyniło się do ograniczonego zaufania w rzetelność następnych sytuacji, które doświadczyła autorka. Łatwiej powiedzieć: otwórzcie swoje umysły i zwiększcie swoją świadomość, abyście uwierzyli w to co mówię i nie uznali mnie za nawiedzoną, niż przekonać odbiorcę do swoich racji.
Tajemna historia świadomości ma kilka elementów, które zachęcają do lektury tego tytułu. Jednak zaprezentowane tu wiadomości są za mało rozwinięte, aby można było „zwiększyć świadomość” na ich temat albo tak oczywiste, że są jedynie przypomnieniem. I we wcześniejszym akapicie napisałam: niewiarygodna autorka = ograniczone zaufanie do rzetelności informacji przedstawionych w książce.
Ocena: 3,5/6