Recenzja dla serwisu wiadomości24.pl
Najnowsza powieść Jodi Picoult (a dla mnie pierwsza tej autorki) budzi we mnie wiele emocji. Fabuła toczy się wokół trudnych tematów najbardziej skupiając się na relacjach małżeńskich, matka-córka, ojciec-córka (to ważne, że nie ma relacji rodzice-dziecko), rodzeństwo różnej płci, przyjaciele, dziewczyna-mężczyzna, żona-kochanek. Tak, mamy do czynienia w tej powieści dużą kompilacją korelacji. Dla wyraźniejszego obrazu całej sytuacji prowadzącej ostatecznie do tragedii poznajemy ją z perspektywy wszystkich występujących postaci.
Czytelnik wciela się w rolę detektywa, który składa poszczególne elementy składanki, aby tworzyły one jedną zrozumiałą i pełnowymiarową całość. Trudno określić dokładny czas akcji, ponieważ poznajemy wydarzenie mające miejsce 12 lat temu, czyli katastrofę lotniczą, którą przeżyła piętnastoletnia bohaterka, Rebeka. Równocześnie jesteśmy świadkami drugiej kłótni Jane i Olivera, rodziców Rebeki, która kończy się długą podróżą Jane i Rebeki przez stany do Joleya, brata Jane. W rozdziałach przeplatających narratorów-bohaterów skaczemy od opowieści związanych z początkami znajomości Jane i Olivera, przez rodzinne dygresje Joleya wyjaśniające nam behawiorystyczną postawę u Jane, wspomnienia katastrofy lotniczej, podróż, wizytę u Joleya, gdzie Jane i Rebeka poznają Sama i Hadleya, po tragedię.
Bardzo mnie irytowała Jane, być może i Oliver też zwróciłby na siebie większą moją uwagę, gdyby pojawiał się częściej w akcji. Jane nie kochała swojego ojca z powodu przemocy i molestowania. Uważa, że to, w jaki sposób była traktowana przez rodzica, usprawiedliwia jej podniesienie ręki na męża i bycie nieodpowiedzialną matką. Taką bierną postawę już znamy z klasyki literatury. Choćby za przykład można podać Zenona z Granicy Nałkowskiej. Kolejny fakt z życia Jane, który jest wypominany przez kilka postaci, tylko potęguje moją irytację jej podstawą wobec związku piętnastoletniej córki, Jane poznała Olivera w wieku piętnastu lat. Mogłabym zrozumieć troskę matki i jej niepokój związanym z tym, że córka spotyka się z 10 lat starszym mężczyzną. Ale skoro sama ma takie doświadczenia i jak widać skończyły się małżeństwem… Mało tego, sama sypia z mężczyzną w tym samym wieku, który jest 10 lat młodszy… Więc skąd ten egoizm, ten brak wyrozumiałości? Najbardziej irytujące jest to, że przez egoistyczne pobudki Jane, to wszystko prowadzi do tragedii, gdzie słowa „przepraszam” i „żałuję” są puste, bo nie przywrócą życia.
Co do Olivera… Nie można mieć pretensji to naukowca, że jest zaangażowany w swoją pracę. Jane wiedziała o tym od samego początku, więc nie mogła oczekiwać, że kiedy założą rodzinę, to praca badawcza zejdzie na drugi plan. Z drugiej strony po co zakładać rodzinę, kiedy na nią brak czasu?
Napisałam tylko o Jane i Oliverze, dlatego, że te dwie postaci budziły we mnie największe emocje. Ale pozostałe też nie są obojętne czytelnikowi. Prawdzie mówiąc, na temat każdej z nich można byłoby napisać odrębny esej psychologiczny. Dlatego tytuł Głos serca odnosi się nie do postaci powieści, ale do jej czytelnika. Powieść Jodi Picoult dociera do naszego wnętrza, pobudza nasze emocje i zmusza do refleksji nad sobą i relacjami z innymi.
Ocena: 4/6