Jacek Piekara zainteresował mnie już jakiś czas temu i niosłam się z zamiarem, by przy jakieś okazji przeczytać jakąś jego książkę. Na przeciw moim pragnieniom wyszło wydawnictwo Otwarte z tytułem Szubienicznik.
Wbrew oczekiwaniom i kategoriom przypisywanym tej książce nie jest to powieść fantastyczna. Szubienicznik jest powieścią historyczną na granicy z kryminałem.
Kto i po co zgromadził obcych sobie ludzi w majątku stolnika Ligęzy? Kto i po co napisał do nich wcześniej dramatyczne listy w imieniu gospodarza? Jakie tajemnice skrywają owi goście i co ich łączy? Zemsta, nienawiść, wielki skarb?
Wydaje się, że okrutny demiurg plącze ludzkie losy. Kto jeszcze padnie ofiarą jego knowań? Czy powstrzyma go podstarości Jacek Zaremba, uznany tropiciel złoczyńców? Nikt nie jest tym, kim się wydaje – każdy może być myśliwym albo zwierzyną… [wyd. Otwarte]
Muszę przyznać, że początkowo miałam problemy z oswojeniem specyficznego języka, przez co czytanie szło mi trochę topornie. Jednak kiedy akcja zaczęła się rozwijać, tajemniczy bohaterowie zaczęli opowiadać swoje mroczne historie – wpadłam po uszy. Zauroczyłam się staropolskim językiem, który można porównać do sienkiewiczowskiego, bo czułam się jak przy lekturze Potopu. Jedynie zamiast Kmicica czy pana Wołodyjowskiego mamy tu Jacka Zarembę. Pomiędzy rozmowami, które przybierają charakter śledztwa, dostrzegamy solidne opisy zwyczajów i etykiety szlachty.
I zakończenie… Kończy się w takim momencie, że koniecznie trzeba sięgnąć po tom drugi. Ja go wyczekuję z niecierpliwością od chwili, kiedy przeczytałam ostatnie zdanie książki. Polecam tę książkę gorąco wszystkim miłośnikom dobrej prozy w historycznym klimacie.
Ocena: 5/6
PS. Odniosę się do zarzutów, że w książce jest dużo sentencji łacińskich, po których tłumaczenie trzeba sięgać do przypisów dolnych, co może być niewygodne. To samo można zarzucić Jeżycjadzie. A ja przy obu książkach wzbogaciłam swoje łacińskie słownictwo, z czego jestem bardzo zadowolona.
Bardzo ciekawy blog. Zapeaszam do komentowania takk samo wspaniale i mojego http://bez-autora.blog.pl/
Również chętnie sięgnę po tą publikację. Dziękuje za recenzje tej książki. pozdrawiam
W temacie Jacka Piekary to ja jestem zakochany po uszy w jego serii, w której bohaterem jest inkwizytor Mordimer Madderdin. Tego typu książek, o jakich piszesz, osadzonych w realiach historycznych raczej nie lubię, chociaż po Twojej recenzji zaczynam się zastanwiać, czy aby nie sięgnąć po taką pozycję ;).
Te łacińskie sentencje nie były dla mnie największą przeszkodą podczas czytania tej powieści.W Szubieniczniku brakuje mi wartkiej akcji.Wszystko dzieje się powoli.Czas mija na rozmowach i ucztach.Brakuje mi jakiegoś dobrego pojedynku czy pościgu.Nie wiem,czy skuszę się na kolejny tom powieści,ponieważ przeczytanie tej części było dla mnie nużącym przeżyciem.
http://swiatksiazkii.blogspot.com/
Z tego co pamiętam, to był i pościg i pojedynek. Zresztą same rozmowy, snute w nich opowieści były pełne napięcia. Osobiście nie przepadam, kiedy w akcji dominuje przemoc w jakiejkolwiek postaci.