Uga Buga! to krótka, ale wcale nie łatwa gra, którą gracze zapamiętają na długo. Dlaczego? Jest to dość specyficzna gra, która wymaga od gracza nie tylko dobrej pamięci i spostrzegawczości, ale przede wszystkim dystansu do siebie i poczucia humoru. Uga Buga! to nie gra dla drętwych i zamkniętych w sobie ludzi. No chyba, że od razu zrezygnuje się z wygranej na samym początku, bowiem grę rozpoczyna gracz, który najlepiej udaje mamuta.
Ale po kolei… Uga Buga! jest grą karcianą, która mieści się w małym, metalowym, kwadratowym pudełku. Wewnątrz znajduje się 52 karty, na których znajdują się sylaby np. „Cza”, „Iga” itp. lub proste gesty np. pokazanie języka, klaśnięcie czy walnięcie pięścią w stół. Zadaniem graczy jest bezbłędne i płynne powtórzenie sylab i gestów znajdujących się na wyłożonych na stole kartach, po czym, po sylabie „Ha” należy wskazać kolejnego gracza, który dorzuca do stosu swoją kartę i powtarza po kolei wszystkie dźwięki i gesty… Gesty są proste, a sylaby prymitywne, bo uczestnicy wcielają się w jaskiniowców.
Skutkiem ubocznym gry może być to, że przez kilka dni po partyjce gracze będą porozumiewać się tym sylabicznym językiem. Ale to przecież zabawne… 😉 Gesty choć wydają się banalne, to one potrafią najbardziej wybić gracza z rytmu. Dlatego wygrywają osoby z najbardziej skoncentrowani i z najlepszą pamięcią. A częste potknięcia uczestników przy stole mają swój urok.
Myślę, że to dobra gra na różne wyjazdy, ponieważ rozmiar pozwala zabierać ją wszędzie (zmieści się nawet w dużej kieszeni), a ponadto rozgrywka zmusza ludzi do otwarcia się, a co za tym idzie, sprzyja to integracji. Więc dobrze się sprawdza na wszelkich imprezach.
Trochę przeraża mnie cena. Ok. 45zł za taką grę to jest bardzo dużo, szczególnie, że całość składa się tylko z pudełka i kart, które zresztą po parudziesięciu partiach mogą się już nie nadawać do grania. A sama partia trwa nie dłużej niż kwadrans.
Reasumując, Uga Buga! to gra, która daje dużo rozrywki, pozwala wcielić się w ludzi pierwotnych, otworzyć w nas odzwierzęce zachowania – co daje dużo śmiechu. Jednak, moim zdaniem nie jest warta swojej ceny.
Wrzuciłam Cię do siebie do linków, by łatwiej Cię odnaleźć, bo lubię zagłębiać się w to co piszesz 🙂
http://zapachkart.blogspot.com/