Po raz trzeci mogłam z niemałą przyjemnością zatracić się w romansie historycznym Shirlee Busbee. Zgodnie z pewną niezobowiązującą tradycją czytania tego cyklu poczekałam z rozpoczęciem lektury, aż do nadarzającej się okazji podróży pociągiem. Zwłaszcza, że tym razem powieść objętościowo była większa niż pozostałe części. To jednak nie jest jedyna rzecz, która różni Waleczną i kruchą od poprzednich.
Po pierwsze są inne proporcje między romansem, wątkami historycznymi a przygodowymi. Odnoszę wrażenie, że w tej powieści wątek romansowy między głównymi bohaterami – tu Amerykaninem, wicehrabią Barnabym a ubogą Emily nie należał do najważniejszych. Choć pikantnych, a zarazem wręcz poetyckich w opisie scen nie brakowało, to w porównaniu z poprzednimi częściami, tutaj tego było naprawdę niewiele.
Tu po raz pierwszy (chyba, jeśli się mylę, to proszę mnie poprawić, bo przyznaję, że nie pamiętam), pojawiła się wzmianka o autentycznym wydarzeniu historycznym, jakim było ścięcie francuskiego króla Ludwika XVI. To pozwala czytelnikowi na określenie czasu akcji, która przypada na koniec XVIII wieku. Brak innych poszlak, choćby opisy stroju, sposoby zachowywania się, które są obecne w Uległej i posłusznej oraz Przebiegłej i niewinnej to uniemożliwiłoby. I tu muszę dodać, że ceniłam te powieści ze względu na etykietę, wymagającą określonego zachowania postaci w pewnych sytuacjach – co mnie często zdumiało, bawiło, ale też budziło respekt. W Walecznej i kruchej poza podkreśleniem (dość mizernym, trzeba powiedzieć) różnicy między osobistościami z tytułem, a sierotkami pozbawionymi pochodzenia szlacheckiego – wydaje się, że wszystko jest dozwolone. A obawy przed siłą plotek są równe tym obecnym w najpospolitszej współczesnej wsi.
W zasadniczej części jest to więc powieść przygodowa. Zaczyna się ona pewnej nocy, kiedy z tonącego jachtu w Kanale La Manche Emily wraz innym przemytnikiem wyciągają Amerykanina o lordowskim tytule. W gospodzie „Pod Koroną” Barnaba odzyskuje powoli siły i poznaje panią Gilbert oraz Emily. Będąc świadkiem tajemniczego zniknięcia dziewczyny w szafie, pragnie ją bliżej poznać. Wkrótce Barnaba ma okazję zaznajomić się także z Jeffreyem, kuzynem Emily, który nie budzi doń sympatii. Amerykanin próbuje rozwikłać tajemnicze relacje w ich domu, knowania Jeffreya i jego przyjaciela, a także dociec, kto próbuje pozbawić go życia.
Zastanawiam się, co łączy te trzy książki, aby móc je nazwać nie serią, lecz cyklem. O ile główni bohaterowie z Uległej i posłusznej pojawiali się na trzecim planie w Przebiegłej i niewinnej, tak postaci z Walecznej i kruchej nic łączy z pozostałymi. Wyrażam zwątpienie, czy Waleczna i krucha to faktycznie tom piąty, czy może pierwszy lub drugi?
Wszystkie trzy powieści Shirlee Busbee mają właściwości niewolnicze. Nie pozwalają, aby czytelnik oderwał się od nich, póki nie skończy. Można też rzec, że mają również cechy nałogowe, bo w momencie, kiedy z powodu wyższych potrzeb czytelnik odrywa się od nich, odczuwa objawy bliskie skutkom odstawienia, tak pragnie ponownie pogrążyć się w lekturze. Na pocieszenie dodam, że po zakończeniu czytania nie występuje kac książkowy, więc dość szybko można popaść w nałóg czytania kolejnej niewolniczej powieści.
Ocena: 5/6
Inspiracja: przeczytać poważniejsze książki historyczne, by móc bez pomocy Googla określać czas akcji.