Zastanawiałam się długo, czy w przypadku tej książki mam z recenzją czekać, aż uda mi się ją przeczytać do końca, co zważywszy na okoliczności tej lektury, może potrwać nawet do końca przyszłego roku. Jednak powtarzalny schemat struktury książki pozwala ocenić ją już wcześniej. Bowiem nie sama treść jest tu najważniejsza, ale forma i jej charakter.
Wiele osób patrzyło na pozycję Paula Kleinmana z sceptycyzmem, albo ich odrzucała, albo budziła kipiący uśmieszek. Ja muszę przyznać, że nie spodziewałam się tego, co zastałam w środku książki. Zaintrygował mnie temat i powalający opis na okładce:
Kupa wiedzy to książka, która zastąpi stosy czasopism i książek.
40 posiedzeń z tą książką da Ci więcej satysfakcji niż 400 posiedzeń polskiego sejmu. To raport milczącej większości czytającej w TYM miejscu odosobnienia.
Usiądź wygodnie choćby w wygódce i dogódź sobie wiedzą.
Pozwól sobie na odbycie edukacyjnej podróży, niczym król, nie wstając z „tronu” w świątyni dumania.
Okupuj terytoria wiedzy: historię, języki obce, literaturę, nauki ścisłe.
Bądź jak papier toaletowy: chłoń i rozwijaj się.
Książka została podzielona na 40 lekcji, każda z nich kończy się testem. Lekcje dotyczą 5 dziedzin: historii, przyrody, gramatyki, języka obcego i matematyki. Każdy aspekt z danej dziedziny poruszony w danej lekcji jest podzielony na 6 podrozdziałów oznaczonych pierwszymi literami z alfabetu.
Mnie najbardziej interesują języki obce, w każdej lekcji jest omawiany inny, począwszy od jego początków, pochodzenia, przez rozwój, aż do ostatniego podrozdziału, w którym są podane przydatne zwroty, jak np. Donde esta el bano? (hiszp. gdzie jest toaleta?).
Z przyrody aktualnie przerabiam układy anatomiczne człowieka, co stanowi powtórkę biologii z liceum. Dość ciekawie prezentuje się matematyka, którą autor przedstawia w kontekście historycznym w danym państwie, np. jak wyglądała matematyka w starożytnym Rzymie lub w jakieś chińskiej dynastii. Z kolei historia omawia poszczególne okresy państw i dynastie. A gramatyka, to nie same zaimki, przysłówki i czasowniki, ale też zarys poszczególnym elementów składających się na język, którym się posługujemy.
Ogólnie można powiedzieć, że jeśli ktoś postanowi uczynić swoje posiedzenia w toalecie bardziej owocnymi, to przy tej książce (zapewniam) wyniesie wiele więcej niż z szkolnych lekcji. Myślę, że podzielenie przez autora książki 40 lekcji na 6 części pozwoli rozłożyć dawkowanie wiedzy na więcej posiedzeń niż tylko 40 ;-).
Skusicie się na tę nietypową formę edukacji? 😉
Książka otrzymana od
Oj, chyba nie. 🙂
A ja chętnie bym się sprawdziła 🙂
Sprawdzić nigdy nie zaszkodzi. 😉
Miałam okazję zajrzeć do tej książki, choć przenigdy nie czytałabym w toalecie. Dla mnie to nie miejsce na czytanie. Jednakże mimo idei jaka przyświeca czytaniu i zdobywaniu wiedzy zarazem w toalecie to naprawdę treści w niej zawarte są niczym kompendium encyklopedii. Człowiek od razu staje się mega mądrzejszy, bo i nigdzie sam z siebie wielu z tych informacji nie znajdzie. 🙂